[recenzja filmu] Uważaj, czego pragniesz, bo może się spełnić, czyli o "Pokusie" słów kilka


Z twórczością literacką Edyty Folwarskiej miałam okazję się zetknąć przy okazji serii "Pink Book" wydanej wraz z K.N.Haner nakładem wydawnictwa Purple Book Książki już jakiś czas temu. Przyznam szczerze, że jestem fankom wszystkich siedmiu historii, które z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam, aby potem Wam zrecenzować. Dlatego jak tylko dowiedziałam się, że owe opowieści zyskały uznanie i będą ekranizowane, zyskałam pewności, iż nie pomyliłam się co do moich odczuć. Pomyślałam więc: trzeba obejrzeć i sprawdzić, co sama autorka stworzyła na bazie swojej własnej książki. Poszłam i… obejrzałam "Pokusę", a co w niej znalazłam? Sami zobaczcie.

film "Pokusa" reż. Maria Sadowska recenzja

Mimo wielu rozbieżności wynikających z fabularnej formy przekazu jestem zadowolona: nie zmarnowałam tych 110 min w kinie. Pamiętajmy bowiem, że nie jest to ekranizacja, a jedynie film zrealizowany na motywie książki o tym samym tytule, dlatego z gruntu wiadomo, że różnice się pojawią. Jednak bohaterowie oraz pewne wątki pozostają niezmienne.

Film zaczyna się dość niewinnie, ponieważ pojawia się w nim młoda dziewczyna z małej miejscowości pracująca w rodzinnym biznesie gastronomicznym z aspiracjami. Inez pragnie się wyrwać do wielkiego miasta, aby tam spełnić marzenia o wielkiej karierze dziennikarki. Zatrudnia się w dużej warszawskiej redakcji i… wszystko wymyka się spod kontroli. Na jej drodze staje dwóch mężczyzn byłego piłkarza Maksa i przyszłego szefa Filipa. Zaczynają się dziać rzeczy, o których wcześniej niedoświadczona dziewczyna z prowincji nie miała bladego pojęcia. Na próbę zostaje wystawiona jej naiwność, młodość i wręcz dziecięca wiara, że świat jest tylko dobry.

Od tej pory każde wydarzenie, scena oraz ludzie, których poznaje, są jedną wielką pokusą. Nagle okazuje się, że talent i sama chęć osiągnięcia sukcesu nie wystarczy. Spotyka ją więc rozczarowanie, ponieważ zamiast obietnicy etatu dziennikarki, dostaje posadę etatowej parzykawy. Wieczory zaś przyjdzie jej spędzać w towarzystwie przyjaciółki, stojąc za barem na imprezach obserwując tanie uciechy dla bogatych mieszkańców stolicy, z których każdy o czymś marzy, jak chociażby początkująca raperka pragnąca uwagi jakiegoś ważnego producenta oczarowanego jej talentem.

film "Pokusa" reż. Maria Sadowska recenzja

Sytuacja zmienia się jednak bardzo szybko, więc szansa na zdobycie upragnionego celu nadchodzi niespodziewanie. Wtedy też skrywane dotąd pragnienia wychodzą na światło dziennie i stają się trudną do opanowania rzeczywistością. Skuszona wielką karierą, imprezowym życiem oraz otaczającym ją blichtrem zapomina o ostrożności. Inez zaczyna żyć! Żyje życiem zdecydowaniem innym od tego, którego doświadczyła u boku ojca. Nie zważa na płynące zewsząd zagrożenia. Owładnięta pokusą płynie z falą. Jest jak rozpędzony pociąg, który nie wiadomo, na której stacji się zatrzyma i czy w ogóle to nastąpi.

W tej historii dzieje się dużo, zdecydowanie za dużo jak na tak młodą osobę. Są przystojni mężczyźni, dyskotekowe szaleństwo, narkotyki, seks, czyli kompletny brak hamulców. To wszystko prowadzi do katastrofy, która w końcu musi nadejść. Wszelkie elementy romansu, thrillera oraz intrygi są zachowane.

Mamy tu bowiem do czynienia z historią "ku przestrodze". Folwarska wraz z Marią Sadowską stworzyły historię wybitnie społeczną. Apelują do młodych, szczególnie kobiet, o ostrożność w przypadkowych kontaktach, o zachowanie bezpiecznego dystansu, przypominają o zasadzie ograniczonego zaufania. Pokusa czai się dosłownie wszędzie i kusi: pięknymi strojami, komplementami bez pokrycia, dobrą zabawą, błyskotkami oraz wszechobecnym materializmem. To obietnica, która jednak nigdy się nie spełni. Jest bowiem ukryta w drinku z niebezpieczną substancją. Jeśli ulegniesz, to polegniesz i nigdy się nie podniesiesz.

Film pokazuje, jak nie żyć, aby przeżyć i spełnić swoje marzenia o wielkiej karierze. To, co się dzieje, jest też sztuką wyboru między tym, co kuszące a tym, co słuszne. Często też nie mamy wpływu na ten wybór, a – jak pokazuje historia Maxa – przeszłość i złe doświadczenia mogą totalnie zdominować późniejsze życie. Nie zawsze bowiem jest tak, jak się wszystkim wydaje.

film "Pokusa" reż. Maria Sadowska recenzja

Za każdym istnieniem kryje się historia. Odkryjemy ją dopiero, jeśli tego zechcemy. Jednak często wolimy oceniać, krytykować i wrzucać do szufladki, zamiast zrozumieć. Zachwycamy się medialnym życiem celebrytów i wszystkim tym, co dzieje się w mediach społecznościowych. Nie słuchamy tego, co ważne, bo w tym czasie zajmujemy się cudzym życiem prywatnym.

Dla mediów plotkarskich liczą się jedynie zasięgi, lajki, followersi. My, ludzie, zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że to nie liczby są ważne, ale człowiek. Wyścigi czy tak modne w sieci wyzwania wcale nie jednoczą, ale ogłupiają, prowadzą do jednego – zniekształcają rzeczywistość. Budują fałszywy obraz jedności w społeczeństwie, bo skoro wszyscy coś robią, to ja też spróbuję. Wpadamy w spiralę zachwytów nad w sumie nie wiadomo czym. Pokusa bycia wszędzie dopada więc i nas.

Jak na thriller erotyczny przystało sceny "dla dorosłych" w "Pokusie" występują również, ale na szczęście nie jest to główny temat filmu wbrew temu, jak toczy się promocja, która opiera się jedynie na słowie "erotyzm", co moim zdaniem, jest krzywdzące dla tego rodzaju kinowych produkcji. Taka strategia zapewne wypracowała się po serii "365 dni" Blanki Lipińskiej. Jednak oba filmy nie mają ze sobą nic wspólnego.

Tutaj bowiem sceny intymne mają zupełnie inne znaczenie. Jest ich kilka, każda ma inne znaczenie. Są bowiem próbą wykreowania pewnej rzeczywistości, zarówno tej pozytywnej, jak i tej negatywnej czyli poruszają temat wykorzystywania seksualnego odurzonych narkotykami dziewczyn, w której istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że może się znaleźć każda bywalczyń miejsc publicznych. Pytanie, co potem z tym zrobi. Czy zamiecie pod dywan, czy jednak – jak bohaterki "Pokusy" – zacznie z tym walczyć.

Film więc pokazuje, że siła kobiet wciąż istnieje i działając razem, mogą zwyciężyć z najgorszym koszmarem. Nie bezpodstawnie nasuwa się też akcja z hashtagiem #metoo. Tutaj podobnie kobiety reagują na własną krzywdę. Nie są bezsilne, bezbronne czy bierne. Walczą o sprawiedliwość oraz uwagę na krzywdę. Solidarnie i razem przeciwstawiają się złu. Często muszą wyjść z własnej strefy komfortu, aby ujawnić się wbrew wstydowi i piętnu społecznemu, jakie za sobą niesie.

Nie mogę wreszcie nie wspomnieć o głównych aktorach produkcji, czyli odtwórczyni roli Inez – Helenie Englert. Jako debiutantka na dużym ekranie poradziła sobie świetnie. Nie mnie oceniać techniczny warsztat aktorski, ponieważ nie jest to moja profesja, ale jedno jest pewne. Oglądając sceny z jej udziałem, obserwowałam młodą kobietę bez kompleksów, ale za to z wielką wiarą w to, co robi. Widać, jak swobodnie czuje się przed kamerą. Nie została obdarzona fałszywą skromnością tak uwielbianą przez Polaków. Ona zwyczajnie grała to, co było do zagrania. Wiarygodnie, głośno, bez półśrodków, co tylko dodało wiarygodności jej postaci.

Podobnie było z męskimi postaciami. Piotr Stramowski i Andrea Preti to dobry wybór. Widać było między ich bohaterami ogromną niechęć, bunt, a jednocześnie wspólną historię, która ich niegdyś łączyła, a potem rozdzieliła. Ta atmosfera sprawiła, że do pewnego momentu zastanawiałam się, który z nich jest tak naprawdę zły, a który dobry.

Jedyny szczegół, do którego mogłabym się w tym momencie doczepić jako widz, to włoski aktor grający bohatera z polskim nazwiskiem, ale to pewnie miało jakiś głębszy cel. To samo dotyczy mobbingu, który w tej filmowej rzeczywistości został jedynie zarysowany, więc reszty widz musi się domyślić podczas seansu. Motyw społeczności LGBT, jakkolwiek zasadny w innym kontekście, tutaj wydał się jak nieporadnie doklejony do całości filmu. Mimo wszystko też jest ważnym elementem obecnego życia, dlatego nie dziwię się, że temat został poruszony.

film "Pokusa" reż. Maria Sadowska recenzja

Akcja filmu toczy się w różnym tempie. Raz dynamiczna, pokazuje, jak szybko żyje się w dużym mieście, kiedy jest się młodym i beztroskim, aby za chwilę zwolnić i pokazać tragedię będącą pokłosiem tej beztroski. Daje do zrozumienia, że w jednej chwili miasto marzeń może zmienić się w miasto tragedii.

Zdaję sobie sprawę, że znajdą się tacy, co skrytykują film Marii Sadowskiej, ale każdy ma prawo do własnej opinii. Wystarczy uważnie obejrzeć film i włączyć myślenie, a potem ocenić jego wartość na chłodno.

Osobiście uważam, iż historia Edyty Folwarskiej widziana oczami innej kobiety to zdecydowanie lepsze kino od tego, które serwuje nam telewizja propagująca masówkę dla widzów – delikatnie mówiąc – mało wymagających.

Recenzowała


Zapraszam na wywiad z autorką książki i scenarzystką "Pokusy". (kliknij w zdjęcie)

Edyta Folwarska film Pokusa wywiad

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje