[recenzja książki] Natasza Socha: "Dom marionetek"


Co jest ważniejsze: pielęgnowanie krzywd oraz stojąca za tym zemsta czy przebaczenie? Co może przynieść nam ulgę raz na zawsze? Czy zemsta da nam upragnioną wolność i sprawi, że zapomnimy o demonach przeszłości? Co wybrać?

Na te i inne egzystencjalne pytania Autorka Natasza Socha próbuje szukać odpowiedzi w swojej najnowszej książce pt. "Dom marionetek".

Natasza Socha „Dom marionetek” recenzja

Bohaterką opowieści jest Joanna – młoda kobieta, zdradzona przez jej życiowego partnera, która postanawia zacząć wszystko od nowa. Stara się znaleźć dla siebie zajęcie i trafia do niezwykle luksusowego domu z wielkim ogrodem. Na pozór wszystko więc wygląda idealnie. Jest właściciel – Leon – wzięty prawnik i 3 kobiety: jego matka, siostra i żona oraz urocza dziewczynka. Na tym jednak bajka się kończy. Od samego początku bowiem widać, że w tym miejscu dzieje się coś dziwnego, niewytłumaczalnego. Mieszkanki jadają posiłki w odosobnieniu, a na widok mężczyzny mają strach w oczach. On zaś pod fasadą człowieka sukcesu skrywa małego chłopca pozbawionego miłości, bliskości oraz zaufania do najbliższych. Studia mają być więc rekompensatą tego wszystkiego, co mu się w życiu (według jego przekonania) nie udało. Mają rekomendować mu brak poczucia własnej wartości. Jednak czy to wystarczy?

Całej tej maskaradzie przypatruje się nowo przybyła kobieta, która zaczyna się zastanawiać, co się tutaj dzieje i dlaczego nic nie jest takim, jakim powinno być. Dopiero w miarę poznawania domowników odkrywa ich mrocznych sekretów i tajemnic, które niejednego powaliłyby z nóg, wszystkie elementy układają się w jedną całość.

Demony przeszłości powracają jak boomerang i zdają się nie chcieć opuścić Leona. Jednak czy mogą one stanowić wystarczający powód, aby się mścić za to, co było? Tego nie wie nikt, a tym bardziej sam mężczyzna.

Co kryje się pod pozorem normalności? Tego czytelnik dowiaduje się na kolejnych kartach powieści. Jeśli w tym momencie spodziewacie się mrożących krew w żyłach drastycznych scen oraz pełnych okrucieństwa przemocowych zachowań, to będziecie rozczarowani. Nie ma tu również wulgarnego języka tak właściwego dla współczesnych powieści. Dzieje się coś o wiele gorszego, dosadnego. Czytelnik zetknie się z pełną przejmujących opisów fabułą pisaną z perspektywy dziecka oraz dorosłego już Leona, po którego sławach łatwo możemy się domyślić, czego doświadczył w swoim życiu i co go motywuje do takich, a nie innych działań. Narracja prowadzona jest w taki sposób, aby łatwo było się wczuć w rolę, uczucia oraz emocje bohaterów. Razem z nimi przeżyjemy coś niebywale przeszywającego, co wywoła u nas dreszcze, coś niedającego się zapomnieć. Ten ból zostaje z czytającym jeszcze długo po lekturze książki. I to jest właśnie siła tej historii.

Ta pozorna delikatność, uprzejmość, życzliwość uderza w czytelnika ze zdwojoną siłą, ponieważ idealnie oddaje aktualną sytuację wszystkich mieszkańców domu. Kobiety są tymi tytułowymi marionetkami, a Leon porusza nimi niczym lalkarz w teatrze, ograniczając w ten sposób swobodę ruchów, odbierając wolność zarówno w wymiarze fizycznym, jak i psychicznym. Stosuje manipulację, niszczy od środka, gnębi, a wszystko po to, aby doznać ulgi, wzbudzić poczucie winy. Chce uwolnić się od przeszłości, jednocześnie brnąc w nią coraz głębie. W efekcie sama staje się zniewolony. Pozostaje więc zadać pytanie: co musiałoby się stać, aby perfekcyjnie wcielony plan, demoniczny układ się rozwiązał. Jak długo ta gra będzie kontynuowana? Czy kobietom uda się wyswobodzić z rąk oprawcy? I czy zemsta faktycznie okaże się jedynym słusznym ratunkiem? Tego dowiecie się z kart tej mrocznej historii.

Dla mnie ta książka traktuje o toksycznych relacjach będących pokłosiem przeszłości, o próbie złagodzenia bólu po doznanej krzywdzie. Opowiada także o tym, że zła nigdy nie zwycięży się złem. Czasem więc trzeba zwyczajnie odpuścić, wybaczyć, aby odzyskać wolność.

Jedynym minusem tej całej historii jest zbyt chaotyczny finał. Nie żebym się takiego obrotu sprawy nie spodziewała, ale zabrakło mi tutaj elementów zaczepienia, buntu dłuższych przemyśleń, które mają za zadanie doprowadzić bohatera do właściwych wniosków. Mam wrażenie, jakbym między rozwinięciem a zakończeniem nie było tego "czegoś", łącznika spajającego pointę z fabułą. Jednak to nie umniejsza tej powieści całościowo. Przekaz wybrzmiał, jak powinien, a nawet głębiej. Już czekam na kolejną książkę tej autorki.

Recenzowała


Zapraszam także do przeczytania wywiadu z Nataszą o innej książce Jej autorstwa. (kliknij w zdjęcie)

Natasza Socha Zaczarowane wywiad

Zapraszam także do przeczytania wywiadu z autorką o wydanej w ramach serii "Grey Book" powieści pt. "Przerwana kołysanka" (kliknij w zdjęcie)

Natasza Socha "Przerwana kołysanka", seria "Grey Book" wywiad

Oraz do przeczytania recenzji książek z serii "Grey Book". (kliknij w okładki)

Natasza Socha, seria "Grey Book", "Piętno" recenzja   Natasza Socha "Echo" recenzja

Zainteresowanych odsyłam do przeczytania recenzji jednej z książek Autorki. (kliknij w okładkę)

Natasza Socha "Wigilia z nieznajomym" recenzja

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje