[rozmowa o książce] Karolina Szostak: Bycie fit weszło mi już w krew
W dzisiejszych czasach bycie w formie to niemal przymus społeczny. Kobiety katują się przeróżnymi dietami i ćwiczeniami, aby tylko osiągnąć wymarzony rozmiar. Wiele jednak przegrywa, gdy na swojej drodze spotyka niewinnie wyglądające ciastko z kremem. Najpierw jedno, potem drugie i.. Popada w pułapkę "jojowania". Karolina Szostak – pierwsza w Polsce kobieta-dziennikarka sportowa postąpiła inaczej. Znana z krągłości po udziale w "Tańcu z Gwiazdami" powiedziała: "STOP!" i zaczęła walczyć o swoją wagę, o swoje zdrowie. Zrobiła to przy pomocy postu dr Dąbrowskiej. Co sprawiło, że zdecydowała się na tak drastyczny krok? Jakie były wzloty i upadki? Czy miała chwile zwątpienia i czy pokochała "nową" siebie? O tym wszystkim rozmawiamy na łamach portalu Kulturalne Rozmowy za sprawą jej drugiej książki napisanej we współpracy z przyjaciółką i redaktorką – Martą Kordyl. Zapraszam serdecznie.
Wyjaśnijmy tym, którzy jeszcze nie wiedzą, na czym w skrócie polega post dr Dąbrowskiej i dlaczego w ogóle Pani napisała te dwie książki "Moja spektakularna metamorfoza" i "Mój spektakularny detoks"? Dla kogo? Od razu wiedziała Pani, że powstaną obie części?
Karolina Szostak: Post dr Dąbrowskiej to nic innego jak kuracja uzdrawiająca ciało i ducha. Po sześciu tygodniach jedzenia ekologicznych warzyw i owoców (warzywa tylko niskoskrobiowe, owoce – jabłko i grejpfrut) po prostu musimy czuć się dobrze. A nawet fantastycznie. Nasz organizm jest totalnie oczyszczony z toksyn. Nasza skóra wygląda, jakbyśmy właśnie wrócili z tygodniowego pobytu w SPA. Mamy mnóstwo energii i dużo lepsze wyniki badań, choć przez 6 tygodni nie dostarczamy naszemu organizmowi żadnych tłuszczów, i – co za tym idzie – witamin, które się w nim rozpuszczają. Post idealnie sprawdza się w przypadku osób z problemami z tarczycą, z zatokami, trądzikiem, anemią. Leczy nas w naturalny sposób. Zresztą, kuracja stała się ostatnio bardzo modna także wśród weterynarzy, którzy w ten sposób leczą psy i koty z nowotworów. Dodatkowo satysfakcja, którą odczuwamy, kiedy przetrwamy sześć tygodni restrykcyjnej diety, jest nie do opisania. I nie myślę tu tylko o ubytku wagi – bardzo często spektakularnym, ale o naszej samoocenie oraz dumie, że potrafimy zdyscyplinować siebie i wykonać zadanie do końca. Mnie się to udało i wcale nie planowałam napisać o tym książki. To kobiety z całej Polski, które notorycznie pisały do mnie maile, pytania na Instagramie i FB, "zmusiły" mnie do opisania swojej spektakularnej metamorfozy. A że propozycja z wydawnictwa padła, postanowiłam skoczyć na głęboką wodę i razem z przyjaciółką, dziennikarką Martą Kordyl, opisać swoją historię. Warunek był jeden. W tych książkach ma nie być ściemy. Wszystko opiszę tak, jak było naprawdę – nawet jeżeli będę musiała pisać o zatwardzeniach czy wzdęciach. I tak powstały dwie moje książki – najpierw "Moja spektakularna metamorfoza", a potem jej kontynuacja, czyli "Mój spektakularny detoks". Jestem z nich bardzo dumna.
Gratuluję! Poszło Wam z tym pisaniem świetnie. Dlaczego w ogóle zdecydowała się Pani na taką metamorfozę, na zmianę trybu życia? Co w Pani przekonaniu dotąd było nie tak? Od czego, według Pani jako nie-dietetyka, zależy stan naszego zdrowia? Czy tylko od diety? Dlaczego oczyszczanie organizmu z toksyn raz na jakiś czas jest takie istotne? I wreszcie, jak to wpływa na regeneracje organizmu?
Wszystko zaczęło się od "Tańca z Gwiazdami", kiedy dotarło do mnie, że moja kobieca sylwetka nie zawsze dobrze prezentuje się w strojach do tańca i nie zawsze wiruje na parkiecie tak, jakbym sobie tego życzyła. Dlatego postanowiłam ją trochę zmniejszyć, a nie było to trudne, bo podczas programu ćwiczyliśmy po 6 godzin dziennie, więc kilogramy same spadały, ale program nie trwał wiecznie, a ja nie chciałam już wracać do dawnej wagi. Wtedy z pomocą przyszła mi koleżanka, która miała firmę cateringową i właśnie wprowadzała do swojej oferty post dr Dąbrowskiej. Było to dla mnie ogromne ułatwienie, ponieważ nie jestem fanką gotowania i wiem, że nie prze-trwam na żadnej diecie, jeżeli będę musiała sobie sama gotować. Lubię wyzwania, więc szybko dałam się namówić na kurację. Jednak tak samo szybko, jak się na nią zdecydowałam, chciałam z niej zrezygnować. Stało się to już pierwszego dnia, kiedy dotarło do mnie, że przez najbliższe 6 tygodni nie napiję się nawet łyka kawy. Koleżanka jednak szybko postawiła mnie do pionu i przetrwałam, choć nie było łatwo zwłaszcza na początku, kiedy przez pierwsze dni pojawia się tzw. kryzys ozdrowieńczy, przy którym boli głowa, stawy i z reguły nie ma się ochoty na nic, poza jedzeniem – oczywiście tym zakazanym (śmiech). Nie trzeba jednak być dietetykiem, by wiedzieć, że tak właśnie musi być. Na tym polega oczyszczanie organizmu z toksyn. Sprawdziłam to na sobie i wiem, że po takiej kuracji czuję się jak młody Bóg. Po 42 dniach postu sukcesywnie wprowadzam tłuszcze, wszystkie warzywa i owoce, kawę, sport – choć przyznaję się bez bicia, że wcześniej nikt nie namówiłby mnie na siłownię. A teraz? Proszę bardzo, kilka razy w tygodniu ćwiczę. Zdrowo się odżywiam i raz na jakiś czas przechodzę na detoks. Raz w roku trwa on 6 tygodni, trzy razy w roku po 2 tygodnie. Mój sukces polega na konsekwencji.
Brzmi to trochę jak ogromne wyzwanie, ale ostateczny wynik jest pozytywny. Gratuluję wytrwałości. W jaki sposób zacząć i co zmienić, aby osiągnąć zamierzone rezultaty? Czy wystarczy tylko konsekwencja, która jest motorem wszystkich celów?
Zacząć najlepiej od teraz. Nie od poniedziałku, Nowego Roku, czy 40. urodzin. Może nie od razu zaczynać 6-tygodniowy post – to zdecydowanie odradzam. Do postu, jak do wszystkiego, co ma mieć sens i się udać, trzeba się skrupulatnie przygotować. Post należy zacząć od zrobienia sobie morfologii krwi i konsultacji z lekarzem. Potem przez trzy tygodnie sukcesywnie rezygnować ze słodyczy, mięsa, nabiału, alkoholu. Już po tych trzech tygodniach powinniśmy poczuć się lepiej. Następnie, jeżeli oczywiście decydujemy się na pełen post, przez 6 tygodni jeść to, co jest na naszej liście i tak, żeby wartość energetyczna nie przekroczyła 800 kcal dziennie. Tylko wtedy dojdzie do odżywiania wewnętrznego, czyli najważniejszego momentu naszego postu. Wtedy nasz organizm niczym kanibal zjada nasze zwyrodniałe, martwe komórki, złogi białkowe, zakrzepy, guzy, blizny. Czyli wszystko to, czego chcemy i musimy się pozbyć, żeby znowu być silnym i zdrowym. Co zrobić, żeby przetrwać? Stworzyć sobie dokładny "biznesplan" naszej metamorfozy, powiedzieć o nim całej rodzinie i trzymać się tego.
Znów mówi Pani o planie, a co było i jest nadal u Pani największym wyzwaniem w utrzymaniu stabilnej sylwetki? Skąd czerpać motywację do zmiany nawyków żywieniowych? Szczególnie w przypadku, gdy ktoś zbyt często otwiera lodówkę czy regularnie zagląda do cukierni.
Największym wyzwaniem jest zrozumienie, że nie jestem chwilowo na diecie, tylko całkowicie i raz na zawsze zmieniam swój jadłospis i tryb życia. Że przemiana, która we mnie zaszła nie ma daty ważności. Całe szczęście, jeżeli ktoś – tak jak ja – dużo schudnie, polubi siebie w mniejszym rozmiarze, to później bardziej się stara, żeby nie zaprzepaścić efektów. Trzeba po prostu wmówić sobie, że cukiernia to nie jest miejsce dla mnie, a w lodówce czeka na mnie tylko pyszne, zdrowe jedzenie, które przygotowałam sobie wcześniej.
Właśnie, mówi Pani posiłkach, których przyrządzenie jednak zajmuje czas. Co zrobić w przypadku, gdy ktoś dużo pracuje i nie ma czasu na przygotowanie tych wszystkich skomplikowanych posiłków? Jak Pani sobie z tym radzi?
Zdrowe jedzenie jest o wiele mniej skomplikowane w przygotowaniu niż to niezdrowe. Mówię to ja – osoba, która zaczęła trochę gotować rok temu. Na co dzień zazwyczaj jem jedzenie z pudełek. Firma cateringowa przywozi mi każdego dnia rano 5 posiłków na cały dzień i tego się trzymam. Ale kiedy tylko mam wolny dzień albo po prostu chce mi się coś ugotować, wchodzę do kuchni i robię proste i bardzo smaczne dania. Część z nich jest w mojej książce. Do moich złotych strzałów należy pizza z kalafiora, zupa cebulowa, czy młoda kapusta z sosem pomidorowy. No proszę, od razu zgłodniałam (śmiech).
Ja też (śmiech). Wróćmy na chwilę do Pani diety sprzed metamorfozy, choć teraz pewnie niechętnie Pani o tym mówi. Jakie grzechy żywieniowe popełniała Pani wtedy? Jak się ich pozbyć po zakończeniu diety? Czy post dr Dąbrowskiej to dobra metoda, aby utrzymać wagę trwale i czy mogłaby Pani podać kilka podstawowych zasad zdrowego trybu życia, którymi obecnie się pani kieruje?
Moim największym żywieniowym grzechem był brak regularności i jedzenie wieczorami. Bankiety, spotkania towarzyskie są fantastyczne, ale też fantastycznie wchodzą w biodra, dlatego należy się pilnować. Ja robię to cały czas, pilnuję się, bo wiem, że bez tego nawet najlepszą dietę szlag trafi.
To musiało być trudne przy Pani trybie życia – zwłaszcza na początku. Aby w ogóle rozpocząć detoks, potrzebny jest cel. Co nim było u Pani na początku: utrata wagi, chęć poprawienia kondycji fizycznej, a może było to całkiem coś innego? Czy priorytety zmieniały się w miarę osiąganych efektów?
Moim celem na początku było przetrwać do końca postu. Jestem ambitna i nie poddaje się tak łatwo, dlatego walczyłam. Po poście i pierwszych zbitych 10 kg chciałam stracić kolejną dychę. Potem utrzymać wagę, potem podszkolić się w kuchni, potem wytrzymać 20 minut na bieżni. Cały czas coś. Teraz np.: pracuję nad ujędrnieniem pośladków i planuje znowu przejść 6-tygodniowy post. Jak co roku (śmiech).
Czyli jednak ca jakiś czas wyznacza sobie Pani nowe cele. Metoda małych kroczków u Pani wygrywa. Czy jednak, katując się Dąbrowską, nie wpisuje się pani w trend pięknych ciał, pokazując tym samym młodym dziewczynom czy kobietom, że warto TAKIE wyrzeczenia robić jedynie dla ciała i że głodówka jest OK?
A co jest złego w pięknych i zdrowych ciałach? W wyzwaniach? W dbaniu o siebie? Zmienianiu się na lepsze? Ja nikogo nie namawiam na przejście na post dr Dąbrowskiej. Jako osoba publiczna – nie-dietetyk i nie-ekspert po prostu opisuję swoją historię. Pokazuję kobietom, że skoro Szostak udało się schudnąć 30 kg i nie stracić przy tym poczucia humoru, to każdej z nas się to uda. Metoda nie ma znaczenia. Chodzi o to, żeby wstać z kanapy i zrobić coś tylko dla siebie.
Jak na te zmiany żywienia i w ogóle zmianę trybu życia zareagowało pani ciało?
Fantastycznie, ono mnie teraz ubóstwia. (śmiech) Przez całą kurację bardzo dbałam o skórę, robiłam sobie peelingi, masaże bańką chińską. Korzystałam z zabiegów ujędrniających w klinice medycyny estetycznej, dlatego moja skóra bardzo łagodnie przeszła całą metamorfozę. Nic mi nie wisi. No, może trochę pośladki, ale – jak już wcześniej mówiłam – pracuje nad nimi.
Nie wydaje się Pani, że taka drakońska dieta jest sygnałem dla młodych kobiet czy dziewcząt, że bardziej niż zaakceptować się taką, jaką się jest lub zwyczajnie pracować nad sobą (podjadanie w wyniku stresu, z nudów itd.), warto przejść na dietę za wszelką cenę? Nie wydaje się Pani, że takie podejście do sprawy jest przedłużeniem kultury "fotoszopowanych" kobiet i – zamiast wzmacniać poczucie wartości młodego pokolenia – tylko jeszcze dodaje im powodu do kompleksów?
Młode pokolenie jest teraz bardziej inteligentne i świadome niż się chyba Pani wydaje. Widać to na siłowniach, w parkach, w warzywniakach. Młodzi doskonale wiedzą, co nas truje. Sami sięgają po surowe warzywa, robią sobie detoksy, piją same soki, zupy i Szostak nie musi im mówić, co mają jeść. Oni nie nabiorą się na „fotoszopa” czy inną ściemę. Za to chcą być zdrowi, mieć wysportowane ciało. Chcą być i żyć fit. A ja jedynie mogę się pod tym podpisać obiema rękami.
Post dr Dąbrowskiej wymyśliła w latach 80. dr Ewa Dąbrowska i od tamtej pory ta kuracja budzi wiele emocji i ma swoich przeciwników i zwolenników. Ja nie wymyśliłam niczego nowego. Pokazałam tylko na swoim przykładzie, jak ta dieta zmieniła mnie. Wiem, że teraz coraz więcej dietetyków uważa, że dobrze przeprowadzony post Dąbrowskiej jest zbawienny dla naszego organizmu. Znam nawet takich, którzy sami na niego przeszli. No cóż? Pić mleko czy nie? Szczepić się czy nie? Post dr Dąbrowskiej szkodzi czy pomaga itd.… To tego typu dyskusja.
W swojej książce dokładnie opisuje Pani sam proces przygotowania posiłków, łączenia produktów. Jak długo musiała się Pani tego wszystkiego uczyć? Jak wyglądał ten proces i jakie rady ma Pani dla osób, które właśnie teraz zastanawiają się nad postem?
W ogóle się tego nie uczyłam. Po prostu otwieram książkę lub zaglądam do Internetu i robię to, co mi każą. Na takim poziomie gotowania, na jakim ja jestem, nie potrzeba mieć żadnych trików. Po prostu trzymać się przepisu, dobrze się bawić i nie przejmować się, kiedy coś nie wyjdzie.
Jak ważne w tym wszystkim było pani pozytywne nastawienie?
Pozytywne nastawianie zawsze jest najważniejsze, zwłaszcza w momentach kryzysowych. Wtedy trzeba przypomnieć sobie swój cel, zrobić kilka oddechów i iść dalej.
Wcześniej wielokrotnie wspomniała Pani o ćwiczeniach. Od razu zaczęła pani treningi, równolegle z dietą?
Nie, podczas pełnego postu ćwiczenia nie są wskazane. Nie mamy po prostu na nie siły, choć wiem, że dziewczyny, które regularnie ćwiczyły przed kuracją, w trakcie też to robią i dają radę. Ja ruch do mojego "menu" wprowadziłam po poście. I to była jedna z moich najlepszych decyzji. Zaraz po poście, oczywiście.
Kiedy nastąpił kryzys w czasie postu? Czy w ogóle był i jak sobie pani z nim poradziła? Trochę już Pani o tym wspomniała. Czy był to tylko brak kawy?
Pierwszy kryzys był już pierwszego dnia, kiedy bardzo chciało mi się kawy. Drugi po trzech tygodniach, kiedy weszłam na wagę i zobaczyłam, że przez ten czas nic nie schudłam. Nawet moja dietetyczka była zdziwiona i nie chciała mi uwierzyć, że nie oszukiwałam w trakcie kuracji. Wszystko wyjaśniło się, kiedy zmierzyła mi odwody. W udach miała po 9 cm mniej niż na początku. To dodało mi skrzydeł. A kilogramy zaczęły lecieć pod koniec piątego tygodnia.
Obecnie media kreują wizerunek pięknych kobiet, które są nie tylko aktywne zawodowo, ale też sportowo. W swojej książce też demonstruje Pani kilka ćwiczeń. Jak Pani godzi te dwie sfery życia – bycie fit oraz zawodowe wyzwania?
Bycie fit weszło mi już w krew. Jest to teraz część mnie i nie zastanawiam się na tym. Po prostu, jak jestem głodna, jem zdrowo, ćwiczę, bo lepiej się potem czuję, lepiej wyglądam, mam lepszy humor, a w pracy więcej energii, natomiast po pracy nadal mam siłę na spotkania z przyjaciółmi czy spacer.
Co zrobić, kiedy nasz nieregularny tryb życia, praca, pośpiech sprawiają, że jemy to, co aktualnie mamy „pod ręką”? Jak się z tego wyzwolić?
Zawsze trzeba mieć coś zdrowego pod ręką. Nie pozwolić sobie na to, żeby głód nas zaskoczył. Jeżeli do pracy przynosimy przygotowane rano drugie śniadanie, obiad i podwieczorek, to raczej pokusy nam nie grożą. Ja mam zawsze swoje pudełka. Dzięki nim czuję się bezpiecznie (śmiech).
Z pewnością to pomaga. Wiele osób kojarzą Panią jako kobietę o pełniejszych kształtach. Nie bała się Pani fali krytyki i tego, że widzowie nie zaakceptują „nowej” Karoliny?
Część nadal nie zaakceptowała, zwłaszcza mężczyźni. Często słyszę, że lepiej wyglądałam w poprzednim rozmiarze. Być może, ale wtedy miałam problemy z tarczycą, zadyszkę, jak wchodziłam po schodach. Często zatrzymywała mi się woda w organizmie i łapały mnie różne infekcje. Teraz nie mam takich problemów i – co tu dużo mówić – po prostu podobam się sobie w rozmiarze 38.
Prowadzi Pani także zajęcia uświadamiające dla kobiet – proszę powiedzieć, jaki jest stopień wyedukowania kobiet w sferze żywienia? Czy obecnie kobiety są świadome, co znaczy dobre jedzenie? Następne pokolenie będzie odżywiało się lepiej niż my teraz?
Prowadzę warsztaty motywacyjne, podczas których tłumaczę pani z Warszawy, Sieradza, Gdańska czy Ełku, że – bez względu na wiek, wagę startową – każda z nas może osiągnąć swój wymarzony sukces. Nie, nie będzie łatwo. Czasami nawet bardzo ciężko, czasami będziemy musiały sobie popłakać albo pożalić się przyjaciółce, ale nadal ten sukces jest na wyciągniecie ręki. Trzeba tylko zdecydować się na pierwszy krok. Potem będzie już z górki. Podczas warsztatów nie namawiam pań na dietę, którą sama przeszłam, jedynie opowiadam o niej. Tłumaczę, że to jest skok na głęboką wodę, ale składający się z kilku etapów. Najpierw wprowadzenie do postu, czyli stopniowe eliminowanie poszczególnych produktów, potem detoks, następnie stopniowe wprowadzanie wyeliminowanych produktów, potem całkowite, bezterminowe zmienienie swojego trybu życia, wprowadzenie sportu. Ostatni etap jest o tyle łatwy, że jesteśmy oczyszczenie i odchudzenie po poście. Widzimy efekty. Dobrze się czujemy, świetnie wyglądamy i najnormalniej w świecie nie chcemy tego zmarnować. To cała filozofia zdrowego trybu życia, która rozpoczyna się od chęci zmiany.
Co dalej po książce? Jakie ma Pani plany na najbliższy rok? Dalej spotkania z kobietami? A może następna publikacja?
Na pewno spotkania z kobietami, ponieważ to bardzo motywujące także dla mnie. Kolejna książka – może… Za chwilę znowu będzie można mnie zobaczyć w Polsat Sport w programie "Po zdrowie z Karoliną i Martą". Mam też w planie nagrać płytę z ćwiczeniami dla kobiet, które właśnie zaczęły ćwiczyć, a treningi z Chodakowską czy Lewandowską są dla nich zbyt trudne. No i, oczywiście, niezmiennie można zobaczyć mnie w Polsacie po Wydarzeniach. Więcej planów nie zdradzę.
Będziemy zatem wyczekiwać Pani w telewizji. Bardzo dziękuję za chęć rozmowy o sobie oraz życzę samych sukcesów i wytrwałości w Nowym Roku i nie tylko.
Fot. 1.: Krzysztof Kostkiewicz
Fot. 2.: Krzysztof Jarosz (Agencja Fotograficzna EPOKA)
Zapraszam też do przeczytania wywiadu na temat przyjaźni Marty Kodryl z Karoliną Szostak. (kliknij w zdjęcie)
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Ogromna jest ostatnio presja na bycie fit, fajnie jak Ktoś chce. Ja Tam wole być szczęśliwa zamiast fit. Oczywiscie poki to jest rowne zdrowiu.
OdpowiedzUsuńKto powiedział, że bycie fit oznacza nieszczęśliwym???
UsuńMyślę, że nie o to tu chodziło. Dla niektórych po prostu ćwiczenia i diety nie sprawiają radości i podejrzewam, że o to w wypowiedzi chodziło.
UsuńA ja Pani Karolinie bardzo gratuluję! Jeśli czuje się dobrze w swoim ciele i odpowiada jej ten typ diety,nie widzę powodu by ją krytykować. Zresztą tak jak sama przyznała najważniejsza jest regularność posiłków i nie podjadanie.
OdpowiedzUsuńOj, po świętach przydałby mi się porządny detoks.
OdpowiedzUsuńFajnie, że zmieniła się dla siebie, a nie dla innych. Osobiście nie chciałabym całe życie być na diecie, nie jeść nic słodkiego, albo makaronu czy ziemniaków, bo tuczą... można jeść, co się chce, wystarczy robić to z głową i od czasu do czasu się poruszać, pobiegać, cokolwiek :D
OdpowiedzUsuńDieta Dąbrowskiej jest wspaniałym lekarstwem! :)
OdpowiedzUsuńJa boję sie wszystkich diet i stawiam na zdrowe, zbilansiwane odżywianie.
UsuńSłyszałam o poście dr Dąbrowskiej, ale nie do końca wiedziałam na czym polega - teraz już jestem świadoma ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam osoby, które mają tyle silnej woli, aby przeprowadzić tak drastyczną kurację - ja póki co nie czuję się gotowa, choć z pewnością przydałaby mi się zmiana diety ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, ze metamorfoza pani Karoliny jest niezwykła. Ja jakoś wolę czekoladę :P
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad i niesamowita wola dążenia do realizacji planu. Ja raczej nie jestem zwolenniczką diet, ale zmiana stylu życia i sposobu żywienia dlaczego nie ? :)
OdpowiedzUsuńWciąż się zastanawiam dlaczego musimy być tacy "fit" i "szczupli". Przecież jeśli ktoś ma odrobinę sadełka, ale odżywia się normalnie, zdrowo, je warzywa i owoce (nie z hiermarketu) a ciasteczkiem zgrzeszy tylko podczas świąt lub urodzin (dzieci) i na dodatek jeździ na rowerze, nartach i pływa to chyba nie ma w tym nic złego. Myślę, że o wiele gorzej jest, jeśli nagle zacznie czuć presję, żeby się "odchudzać" albo jeść tylko "eko". Wtedy może poczuć się znacznie gorzej.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że bardzo mnie te książki zainteresowały i postaram się jej przeczytać (choć kolejka moich książek jest długa). No i gratuluję wywiadu. Pełna profeska - wow. Jak to się stało, że przeprowadziłaś wywiad z Karoliną Szostak? Jestem ciekawa :-)
Podziwiam Karolinę Szostak, za jej determinację i za to, że nadal trzyma się zdrowego.jedzenia. Może być wzorem do naśladowania
OdpowiedzUsuńJak z wyrabianiem każdego nawyku. Najpierw jest ciężko, a potem lżej ;)
OdpowiedzUsuńKażdy sam decyduje o swoim życiu ! A to wielkie promowanie bycia Fit jest już troszkę męczące (jak dla mnie) wiadomo że trzeba odżywiać się zdrowo i uprawiać jakieś sporty ;) szkoda tylko że już wszędzie jest pełno poradników, magazynów. Otacza nas to wszędzie;)
OdpowiedzUsuńOgromna przemiana, efekt niesamowity, teraz praca nad jego utrzymaniem, a to dopiero wyzwanie. :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie, kiedy mamy w sobie energię, na tyle silną i trwałą, aby powalczyć o siebie. :)
OdpowiedzUsuńświetny efekt, pozazdrościć sukcesu!
OdpowiedzUsuńFajna sprawa z tym byciem fit, o ile się ma w sobie mnóstwo uporu. Jednak warto rozgraniczyć pewne sprawy - jedno to dbać o siebie i unikać nawyków po prostu nam szkodzących, a już zupełnie druga sprawa to odmawiać sobie wszystkiego i być nieszczęśliwą (ale fit) w imię trendu. Bycie fit to nie tylko kwestia postępowania fizycznego, ale też w dużej mierze rzecz, z którą musi uporać się nasza głowa. Warto o tym pamiętać i nie popadać w przesadę :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad :) sama lubię od czasu do czasu nie być fit.
OdpowiedzUsuńHmm, nie wiem, czy sama bym zdecydowała się na ten post. Wiem, że mnóstwo osób go poleca, ale trzeba pamiętać, że to post leczniczy, który musi koniecznie być wcześniej skonsultowany z lekarzem - co na szczęście zostało wspomniane.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję... Póki co ograniczam niektóre produkty, ale nie aż tak drastycznie jak w poście. :)
Piękna I cudowna metamorofza. Kiedyś patrzyłam na tę prezenterkę sportową I zastanawiałam się, jakby wyglądała szczupło? Teraz już wiem fenomenalnie. Brawo
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad - widziałam nawet zdjęcie z Gdańska ;) Jeżeli chodzi o dietę, to ta związana z cateringiem jest niestety kosztowna i nie każdego na nią stać, a jak ma się jeszcze rodzinę, to gotowanie dla każdego czegoś innego może wykończyć :P dlatego ja zaczynam od ograniczenia słodyczy, regularnego jedzenia i ćwiczeń w domowych warunkach - oby mi się udało wytrwać!
OdpowiedzUsuńPani Karolina jest piękną kobietą, nieważne w jakim rozmiarze :). A do wszelkich postów podchodzę sceptycznie, znaczne ograniczenie kalorii nie sprzyja naszemu ciału i psychice. Lepiej dbać o zdrowie codziennie, niż najpierw dużo przytyć, by musieć się potem spektakularnie odchudzać.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy ta dieta jest tak do końca taka zdrowa... Sama znam osobę, która stosując się do reguł, zaczęła mieć bardzo duże problemy z gospodarką hormonalną. Owszem, schudła, ale za jaką cenę? Gdy poszła do lekarza, bo okres spóźniał się jej przeszło 60 dni, pani doktor powiedziała, że to normalna reakcja organizmu przy tak drastycznym spadku wagi
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie stawiam na ruch - nawet krótkie 20-30 minutowe treningi czy sesję jogi każdego dnia ;)
Ciekawy wywiad ;) Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńJa popieram bycie smart, a nie bycie fit ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest dbanie o swoje zdrowie, a efekt wizualny to fajny efekt uboczny :) Super wywiad! :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Pani Karoliny za tak ogromną przemianę, myślę że jest inspiracją dla wielu kobiet:) Pozdrawiam Angelika F
OdpowiedzUsuńTaka drastyczna kuracja nie jest dla mnie :) Pewnie bym umarła z wyczerpania :D
OdpowiedzUsuńMyślałam myślałam nad tą dietą, jednak postanowiłam jeść tak jak do tej pory, czyli zrowo bez żadnych skrajności. Nigdy nie miałam problemów z wagą, raczej myślałam nad oczyszczeniem.
OdpowiedzUsuńKolejny przykład na : chcieć to móc.
OdpowiedzUsuńSiła i wola walki w samą siebie to bardzo dużo. Mi jeszcze trochę brakuje!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie z Gdańska
OdpowiedzUsuńCo za straszny bełkot. Kryzys ozdrowienczy pierwszego dnia. No większej bzdury nie słyszalam bol glowy spowodowany jest odstawieniem cukru a nie ozdrowieniem. Przepisy ktore tu sa podane jako wymysł p. Szostak sa żywcem zerżniete z bloga postu dr. Dabrowskiej. P. Karolina w pierwszych slowach mowi że ciagnie na pudełkach a tu nagle ze gotuje. Nic tu do niczego nie pasuje. Ksiazke napisala Ha Ha Ha plagiat. Wszystko zostalo juz dawno napisane w ksiazkach dr. Da rowskiej. I najwazniejsze p. Szostak to nie dieta tylko post leczniczy a skutkiem ubocznym jest utrata wagi i tez nie zawsze. Jesli organizm ma duzo zlogow i toksyn to tylko tym sie zajmuje OW a nie zrzucaniem wagi.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała być Fit, ale za bardzo lubię jeść :)
OdpowiedzUsuńKarolina Szostak to piękna kobieta, czy z tymi kilogramami czy bez nich. Zazdroszczę jej super figury, ale przede wszystkim siły woli, że była w stanie wytrwać tyle czasu na poście dr Dąbrowskiej. Ja sobie nie wyobrażam zupełnie wyrzec się słodkiego, nawet owoców! No wie, że można jabłko czy grejpfruta ale to dla mnie zdecydowanie za mało... Może jestem poprostu uzależniona od cukru...
OdpowiedzUsuńNiby każdy zna receptę na bycie fit, ale jeżeli choć raz podchodziliśmy do odchudzania to wiemy, że od teorii to praktyki jest bardzo długa droga... Wywiad ciekawy. Książki nie czytałam, więc ciężko mi się odnieść, ale kawy bym nie odstawiła :)
OdpowiedzUsuńŚwietna metamorfoza bo najważniejsze to być zadowolony z siebie, ze swojego ciała. Wszystkich do tego też zachęcamy aby wykonać pewną pracę czy to sport i/lub dieta jeśli chcesz poprawić swoje samopoczucie. Dziękujemy za ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad ☺
OdpowiedzUsuńDużo czytałam o tej diecie, mój tato z niej korzystał ;-)
OdpowiedzUsuńOjej, a ja pani Karoliny nie poznałam. Nie śledziłam jej metamorfozy.
OdpowiedzUsuńJeżeli dieta jej służy, to najważniejsze. Dobrze się ze sobą czuje, jest zdrowa, dobrze wygląda. Czego chcieć więcej :)
Rzeczywiście zmiana Karoliny jest ogromna i figurę ma świetną. Tylko, że jakoś bardziej zżyłam się z nią okrąglejszą i jej nowa Ja jest dla mnie taka obca. Jest teraz taka jak wszystkie :/ A dla mnie była jak Dorota Wellman, fajna, sympatyczna babeczka
OdpowiedzUsuńZawsze gdy słyszę sformułowanie ,,być fit" to mi się nóż w kieszeni otwiera, często jest to tak narzucone, że mamy być fit i koniec. Ja wolę być po prostu zdrowa ( nie mówię, że bycie fit jest niezdrowe, ale to nie jedyna droga) i szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś jest fit dla siebie, nie dla uporu społecznego, to jak najbardziej zasługuje na aprobatę, zmiana nawyków zawsze jest ciężka. Jednak jeżeli ktoś jest fit dla innych to lepiej niech odpuści i tak tego nikt nie zauważy.
Siła i samo zaparcie do dbania o siebo bo to inwestycja w zdrowe.Ciekawa metoda lecz wole Mnie jesc niz się katowac zdjeca tej pani domnie nie przemawaja nie sa naturalne jak i jej opalenizna ale tv rzadzi się swoimi prawami
OdpowiedzUsuńSuper reportaż. Nawet jako mężczyzna przeczytałem cały, a to już musi o czymś świadczyć. Hahaha. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad! Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mój typ człowieka niestety, ale sama rozmowa fascynująca. Jako osoba bardzo mocno w temacie pierwszy akapit mnie niestety głównie do Pani Karoliny Zniechęcił :/ Ale na pewno ma wiele do powiedzenia i nie mówi źle :)
OdpowiedzUsuńMoja szefowa stosuje dietę Dąbrowskiej i bardzo ją sobie chwali!!!
OdpowiedzUsuńNie lubię tej pani, ale o diecie Dąbrowskiej słyszałam już od kilku osób.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi post dr Dąbrowskiej. Sporo osób w moim otoczeniu go stosowało i go poleca. Chyba najwyższa pora wypróbować go na sobie :)
OdpowiedzUsuńA Karolinę podziwiam, pięknie sobie poradziła z odchudzaniem i zmianą nawyków żywieniowych :)
Widać ogromną pracę pani Karoliny. Nic tylko pogratulować. Brawo i tak trzymać.
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa, catering z dietą dr. Dąbrowskiej, jaka szkoda ,że u nas tego nie ma...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Karolinę, pięknie wygląda :-)
Wywiad dla mnie... Dziękuję za możliwość zapoznania się z p. Szostak dokładniej :) Temat bardzo na czasie...
OdpowiedzUsuńŚwietna kobieta i świetny wywiad, brawa!!!
OdpowiedzUsuńJa akurat z nadwagą nie mam orobkemu, ale taki detoks i zmiana nawyków żywieniowych bardzo by mi się przydały. Świetny wywiad - obszerny i motywujący:)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać że efekt jest oszałamiający!
OdpowiedzUsuńEfekt bycia fit Pani Szostak zachwycił wszystkich, oby więcej było takich ludzi którzy chcą zmienić coś sami bez wymuszania przez społeczeństwo i obecnie panujące kanony piękna .
OdpowiedzUsuńZarażanie pozytywną energią, fit energią. :)
OdpowiedzUsuńJa schudłam 43 kg bez takich drastycznych srodków :-P
OdpowiedzUsuńPodzielam podejście Pani Karoliny do tematu bycia fit :) Zrobić da się wszystko, gdy się chce, jednak najważniejsze to zrobić to na luzie i w zgodzie ze sobą.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie przemiany :) Uważam, że warto to robić dla pewności siebie, ale przede wszystkim dla zdrowia!
OdpowiedzUsuńNa taki post raczej się nie zdecyduję, ale pani Karolina na pewno jest świetną inspiracją dla wielu osób ;)
OdpowiedzUsuńMi póki co ćwiczenia jak i wszelakie diety nie sprawiają radości więc przynajmniej na razie nie będę fit ale może kiedyś kto wie.
OdpowiedzUsuńFajny, motywujący wywiad
OdpowiedzUsuńBardzo gratuluje Pani Karolinie sukcesu! U nas w rodzinie tez prewencyjnie stosujemy posty dr Dabrowskiej, wiele kobiet w Polsce je stosuje i to juz od dobrych killunastu lat. A osoba medialna rowniez skorzysta z tego dobrodziejstwa i Zacznie sie zdrowo odzywiac i natychmiast wydaje ksiazke, w ktorej powiela doktor dabrowska i to, co sie od Niej uczymy. Zaskakujace jak latwo znanej twarzy wydać “swoja zdrowa diete”. Ale z drugiej strony moze dzieki temu odbiorcy Pani Karoliny dojda dzieki Niej do źrodla czyli wlasnie Pani Dobrowskiej;)
OdpowiedzUsuńWszystko zaczyna się od pomysłu w głowie. Zmiana nawyków, zmiana siebie, świadomość, by zdrowo się odżywiać, być aktywnym bardziej niż dotychczas.. a sylwetka FIT sama dołączy w trakcie przynosząc zadowolenie :)
OdpowiedzUsuńKilka rób i kilka podejść zawsze prędzej cy później odpuszczam z przeróżnymi wytłumaczeniami - wymówkami. Szczerze nie siedzę w mediach nie słyszałam ani o tej Pani ani o książkach ani o tej diecie... Zastanawia mnie jednak to 800kcal to troszkę mało..
OdpowiedzUsuńKarolina Szostak przeszłą wspaniałą metamorfozę i jak widać - bardzo ciężko pracuje nad utrzymaniem tych spektakularnych efektów. Interesujący wywiad i myślę, że ma dużo racji mówiąc, że młodzi ludzie teraz są o wiele bardziej świadomi zdrowego odżywiania oraz nie nabierają się na fotoszopy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany wywiad i inspiracja. Metamorfoza cud-miód :) Wątpię, żebym wytrzymała ta takim detoksie ale życzę powodzenia wszystkim, którzy się podejmują takiego wyzwania!
OdpowiedzUsuńduża metamorfoza i szacunek za to ! :)
OdpowiedzUsuńLubię takie historię i takie przemiany ! podziwiam!
OdpowiedzUsuńMnie takie diety nie przekonują. Detoks - ok, ale zdrowymi koktajlami zielonymi i wodą + zbilansowane posiłki.
OdpowiedzUsuńNiestety nie każdy jest fit, nie każdy może byc fit. To tylko dla zdrowych ludzi, kiedy na codzień bierzemy porcję leków, to nawet detoksy i zdrowe jedzenie jest na nic. Na szczęście JA i większość mżczyzn których znałam lubili moje nie fit, kolezanki zawsze krytykowały. Ale co tam najważniejsze być szczęśliwym fit lub nie fit.
OdpowiedzUsuńWe wszystkim musi być harmonia, jeśli znajdzie się odpowiedni balans dla siebie to już połowa sukcesu, bo potem to już trzeba się go trzymać ;)
OdpowiedzUsuńDieta dr Dąbrowskiej to duże wyzwanie.
OdpowiedzUsuńCiekawe, dla mnie ostatnio nawet bardzo :P
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad. Przeczytałam z przyjemnością. Pani Karolinie gratuluję wytrwałości i silnej woli - to nie lada osiągnięcie wytrwać 42 dni na takiej diecie.
OdpowiedzUsuńciekawy wywiad
OdpowiedzUsuńRaczej nigdy nie miałam problemów z nadwagą i raczej mieć nie będę bo dość delikatnie gotuję ;) ogólnie podziwiam ludzi idących na diety
OdpowiedzUsuńOj, przydałyby mi się takie zdrowe nawyki, głownie ze względów zdrowotnych a nie nadwagi :)
OdpowiedzUsuńMega pozytywna babka i super wywiad!
OdpowiedzUsuńPiękny przykład :) ja mogę sie przyznać, że kiedyś byłam też na bardzo ograniczającej diecie odgrzybiającej. Dwa miesiące bez kawy. Zdrowie i piękna sylwetka ... Ale jednak wróciłam do swojej wagi, a teraz mi sie "podtyło" :D ale może to latka? Basia
OdpowiedzUsuńMnie też Karolina podoba się bardziej w rozmiarze 38 :) jestem pod wrażeniem jej przemiany. Bardzo ciekawa rozmowa :)
OdpowiedzUsuńWywodzę się ze świata sportowców i dietetyków i wiem że ta dieta jest niezdrowa i nie poleciłabym jej nikomu. Nie kojarzę tej Pani ale cieszę się, że jej się udało no i że edukuje kobiety jak żyć zdrowo.
OdpowiedzUsuńJa u tej pani nie rozumiem paru rzeczy. Po 1) dlaczego namawia kobiety na kontrowersyjną dietę, skoro nie jest dietetykiem. Powinna wiedzieć, że "ja to nie wszyscy". Przede wszystkim nie każdy najpierw przez 40 lat odżywia się niezdrowo i prawie się nie rusza. Poza tym każdy jest inny i dlatego doradzać powinna osoba posiadająca szerszą wiedzę a nie tylko jakieś swoje doświadczenie. Z artykułu widzę, że p. Szostak już się zabiera za książkę, gdzie będzie doradzać jak ćwiczyć. Po 2) dlaczego mam podziwiać to że ktoś przez 40 lat jadł to co chciał hulaj dusza. Potem musi się jakoś super oczyszczać głodówką. A potem podziwiajcie mnie bo jem warzywa, już cały rok. Jestem tylko ciekawa, czy prędzej czy później nawyki kultywowane przez 20 lat dorosłego życia nagle się nie zmienią jak u Dominiki Gwit, która zdążyła przytyć już w trakcie pisania książki o swojej wielkiej przemianie :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Karolinie wytrwałości, bo różnie to w życiu bywa. Bardzo dobry, ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńSylwia, mam wrażenie, że nie popierasz do końca tej diety. A tak, jak pisze Twoja rozmówczyni - to jest terapia zdrowotna. I tak na to patrzmy!
OdpowiedzUsuńGratuluje Pani Karolinie wytwalosci i wspanialego efektu. Tak 3mac. Ps. Doskonaly wywiad!��
OdpowiedzUsuńSylwia, szacun, że nie umarłaś ze śmiechu. Bawią mnie fit celebrytki, które po zrzuceniu nadbagażu nauczają o postach, dietach.
OdpowiedzUsuńSiła woli i determinacja to podstawa przy tak spektakularnych metamorfozach.
OdpowiedzUsuńohh the interview look supper darling lovely look & lovely sharing..
OdpowiedzUsuńhttps://clicknorder.pk online shopping in lahore
Inspirująca kobieta! Ja po ciąży też chciałam wypróbować dietę dr Dąbrowskiej, ale trochę mi zabrakło samozaparcia. Podziwiam wszystkich którym się udało wytrwa ;)
OdpowiedzUsuńNo i proszę jak się dziewczyna pozytywnie zmieniła, nie ma to jak konsekwencja :-)
OdpowiedzUsuńI na zdrowie jej to wyjdzie na pewno :-)
Dobrze, że teraz modne jest zdrowe odżywianie, jednak myślę że ten trend na bycie fit jest mocno przereklamowany, zmiana pani Karolina zmieniła się diametralnie i widać że jest bardzo pozytywna osoba ! POWODZENIA jej życzę!
OdpowiedzUsuńGratuluję i podziwiam, Dieta - dietą.Konsekwencja konieczna.Masaże,nawilżanie skóry,dieta pudełkowa,zmiana odzieży po utracie,lekarz,badania,dietetyk osobisty, grupa wsparcia itp.To już sztab ludzi. Wsparcie w wykfalikowanej kadrze niezbędne. Tak to i ja chcę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i zarazem inspirujący wywiad! A czyta się go gładko i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i zarazem inspirujący wywiad szkoda, że blog zamarł
OdpowiedzUsuńhttps://izabelaszymura.blogspot.com/