Z Agatą Komorowską rozmawiałam już tyle razy, że aż trudno mi uwierzyć, ale to prawda. W zasadzie mogę powiedzieć, że jestem z nią od początku jej drogi pisarskiej. Coach, autorka książek, ale przede wszystkim mama ta biologiczna i ta adopcyjna jest w swoich zwierzeniach zawsze bardzo szczera z czytelnikiem, czasem aż do bólu. Nie boi się tematów tabu, nie szuka poklasku. Zawsze mówi prawdę, choćby nie wiem, jak była brutalna. Tak jest i tym razem. Wydając bowiem książkę "Bądź niezniszczalna" opowiada o tym, jak przetrwać kryzys. Używa przy tym przykładów z życia wziętych, co dodatkowo wzmacnia przekaz. Ze mną rozmawia właśnie o swoim najnowszym wydawniczym "dziecku". Jesteście ciekawi? Zachęcam do lektury, ale zanim to nastąpi, zapraszam do czytania wywiadu.
Co Cię zmotywowało do napisania książki tak innej (w moim przekonaniu) od Twoich poprzednich?
Agata Komorowska: Moja przyjaciółka i Wydawczyni Natalia Gowin. Zadzwoniła i spytała, czy mogę napisać książkę o radzeniu sobie z kryzysami. Od razu poczułam ekscytację i w głowie zaczęły powstawać myśli, zdania i kolejne rozdziały. Ta książka to jej wina. (śmiech)
Jak Ci się pisało? Z czym miałaś największe trudności?
Pisałam każdego dnia. To było wyzwanie, ponieważ nie umiem pisać w domu, gdzie zawsze rozprasza mnie niezrobione pranie, albo bałagan w kuchni. Nie jestem też w stanie pisać przy dzieciach, gdyż one zawsze mają mnóstwo pytań i potrzeb. Pisałam w kawiarniach, a treść wypływała z mojej duszy niczym kawa z ekspresu. Czułam taki autentyczny flow. Boskie uczucie.
Co to znaczy być niezniszczalną?
To znaczy umieć świadomie brać udział we wszystkich zdarzeniach w Twoim życiu, zwłaszcza tych trudnych, kiedy masz ochotę wypisać się z życia i przeczekać gdzieś pod kocem. To znaczy, brać odpowiedzialność za to, co możesz zrobić i nie znęcać się nad sobą za to, czego zrobić nie możesz. To znaczy umieć przejść przez każdy kryzys bez poczucia krzywdy i energii ofiary. To znaczy brak potrzeby wygrywania. To znaczy umiejętność czerpania siły oraz mądrości ze wszystkich doświadczeń i dostrzegania powodów do wdzięczności bez względu na okoliczności. To ciekawość życia bez lęku o to, co czeka za rogiem.
Jak nie dać się zniszczyć otoczeniu?
Jeśli zadajesz mi takie pytanie, to znaczy, że dajesz swojemu otoczeniu moc niszczenia Ciebie. Jeśli staniesz się niezależnym bytem, który nie potrzebuje aplauzu, to nie zrani Cię krytyka. Jeśli nie potrzebujesz czyjejkolwiek aprobaty, by robić to, co uważasz za słuszne, to nikt nie ma takiej mocy, by Cię nawet drasnąć, a co dopiero zniszczyć.
Po co i dla kogo powstała ta książka?
To jest książka dla każdego, kto pragnie ułatwić sobie życie. Wszyscy przechodzimy w życiu najróżniejsze kryzysy, wszyscy mierzymy się z przeciwnościami i rozczarowaniami. Ta książka daje wskazówki i narzędzia, by przejść przez te burze w miarę łagodnie, a przy okazji sporo się nauczyć. Nie umniejsza to w żaden sposób wagi dramatu, który przeżywamy. Choroba osoby bliskiej albo jej śmierć zawsze będą łączyły się z niewyobrażalnym bólem i cierpieniem. Możemy je pielęgnować, walczyć z nimi, szukać winnych, a wszystkie te działania przedłużają nasze cierpienie i uniemożliwiają wyzdrowienie.
Można jednak inaczej przejść przez stratę, żałobę, ból i cierpienie. Można je zmniejszyć, nie umniejszając wagi wydarzenia. Można potraktować je jako szansę na zmianę, naukę, lekcję, przemeblowanie życia i docenić te aspekty, szanując jednocześnie wszystkie emocje własne i osób, które nam towarzyszą.
Jakie są współczesne kobiety w Twojej ocenie?
Mój Boże, nie śmiałabym wrzucać współczesnych kobiet do jakiegoś wspólnego worka z jedną etykietą. Myślę, że mamy szczęście żyć w czasach, kiedy każda z nas może być dokładnie taka, jaka jest. Może żyć w zgodzie ze sobą, realizować swoje marzenia, poszukiwać celu życia i do niego dążyć.
Od czego powinny zacząć swoją przemianę?
Od oparcia się pokusie poszukiwania winnych. Nie ma żadnych winnych. Wszyscy są współudziałowcami obecnej rzeczywistości. Ty naucz się zarządzać swoją. Początek to wzięcie na siebie odpowiedzialności za swoje życie. Nie należy tego mylić z braniem winy za to, jakie obecnie jest. Tu nie ma żadnych winnych. Jesteś dokładnie w miejscu, w którym być powinnaś. To Twoja linia startowa. Nie oglądaj się za siebie, na nic ani na nikogo. Po prostu zrób pierwszy krok w kierunku, który sama sobie wyznaczysz.
Kryzys niejedno ma imię. W czym się najczęściej objawia?
W braku równowagi i harmonii. Jeśli czujesz, że straciłaś kontrolę i z tego powodu czujesz złość albo krzywdę, to jest kryzys. Może on być malutki i sprawiać chwilowy dyskomfort albo duży i długotrwały i wtedy jest poważny i o wiele bardziej dokuczliwy.
A jak Ty radzisz sobie z kryzysem? Co Ci wtedy pomaga, a co irytuje?
Wtedy irytuje mnie wszystko (śmiech). Jestem w bardzo bliskim kontakcie ze sobą. Mam ogromną świadomość własnych emocji i reakcji mojego ciała. Współpracuję ze sobą. Doskonale znam pięć etapów żałoby i wiem, że są naturalne i konieczne. Zamiast się przed nimi bronić, akceptuję, nazywam i radzę sobie z każdym z nich dokładnie tak, jak opisałam to w książce. Wiem, że mam w sobie wszystkie odpowiedzi. Czasem trzeba tylko poczekać aż raczą się wyłonić. Czasem proszę o pomoc specjalistów w różnych dziedzinach.
Czy pewność siebie i pokora w dążeniu do bycia niezniszczalną ma jeszcze jakiś sens w obecnych czasach, gdzie "wszyscy chcą być jak" i "naj"?
Nie do końca rozumiem pytanie. Każdy z nas jest niepowtarzalnym cudem. Nie ma drugiej takiej osoby jak Ty, czy ja. To wystarczający powód, by tę istotę chronić i wspierać. Każdy z nas ma wybór, czy i jak to zrobi. Ja piszę o moich doświadczeniach, moich spostrzeżeniach i dzielę się moją wiedzą. Myślę, że chęć dążenia do bycia niezniszczalną może być zdradliwa, ponieważ wtedy pragniemy być jak ktoś, kogo uważamy za osobę silną i osiągającą sukcesy. Tymczasem Ty będziesz niezniszczalna wtedy, kiedy będziesz absolutnie wierna sobie. Tyle że większość z nas nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że siebie nie zna. Dlatego jesteśmy tacy zagubieni w tym świecie.
Czy znasz odpowiedź na kluczowe pytanie: jak przetrwać kryzys?
Chyba raczej tak, skoro miałam czelność napisać taką książkę (śmiech).
Wspominasz bardzo często w swoje książce o żałobie i jej etapach. Czy mogłabyś objaśnić temat potencjalnym czytelnikom Twojej książki?
To dosyć skomplikowane, gdyż musimy najpierw zdefiniować, czym jest strata. Kiedy słyszymy słowo "żałoba", to od razu myślimy o śmierci. Tymczasem śmierć jest z punktu widzenia naszego organizmu taką samą stratą jak na przykład rozwód, kradzież, strata pracy czy zgubienie zegarka. Różni się wyłącznie natężeniem. Po każdej stracie, tej małej i tej wielkiej następuje żałoba, a każda żałoba ma pięć etapów: wyparcie, targowanie, złość, smutek i na końcu jest akceptację. Etapy te występują w różnej kolejności i natężeniu. Czasem się mieszają lub wracają. Im bardziej świadomi jesteśmy tego, co akurat przeżywamy, tym łatwiej nam przejść przez dany etap. Zdając sobie sprawę, po co każdy z tych etapów jest i co dla nas robi, przestajemy je negować, wstydzić się towarzyszących im emocji. Stosując techniki i narzędzia przedstawione w książce można sobie pomoc na poszczególnych etapach i w ten sposób złagodzić ból i cierpienie.
Jak być asertywnym i dbać o siebie w czasach, kiedy wolontariat i niesienie pomocy jest takie modne? Ulegać temu, czy wręcz przeciwnie, szukać swojej drogi?
Zawsze należy szukać swojej drogi i dochować wierności sobie. Nie ulegać naciskom i robić to, co w głębi serca uważamy za słuszne. Jednak zawsze warto zadać sobie jedno pytanie: "Po co ja to robię?" Jeśli Twoja chęć pomocy nie jest całkowicie bezwarunkowa, jeśli gdzieś tam w głębi serca liczysz na wdzięczność, jakiś zwrot, albo robisz to z poczucia winy, by zasłużyć na akceptację, miłość lub podziw, nie pomagaj.
Dlaczego właściwie piszesz książki? Uważasz, że ratujesz świat?
Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność. A jeśli przy okazji moje książki komuś pomagają, to jestem podwójnie szczęśliwa. Kiedy wydawałam swoją pierwszą książkę, pomyślałam, że jeśli pomoże chociaż jednej osobie, to było warto. Cały świat zaczyna się od świata jednego człowieka. Było warto.
A może pisanie jest ucieczką przed rzeczywistością, czy pogonią za czymś? Jeśli tak, to za czym?
Pisanie jest moją pasją. Jak mnie coś poruszy, to muszę o tym napisać. Kiedyś prowadziłam blog, teraz piszę książki. Tak jak artysta, który maluje. Potem wystawia ten swój obraz i jeśli ktoś poczuje z nim bliskość, to go kupuje. Ja nie maluję, tylko piszę. Jeśli ktoś chce wydawać to, co piszę, to znaczy, że są osoby, którym to moje pisanie jest potrzebne i to mi sprawia ogromną radość.
Która odsłona Ciebie jest Ci najbliższa w obecnej chwili? Kim teraz jesteś?
Ja nie mam żadnych odsłon. Ewoluuję i zmieniam się jak każdy. Kiedyś byłam blogerką, ewoluowałam do roli autorki książek, a obecnie jestem również coachem, co pięknie współgra z moim pisaniem. Jestem spójna, mam nastroje, mam lepsze i gorsze dni, ale każdego dnia jestem ze sobą szczera i autentyczna wobec siebie i innych.
Nie boisz się nadmiernego ekshibicjonizmu? W końcu "sprzedajesz" ludziom już nie tylko swoją, ale też historię swoich dzieci. Pytasz o zgodę, czy sama decydujesz, o ich obecności w kolejnych publikacjach?
Zawsze pytam o zgodę. Moje dzieci są współtwórcami mojego życia, a ja o tym życiu piszę. Jeśli jest coś, o czym któreś z moich dzieci nie życzy sobie obwieszczać światu, to pozostaje to tajemnicą. Tak było z zespołem Aspergera Aleksa. Został zdiagnozowany w wieku szesnastu lat. Dzisiaj ma dwadzieścia jeden i dopiero teraz był gotów, bym o tym napisała.
Pisanie książek to dla Ciebie praca, czy jednak hobby, za które czasem ktoś zapłaci?
To moja wielka pasja. Mojej powołanie, które realizuję z radością. To jedyny moment, kiedy tracę poczucie czasu i przestrzeni. Podczas pisania tak się wyłączam, że nie rejestruję niczego, co się wokół mnie dzieje. Nie przeszkadza mi hałas, rozmowy, szum ekspresu do kawy. Dopiero kiedy ktoś do mnie podchodzi i o coś pyta, to budzę się z transu. Czasem ktoś mi za to pisanie płaci. Ostatnio coraz częściej, z czego bardzo się cieszę (śmiech).
Jaka jesteś dla najbliższego otoczenia, kiedy piszesz?
Ja się raczej wyłączam z otoczenia, kiedy piszę. Gdy jednak ktoś do mnie podchodzi w kawiarni, to nie gryzę. Rozmawiamy, śmiejemy się, a potem wracam do pisania.
Dziękuję, że kolejny raz poświęciłaś mi czas. Czekam oczywiście na następne Twoje książki.
Rozmawiała
Fot.: Iwona Karolak
Zapraszam do przeczytania recenzji książek autorki. (kliknij w okładki)
Jeśli jesteście zainteresowani, co autorka twierdzi w kwestii wielu tematów społecznych, zapraszam do przeczytania wywiadów. (kliknij w zdjęcia)
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz