[rozmowa o książce] Dagmara Skalska: Szczęście to stan umysłu
Dagmara Skalska – blogerka i inicjatorka Projektu Egoistka. Zapoczątkowała warsztaty pozytywnego egoizmu dla kobiet w całej Polsce. Wszystko zaczęło się jednak od wspólnie z mężem prowadzonych kursów. Razem zorganizowali cztery ogólnopolskie kampanie uczące panie miłości do siebie samych. Robili to przez 8 lat ich szczęśliwego małżeństwa, które nagle przerwała śmierć męża. Wtedy narodziła się legenda Skalskich. Dagmara kontynuuje wspólny projekt i dzieli się własnym doświadczeniem. Mówi innym o tym, jak podnosić się z życiowych kryzysów, jak zbudować wewnętrzną siłę i poczucie pewności, jak żyć pozytywnie. Ostatnio wydała kolejną książkę zatytułowaną "Osobowość pełna magii", o której mam przyjemność z nią rozmawiać. Zapraszam serdecznie.
Skąd wziął się pomysł na napisanie tej książki i dlaczego posłużyłaś się eneagramem. Czym on w ogóle jest?
Dagmara Skalska: Model enneagramu pomógł mi w namierzeniu głównych przeszkód w umyśle i mechanizmów, które zabierały mi radość, szczęście i wolność. Pamiętam, jak tkwiłam po śmierci Tomka w trudnej sytuacji z poczuciem żalu w sercu, długami na koncie i przekonaniem w umyśle, że już nie uda mi się zbudować tak wspaniałego związku jak ten, który straciłam. Wtedy odkryłam eneagram. Zaczęłam zgłębiać opis mojej osobowości i zrozumiałam, że wiele z myśli, które mnie dręczyły, były nawykowymi mechanizmami. Zauważyłam w sobie problem "tragiczny romantyk", który chciał zatrzymać mnie w poczuciu smutku i melancholii. Był w mojej podświadomości i codziennie nakłaniał do rozpamiętywania przeszłości. Gdy zauważyłam ten machizm, natychmiast podjęłam decyzję, że chcę się od niego uwolnić!
Zaczęłaś więc stosować model najpierw w swoim życiu, a dopiero potem zdecydowałaś się przekazać tę wiedzę swoim słuchaczkom.
Właśnie. Zawsze tak postępuję. Wszystko, czym się dzielę z moimi czytelnikami, najpierw sprawdzam na sobie. Chcę wiedzieć, że metody i sposoby, które proponuję, działają! Zaczęłam więc używać modelu enneagramu na swoich warsztatach. Dawał świetne rezultaty. Kobiety zyskiwały wiedzę na temat programów ukrytych w ich podświadomości, które je blokowały. Odkrywały w sobie mechanizmy pozyskiwania miłości i uwagi od partnerów. Rozumiały wreszcie, dlaczego nie czują się wolne i szczęśliwe. Zdecydowałam się więc wydać książkę. Chciałam podzielić się tym modelem na większą skalę. By każdy mógł w domu zdobyć wiedzę na temat siebie samego.
Co nam daje ten eneagram? Co chciałaś uzyskać, opisując ten system w swojej książce?
W książce opisuję 47 destrukcyjnych mechanizmów, które zabierają nam szczęście. Są one podzielone na 9 typów osobowości. Możesz więc najpierw sprawdzić, który typ reprezentujesz, a następnie zagłębić się w swoją podświadomość. Dzięki książce zyskasz odpowiedź na ważne pytania, na przykład: "Dlaczego wciąż nie jestem z siebie zadowolona?", "Dlaczego czuję presję i uzależniam poczucie wartości od osiągnięć i opinii innych?", "Dlaczego muszę zaspokajać potrzeby innych, zapominając o sobie?", "Dlaczego inni się ode mnie odsuwają?", "Dlaczego nie potrafię porozumieć się z partnerem?" itd. W książce piszę o wewnętrznych mechanizmach obronnych i o tym, dlaczego w nie uciekamy, ponieważ nie chcemy pewnych rzeczy zauważać. Kiedy już zdamy sobie z tego sprawę, ta wiedza bardzo ułatwia nam funkcjonowanie oraz poprawia relacje. Przestajemy pewne zachowania naszych partnerów traktować osobiście. Nie dramatyzujemy, a zaczynamy rozumieć, że nasze zachowania podlegają mechanizmowi powstałemu w umyśle. Jest to nawyk, ale orientujemy się też, że można go zmienić. To daje nam mądrość!
Na przykład, jeżeli ktoś ma zdolność wyczuwania doskonałych rozwiązań to – używając tej właściwości – nieświadomie, może stać się perfekcjonistą. Stanie się wtedy nieznośny dla siebie i dla otoczenia. Może nie zauważyć, że wciąż krytykuje innych, a także samego siebie. Można jednak użyć tej właściwości dla pożytku swojego i innych. Pomyśl, jeśli potrafisz dostrzegać doskonałe rozwiązania, będziesz w stanie pomóc bliskim w podjęciu ważnych decyzji. Znajdziesz zawsze doskonałe wyjście z trudnej sytuacji. Dzięki tej zdolności wiesz, jak powinno być. Nie musisz zmieniać w sobie tej cechy. Wystarczy, że jej mądrze użyjesz! Każdy z nas ma takie właściwości. Problemy biorą się z tego, że nie potrafimy ich używać mądrze i z pożytkiem. Dlatego w książce pozwalam lepiej zrozumieć samego siebie, swoje właściwości i zauważyć chwile, w których marnujemy swój potencjał.
Złożyło się na to kilka elementów. Książka jest kontynuacją serii, którą wydałam z Edipresse Książki, czyli "Rok pełen magii" i dlatego pojawiła się "Osobowość pełna magii", ale też dlatego, że odkrycie "kodów umysłu", czyli wewnętrznych przekonań, nawyków myślenia i reagowania oraz mechanizmów obronnych działa w magiczny sposób w naszym życiu. Zawsze się śmieję, że świadomość jest jak taka magiczna różdżka. Kiedy zaczynamy dostrzegać pewne rzeczy, nasze życie staje się prostsze. Sama tylko świadomość siebie powoduje, że w naszym życiu zachodzi magiczna zmiana.
Jak ta magia wpłynęła na Ciebie?
Odkryłam swój potencjał, czyli szczególne właściwości i zaczęłam ich używać dla innych. Zmieniły się moje relacje, praca zawodowa, poczucie zadowolenia z siebie oraz z życia. Jednym słowem, określiłabym tę zmianę jako "spójność". Przestałam biegać za sukcesem. Nie potrzebuję poklasku i pozwolenia, by żyć po swojemu. Zarabiam pieniądze na tym, co kocham i co przynosi innym wartość. Poczułam, że szczęście zależy od stanu mojego umysłu – od emocji, które są we mnie. Uwolniłam się od wielu przeszkadzających myśli i emocji, takich jak żal, poczucie straty, pretensja. Odzyskałam kontrolę nad swoim życiem, czyli mądrze podejmuję decyzję, ponieważ wiem, jakie skutki mogą one dać. Kiedyś tego nie rozumiałam. Działałam chaotycznie, pod wpływem impulsy i pożądania. Dzisiaj mój umysł jest moim sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Moje myśli wspierają mnie w mądrym działaniu i życiu.
A co w końcu z tymi horoskopami?
Czytamy horoskopy, ponieważ chcemy poznać przyszłość. A co byś powiedziała na stwierdzenie, że przyszłość zależy od ciebie samej? Twoje decyzje kreują warunki, w których żyjesz. Twoje emocje wpływają na odbiór świata. Życie i trudne doświadczenia nauczyły mnie jednej rzeczy: zawsze dostajemy skutki własnych działań. Życie rządzi się prawem przyczyny i skutku – zbierzesz owoce nasion, które zasiałaś. Przestałam się więc dziwić temu, co pojawia się w moim życiu, a także użalać się nad swoim losem. Wzięłam odpowiedzialność za swoje decyzje i postanowiłam mądrze je podejmować. Dla przykładu zostałam po śmierci męża z długami. Jednak one same nie powstały, prawda? Żyliśmy w sposób, który je wygenerował. Zamiast się więc użalać nad sytuacją, postanowiłam zrobić co w mojej mocy, by wyczyścić swoje finanse i nauczyć się mądrze nimi zarządzać. Przyjrzałam się także własnemu pożądaniu, które kazało mi posiadać więcej. Inny przykład: Tomek rozchorował się na raka. Przyczynił się do tego stres i styl życia. Gdy wzięłam za to odpowiedzialność, postanowiłam zmienić swoje życie, zadbać o swoje zdrowie. Zmieniłam swoje nastawienie i nauczyłam się skutecznych technik redukujących napięcie w ciele i w umyśle, dzięki czemu zminimalizowałam poziom stresu w swoim życiu. Mogę mnożyć te przykłady, jest ich naprawdę wiele. Jestem pewna, że mamy znaczący wpływ na to, co nas spotka w przyszłości, a także całkowity wpływ, jak na to zareagujemy. To nam daje wolność. Dlatego napisałam, że książka to więcej niż horoskop. Gdy zdobędziesz wiedzę, o której piszę, nie potrzebujesz wróżki, by przewidzieć, jak twoje życie się potoczy. Sama masz na nie wpływ! Twoja przyszłość jest w twoich rękach. Wiele mówi się o tym w filozofii Wschodu.
Skoro już wspomniałaś filozofię Wschodu, to muszę też zapytać o połączenie jej z filozofią Zachodu. Co Cię fascynuje w obu tych odmiennych filozofiach?
Skoro już wspomniałaś filozofię Wschodu, to muszę też zapytać o połączenie jej z filozofią Zachodu. Co Cię fascynuje w obu tych odmiennych filozofiach?
Ich połączenie daje nam ogromną siłę i mądrość. Wschód koncentruje się na rozwijaniu wnętrza człowieka, np. filozofia buddyjska, która jest mi bardzo bliska, traktuje o umyśle, emocjach o duchowości człowieka. Wschodnie filozofie rozwijają aspekt niematerialny życia. W tym samym czasie, gdy na Wschodzie zgłębiano wnętrze człowieka, na Zachodzie koncentrowano uwagę na rozwoju nauki, technologii, cywilizacji. Dlatego Zachód jest bardziej rozwinięty na poziomie zewnętrznego funkcjonowania: mamy wspaniałą gospodarkę, infrastrukturę, technologię, narzędzia badawcze. Jednak – biorąc pod uwagę konsumpcjonizm i materializm, w których funkcjonujemy – widzę, że brakuje nam głębi. Nie potrafimy poradzić sobie z emocjami, a naszym głównym zabójcą staje się stres i pośpiech. Brakuje nam uważności w codziennym życiu i często dopada nas poczucie pustki i osamotnienia. Uzależniliśmy się od stanu posiadania i zaczęliśmy określać swoją wartość na podstawie liczby zer na koncie. Cierpimy, gdy się starzejemy, a nasze ciało choruje. Uciekamy przed przemijalnością i prawdą o tym, że umrzemy. Mój nauczyciel, który jest buddyjskim lamą, mawia: „Ostatnia koszula nie ma kieszeni”. Czuję, że nadszedł czas, byśmy na powrót zaczęli koncentrować się na wartościach ponadczasowych, takich jak: miłość, przyjaźń, wolność, mądrość, bliskość. Powinniśmy nauczyć się lepiej serwisować swoje organy i ciała, ponieważ inaczej choroby cywilizacyjne nas wykończą. Podstawową wiedzą, którą trzeba dzisiaj zdobyć, jest wiedza o emocjach i tym, jak pracuje nasz umysł. Wtedy zyskamy narzędzia do tego, by uwolnić się od zewnętrznych czynników i świadomie budować swoje szczęście.
W swojej książki użyłaś sformułowania "wolność umysłu". Jak, Twoim zdaniem, należy uwolnić umysł, aby stać się w pełni świadomym człowiekiem?
Nasz umysł przypomina dom, który jest zbudowany z niewidocznych dla oka fundamentów – to nasza podświadomość oraz z widocznej konstrukcji ścian, dachu, okien – to nasza świadomość. Dom bez fundamentów nie może przetrwać, ponieważ stanowią one ważną część konstrukcji. Tak samo jest z naszym umysłem. Choć może o tym na co dzień nie myślimy, to większość decyzji podejmujemy w sposób podświadomy. To tam ulokowane są mechanizmy obronne, przekonania zbudowane na podstawie naszych doświadczeń, nawyki myślenia i emocjonalnego reagowania. To nazwałam w książce "kodami umysłu". Dopóki jesteśmy nieświadomi zawartości swojej podświadomości, będziemy niewolnikami owych przekonań, mechanizmów obronnych i nawyków. Wiele ważnych decyzji podejmujemy w sposób automatyczny. Potrzebujemy więc użyć świadomości, aby przyjrzeć się swojej podświadomości i aby wydobyć mechanizmy w niej ukryte. W chwili, kiedy zauważasz własne nawyki, przekonania i mechanizmy obronne, zyskujesz wolność. Od tego momentu zawsze możesz zapytać siebie, czy to przekonanie ci służy, czy chcesz nawykowo podejmować decyzję oraz, czy chcesz właśnie w ten schematyczny sposób postępować? Zyskujesz możliwość wyboru. Tam, gdzie pojawia się wybór, tam pojawia się wolność. Zatem "wolność umysłu", o którą pytałaś, uzyskujemy wtedy, kiedy działamy w sposób świadomy.
W obecnych czasach istnieje moda na bycie wielozadaniowym. Musisz być multitaskerem w niemalże wszystkich dziedzinach. Co Ty o tym myślisz? Czy swoje kursantki uczysz, aby perfekcyjne w swoim nie perfekcjonizmie? Czy namawiasz je do tego, aby jednak stały się perfekcjonistkami tylko w jednej dziedzinie, w jednej branży?
Może rozczaruję Cię w tej chwili, ale uważam, że coś takiego jak multitasking nie istnieje. Badania naukowe dowiodły, że umysł człowieka działa w taki sposób, że jeżeli koncentrujemy się na wielu rzeczach jednocześnie, to zwyczajnie rozpraszamy swoją uwagę. Nie wierzę w podzielność uwagi. Za to doświadczyłam w życiu rozproszonej uwagi (śmiech). Mój nauczyciel nazywa taki stan umysłu: "małpim rozumem". Twoja uwaga przeskakuje z tematu na temat jak małpa z gałęzi na gałąź. Wspaniale widać "dobroczynne" skutki multitaskingu w medytacji (śmiech), ponieważ nie potrafisz wysiedzieć na poduszce dwóch minut, jesteś nadpobudliwy i nerwowy.
Może rozczaruję Cię w tej chwili, ale uważam, że coś takiego jak multitasking nie istnieje. Badania naukowe dowiodły, że umysł człowieka działa w taki sposób, że jeżeli koncentrujemy się na wielu rzeczach jednocześnie, to zwyczajnie rozpraszamy swoją uwagę. Nie wierzę w podzielność uwagi. Za to doświadczyłam w życiu rozproszonej uwagi (śmiech). Mój nauczyciel nazywa taki stan umysłu: "małpim rozumem". Twoja uwaga przeskakuje z tematu na temat jak małpa z gałęzi na gałąź. Wspaniale widać "dobroczynne" skutki multitaskingu w medytacji (śmiech), ponieważ nie potrafisz wysiedzieć na poduszce dwóch minut, jesteś nadpobudliwy i nerwowy.
Z mojej perspektywy wygląda to tak: jeżeli chcesz uzyskać dobry efekt tego, co robisz, musisz zaangażować w to swoją uwagę. Musisz się więc na tym skoncentrować, a za twoją uwagą i koncentracją podąża twoja energia. Za energią podąża skutek. Dobrym przykładem rozproszonej uwagi są matki, które w tym samym czasie próbują idealnie wychować dziecko i zrobić karierę zawodową. Wciąż jedną nogą stoją w domu, a drugą w pracy. W domu, będąc z dzieckiem – myślą o zadaniach zawodowych, a w pracy – o tym, czy na pewno są dobrymi matkami. To prowadzi do wewnętrznego konfliktu i utarty życiowej energii. Dzisiaj rozumiem, że najważniejsze jest uświadomienie sobie swoich wartości i priorytetów. To pozwala nam się rozluźnić i zrozumieć, że na różnych etapach życia co innego zasilamy swoją uwagą i co innego domaga się naszego zaangażowania. Ważne jest, by się rozluźnić i przyjąć, że to ja decyduję, na co kierują swoją uwagę. Mogę sama wybrać, co dla mnie jest ważne i nie muszę wcale – tak jak chce dzisiejsza moda – szybko osiągnąć rezultatów we wszystkich dziedzinach życia. To rodzi wewnętrzną presję i poczucie zmęczenia. Choć to, co teraz powiem i dla mnie kiedyś brzmiało jak frazes, dzisiaj to czuję każdą komórką ciała: "Możesz czuć szczęście i spełnienie w każdej chwili. Tu i teraz. Dlatego, że jest to stan twojego umysłu, a nie posiadania". Czasami trzeba wziąć głęboki wdech i z wydechem zatrzymać się w tym biegu…
Ale jednak żyjemy w takiej kulturze multitaskingu…
Oczywiście, żyjemy w kulturze multitaskingi i nas się do tego zachęca, dlatego że nasza rozproszona uwaga jest atrakcyjna z wielu względów. Człowiek, który ma skoncentrowaną uwagę, zyskuje moc umysłu. Trudniej sterować kimś, kto jest stabilny, ma silny umysł i poczucie szczęścia. Takiej osobie nie sprzedasz najnowszych garnków ani nie wmówisz, że bez najmodniejszych ubrań i botoksu będzie nikim… Ona wie, że jest kimś. Zna swoją wartość, a jej umysł nie skacze jak wściekła małpa…
Jednak nie potrafimy się skoncentrować, ponieważ jesteśmy niecierpliwi?
Tak. Cierpliwość to największy deficyt ludzkości. Nie potrafimy zrozumieć, że na wszystko w życiu jest czas. Dlatego żyjemy na kredyt. Chcemy od razu zaspokoić swoje żądze. Pożądamy nie tylko przedmiotów, ale także sukcesu. To powoduje, że we wszystkim musimy być najlepsi. W konsekwencji biorę na siebie za dużo aktywności, a to powoduje, że długofalowo spada moja wydajność, moja uwaga jest rozproszona i skacze pomiędzy zadaniami. To wyczerpuje mnie energetycznie. Ponadto czuję presję, gdyż chciałbym być we wszystkim najlepszy. Oto źródła naszego cierpienia. Brakuje nam uważności, spokoju i jesteśmy pomieszani — dlatego mamy bałagan w swoim życiu. Jestem zwolenniczką tego, aby zrozumieć, co jest w życiu ważne i ułożyć sobie priorytety, czyli działać planowo, z cierpliwością i uważnością. Nie musimy się spieszyć we wszystkim, co robimy. Możemy cieszyć się samym procesem.
W pełni się z Tobą zgadzam. Z drugiej jednak strony media, ale też ludzie mówią, że "jesteś tym, co osiągniesz". Postrzegają cię przez pryzmat twojego stanowiska, przez pryzmat tego, ile pieniędzy zarabiasz, jakie masz sukcesy na koncie i do tego jeszcze musisz być perfekcyjną panią domu, żoną, matką. Gdzie w tym wszystkim znaleźć siebie?
Takie działanie napędza konsumpcjonizm i gospodarkę, więc to jest zwykła propaganda. Będą nas nakręcać, abyśmy robili jeszcze więcej, żebyśmy zarabiali jeszcze więcej i kupowali jeszcze więcej, bo czerpią z tego korzyść. Powiedz sama, jaki jest pożytek ze społeczeństwa, któremu się mówi: "Żyj mniej, żyj wolniej. W tej chwili masz tyle, ile potrzeba ci do szczęścia". Czy uważasz, że na tym da się zarobić?
Czyli wszystko przez ten konsumpcjonizm, który nie pozwala nam na bycie szczęśliwym?
Tak. Ludzie szczęśliwi nie potrzebują rzeczy, nowych przedmiotów czy nowego samochodu. Oni szczęśliwi po prostu są. Dlaczego? Bo ich umysł jest wypełniony dobrymi wrażeniami, twórczymi emocjami. Czują wewnętrzny ład i wiedzą, kim są, a to daje poczucie wartości. Jeśli więc uwierzysz w marketingowe hasła i dasz się wpędzić w tzw. wyścig szczurów, będziesz goniła za zdobywaniem sukcesu, przedmiotów, za powiększeniem stanu konta czy nowymi certyfikatami do zawieszenia na ścianie. Oczywiście, wielu tak żyje, ale w pewnym momencie dociera do punktu, w którym dopada ich frustracja, poczucie pustki, mogą być chorzy lub wypaleni, bo zmarnowali swoją energię. Możesz jednak żyć inaczej, gdyż jesteś wolnym człowiekiem i masz wybór tego, w co wierzysz i jak funkcjonujesz. Szczęśliwi są ci, którzy to odkryli – to się nazywa przebudzenie – stan, w którym rozumiesz, że nie musisz tego wszystkiego posiadać. Twoje szczęście jest w tobie i zaczynasz rozwijać się wewnętrznie. Budujesz swój spokój, swoją stabilność. Zaczynasz w końcu rozumieć, że kluczem jest twój stan emocjonalny. Zmienia się twoje życie, ale, oczywiście, stajesz się słabym konsumentem współczesnego świata. Cóż… mniej kupujesz, mniej bywasz w centrach handlowych i nie śledzisz promocji czy wyprzedaży. Czujesz się jednak bardziej zrelaksowany, znika wewnętrzna presja. Towarzyszy ci uczucie wdzięczności i częściej na twojej twarzy pojawia się niewymuszony uśmiech.
Taką drogę wybraliśmy, ale jest szansa na odwrót...
Oczywiście! Dopóki oddychasz, masz szansę, by zmienić swoje życie i na to, by poczuć szczęście. Nigdy nie jest za późno. Masz dwie możliwości życia. Albo żyjesz na autopilocie, odtwarzając przyjęte schematy, które narzuca społeczeństwo. Po prostu jesteś w tej machinie i napędzasz ją. Albo włączasz tryb życia świadomego, kiedy to ty wybierasz i decydujesz, w co wchodzisz i co ci jest potrzebne, co daje ci szczęście. Wtedy nie kupujesz środków farmaceutycznych, które ci wciskają na każdym kroku, ponieważ wiesz, że możesz w inny sposób zadbać o swoją energię, zdrowie i ciało. Masz tego świadomość. Zaczynasz inaczej jeść, żyć. Nie rezygnujesz ze snu na rzecz zarabiania pieniędzy.
Czy właśnie dlatego piszesz książki i prowadzisz bloga? Chcesz, aby sami uświadomili sobie, że ten wybór to ich decyzja?
Tak. Po to piszę książki i prowadzę bloga, aby pokazać ludziom, że mają wybór. Sama z niego skorzystałam i dzisiaj czuję się zupełnie inaczej! Nie opakowuję treści w piękne hasła, a ludzie mi wierzą, ponieważ dzielę się swoim prywatnym doświadczeniem. Stąd też bierze się tak ogromna popularność moich książek i bloga.
Ale Ty też przecież kiedyś byłaś spragniona sukcesu...
Owszem. Ja też kiedyś goniłam za sukcesem, ale do chwili kiedy mój mąż w wieku 41 lat zmarł na raka w wyniku przepracowania, wyniszczenia narządów. Cóż… jak wszyscy byliśmy częścią machiny społeczno-gospodarczej. Mieliśmy pożądanie i chcieliśmy szybko zrealizować swoje pragnienia. Mądrości nabywamy w wyniku życiowych doświadczeń, nie rodzimy się z nią. Gdy więc doświadczyłam bolesnych skutków naszych życiowych wyborów – zatrzymałam się. Śmierć mojego męża, długi, z którymi zostałam, były jak kubeł zimnej wody wylany na moją głowę. Wreszcie się obudziłam. Zrozumiałam, że to jest droga donikąd i wszystko w moim życiu się zmieniło. Dzisiaj żyję w inny sposób – bardziej uważny, świadomy. Mam inny stan umysłu. Zawdzięczam to wyłącznie temu, że się przebudziłam we właściwym momencie. Gdybym tego nie zrobiła, prawdopodobnie za chwilę też byłabym chora. To nie jest przypadek, że mamy epidemię nowotworów dzisiaj na Zachodzie, prawda?
Raczej nie. Pęd do coraz większej chęci posiadania jest tak duży, że nie wiem, gdzie ostatecznie nas to zaprowadzi.
Do tego, że będzie coraz więcej ludzi chorych i wypalonych. Przecież zarabia się na ludzkiej chorobie, a nie na zdrowiu, prawda? Wszystko stanęło więc na głowie. W gonitwie za pieniądzem zapomnieliśmy o humanizmie, o wartościach ponadczasowych. Dopóki nie zrozumiemy, że system nie ma na celu, żebyśmy byli szczęśliwi, ale żebyśmy go zasilili, będziemy żyć w taki głupi sposób. Doprowadzi to do ogólnej katastrofy, czyli narastającej epidemii chorób w wyniku stresu i tempa życia. Będziemy umierać w coraz młodszym wieku – co się już praktycznie dzieje. Albo przyjdzie taki moment, że będzie coraz więcej ludzi przebudzonych (co już się dzieje), którzy stawią opór tej sytuacji, będą żyć w alternatywny sposób. Ruch slow life, uważności, zdrowego odżywiania, dbania o siebie jest coraz silniejszy.
