[recenzja książki] Marta Matulewicz: "Singielka w Londynie"
25-letnia Ewa – zwyczajna dziewczyna nagle rozstaje się z chłopakiem, który nieustannie ją zdradza, rzuca pracę w klubie fitness i postanawia wyjechać do Wielkiej Brytanii na zaproszenie wieloletniej przyjaciółki Zosi. Postanawia poszukać szczęścia na Wyspach, skoro w Polsce jej się nie ułożyło. Podjęta decyzja wywołuje lawinę nieoczekiwanych wydarzeń, które powodują, że dziewczyna zaczyna wątpić w słuszność podjętego kroku. Wszędzie, gdzie się pojawia, wpada w kłopoty. Czy jej decyzja faktycznie okaże się słuszna i kobieta odnajdzie upragnione szczęście w pięknym Londynie? Czy będzie umiała na nowo ułożyć sobie życie i powstrzyma chaos panujący w jej wnętrzu? Czy spotka księcia na białym koniu, z którym tak tęskni? O tym przekonacie się, sięgając po debiut literacki młodej pisarki – Marty Matulewicz pt. "Singielka w Londynie".
Tytułowa bohaterka ciągle popada w tarapaty, które dzielnie musi odkręcać jej oddana współlokatorka. Ten doskonale zarysowany komizm sytuacyjny wywołuje nieustanny uśmiech na ustach czytelnika. Mimo swej czasem irytującej postawy kobieta jednak zasługuje na sympatię. Jej dość częste pomyłki czynią z niej osobę prawdziwą, realną, a nie wyidealizowaną kobietę z krwi i kości.
Autorka użyła niezwykle prostego języka, co powoduje, że lektura zadziwia swoją lekkością i banalnością zdarzeń. Narracja pierwszoosobowa jeszcze bardziej pozwala nam wczuć się w emocje bohaterki. Lekkość, z jaką opowiada o swoich pomyłkach, zdradzając tym samym ogromny dystans do siebie oraz codzienności, w której teraz przyszło jej żyć. Zdaje się nie zauważać i często nawet bagatelizować swoje błędy. To wszystko, mimo absurdalnych czasem sytuacji, napawa czytelnika optymizmem, poprawiając mu humor na długie dni, co doskonale kontrastuje z dość często występującą pochmurną, smętną pogodą w Londynie. Powszedniość oraz komizm jest więc główną siłą powieścią. Pomaga on często w rozwiązywaniu wielu skomplikowanych sytuacji i nawiązywaniu nowych znajomości. Bohaterka z niezwykłą lekkością przełamuj wszelkie bariery komunikacyjne.
Zosia tymczasem reprezentuje zgoła odmienną osobowość. To typowa kobieta sukcesu mieszkająca od dawna w Londynie. Ma dobrą pracę i wydaje się szczęśliwą kobietą z ukochanym mężczyzną u boku. Ale czy faktycznie tak jest? O tym ona sama musi się przekonać. Dla wszystkich może ona stanowić za wzór przyjaciółki ze względu na swoją opiekuńczą i troskliwą naturę. Więzy tych kobiet są nierozerwalne. Przetrwają największe burze i katastrofy. Dziewczyna ma w sobie dużo cierpliwości i tolerancję do Ewy. Stara się nie zauważać jej niedoskonałości, a jedynie wspierać ją w wyborach jako jej dobry duch. Matulewicz tym samym pokazuje, że wraz ze wsparciem i życzliwością drugiej osoby jesteśmy w stanie przetrwać najgorsze.
Oczywiście, w powieści nie brakuje również wątku romansowego, który rozwija się jednak bardzo ostrożnie, powoli, z wielką rozwagą. Mężczyźni pojawiający się w książce są bardzo szarmanccy, ale bynajmniej nic tu nie jest przesłodzone. Czytelnicy nie znajdą tu opisów płomiennych uczuć czy romansu z "momentami".
Największą ciekawość w całej lekturze wzbudziły u mnie jednak niezwykle urokliwe opisy okolicy, w której mieszkają bohaterowie oraz zachowanie lokalnej społeczności. Aż chce się od razu jechać do Londynu i w nim zamieszkać, aby sprawdzić, czy odczucia po lekturze będą pokrywać się ze stanem faktycznym.
Pisarka przedstawiła też dość odmienny i stereotypowy obraz emigranta z Polski poszukującego pracy na obczyźnie. Tutaj Ewa bynajmniej nie zaznała dyskryminacji, nie padła ofiarą prześladowań, jak zwykliśmy czytać czy słyszeć z prasy. Obchodzono się z nią z ogromną życzliwością i troską. Każdy chętnie jej pomagał i traktował na luzie, co pomogło z pewnością w przystosowaniu się do nowych warunków. Momentami aż ze zdziwieniem czytałam o zachowaniu Londyńczyków, które autorka dość subtelnie opisała, a które tak bardzo kontrastuje z zachowaniem Polaków.
Gdy dobrnęłam do końca, zorientowałam się, że Matulewicz – pisząc "Singielkę w Londynie" – już myślała o kontynuacji książki, gdyż finał bardzo mnie zaskoczył. Nie mogę doczekać się lektury dalszej części losów emigrantki. Mam nadzieję, że będę równie pozytywnie nastawiona, co teraz.
Recenzowała
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Nawet fajna lektura na wolne, jesienne wieczory:)
OdpowiedzUsuńWtedy najlepiej takie książki smakują. ;)
UsuńZgadzam się z Paniami :) Moja propozycja jest fajnym wyborem na jesienno zimowe wieczory :) Jest lekka, zabawna, i poprawi nastrój :) Zależało mi by stworzyć tak zabawną postać iż często zastanawiam się czy nie przesadziłam;)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Znam taką bardzo podobną historię w Realu...
OdpowiedzUsuńŻycie pisze nam zaskakujące scenariusze ;)
UsuńLubię poslkie autorki, tej książki nie znam :)
OdpowiedzUsuńJa też mam sporą listę ulubionych polskich pisarek i co chwila dopisuję do nich kolejną :) Polecam moją powieść jako lekarstwo na jesienną chandrę :) Tytuł Dylematy Laury :)
UsuńMoż to być ciekawa propozycja na długie jesienne wieczory
OdpowiedzUsuńMoże być ;) zapraszam do zapoznania się z moją propozycją :)
UsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, zapowiada się interesująco. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zaskakujące zakończenia, wyczekuje się ich, sprawiają wiele satysfakcji. :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest tak dużo książek, że ciężko się zdecydować :)
OdpowiedzUsuńMiala szczęście dziewczyna, że ją tak dobrze potraktowano :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, serdecznie pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuń;)Lektura na długie jesienne wieczory! Klaudia J
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, jeśli kiedyś wpadnie w ręce to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, jeśli kiedyś wpadnie w ręce to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńpiękna recenzja, ciekawa książka na jesienne wieczory
OdpowiedzUsuńJak tylko rozdysponuje troszkę wolnego czasu chetnie sięgnę po tą książeczkę ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, jednak myślę że rzewistość znacznie odbiega od tej przedstawionej w książce. Mieszkam w UK od 4 lat i tak jak wszędzie można trafić na życzliwych ludzi, tak i wszędzie można trafić na kretynów.
OdpowiedzUsuńKolejna polska autorka, którą muszę dodać do listy. Tym bardziej fajna fabuła na emigracji :)
OdpowiedzUsuńChoć recenzja mocno zachęca to ja zrezygnuję, bo to całkowicie nie mój typ lektury. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe :) dzięki za wpis!
OdpowiedzUsuńMoja lista książek do przeczytania strasznie się wydłuża. Tę książkę również do niej dopisuję i choć bdak czasu mi trochę uniemożliwia poświęcenie książkom tyle czasu ile bym chciała, to na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :) Dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuńJakos nie przepadam za polskimi autorami i nie prędko sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mikołaj jeszcze ma jakieś miejsce na książkę dla mnie, bo muszę dopisać ;)
OdpowiedzUsuńOdpadam w przedbiegach do tej książki, bo to całkowicie nie moje klimaty. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki! <3
OdpowiedzUsuńKasia
Świetnie napisana recenzja :D Bardzo mi się podoba fabuła
OdpowiedzUsuńNiestety nie sa to moje klimaty..
OdpowiedzUsuń