Właśnie zauważyłam. Pełno jest poradników, coachów uczących nas jak żyć. Skąd się bierze ten coraz bardziej rozwijający się trend w mediach społecznościowych, który obok gotowania i parentingu zajmuje chyba dość ważne miejsce w naszym życiu?
Po prostu ludzie są tego "głodni" i będą coraz bardziej, ponieważ są nieszczęśliwi. Powoli zaczynamy rozumieć, że przedmioty są tylko przedmiotami, że zaspokajanie pożądania nigdy się nie kończy. Na tym polega ta przeszkadzająca emocja (pożądanie jest według buddyzmu jedną z pięciu przeszkadzających emocji): "chcesz więcej i więcej". Zaczynamy potrzebować rozwoju wewnętrznego, duchowego i pracy z emocjami.
Ja to widzę trochę inaczej. Nie ma przyzwolenia społecznego na wyrażanie emocji. Zostaliśmy wsadzeni w ciasny garnitur. Idziemy do pracy i przyklejamy sobie plaster na twarz. Ilość emocji oraz frustracji, która się w nas gromadzi, jest tak ogromna, że musi znaleźć gdzieś ujście. Inaczej wybuchniemy. Gdzie je znajdujemy? W Internecie. Ludzie hejtują, ponieważ są sfrustrowani swoją sytuacją życiową. Mają w sobie zbyt wiele emocji, które im przeszkadzają – gniew, zazdrość, smutek, lęk. To się w nas gromadzi. Potrzebujemy technik do pracy z emocjami.
To samo dzieje się w przypadku przyznawaniem się do błędu. Ludzie bardzo nie lubią mówić, że zrobili coś nie tak, a jeśli już o tym mówią, to zdawkowo. Wolą pominąć pewne kwestie, zamiast szczerze porozmawiać.
Nikt nas tego wcześniej nie uczył. Musimy się dopiero tego nauczyć. Nie umiemy nawet nazwać emocji. W naszych umysłach istnieją dwa stany emocjonalne. Na pytanie "jak się czujesz?" odpowiadamy "dobrze" albo "do dupy". Przepraszam za kolokwializmy, ale tak to właśnie brzmi. Zauważ, jak ludzie rozmawiają. Nie mają nawet zdolności nazwania swoich emocji, rozróżnienia swoich stanów. Nie rozumieją tego, co czują. Nie rozumieją swojego umysłu, więc o czym my mówimy? Wszystko wymaga edukacji oraz tego, aby ludzie nauczyli się praktykować to na sobie, czyli do siebie mówić o swoich emocjach, a dopiero potem rozmawiać o nich z innym człowiekiem. Po to więc się tym zajmuję i piszę książki, aby pomóc ludziom zrozumieć siebie. Chcę dać im narzędzie do pracy z emocjami, dać im język, jakim mogą o nich mówić. To jest dzisiaj, moim zdaniem, najpotrzebniejsza rzecz. Nie nowy telewizor czy inny sprzęt, ale świadomość emocjonalna.
Masz absolutną rację. Dlaczego twoim zdaniem ludzie boją się porażki? Czy to też jest związane z ich emocjami?
Boimy się porażki dlatego, że posiadamy ego. Każdy z nas je posiada. Ego, czyli twoja osobowość. Nikt z nas nie chce być kimś kiepskim, każdy chce być dobry, czuć się wyjątkowy. To jest naturalne dążenie naszego ego. Nie chcesz więc, aby ktoś zostawił skazę na twoim wizerunku, więc zaczynasz zajmować się utrzymaniem wizerunku, który wcześniej wykreowałeś, a nie tym, kim jesteś naprawdę. Przywdziewasz wspaniałą maskę człowieka sukcesu. Kiedy ktoś wytknie błąd lub naprawdę go popełniłeś – a ludzie przecież popełniają błędy – czujesz, że twój wizerunek się rozsypuje. Wtedy zaczynasz cierpieć. Choć tak naprawdę to cierpi tylko twoje ego… Przecież ty nie straciłeś wartości dlatego, że się pomyliłeś.
Podobno ludzie uczą się na błędach…
To nie jest prawda. Potrafimy całe życie popełniać błędy, działać w sposób schematyczny, mówić te same krzywdzące słowa, podejmować te same głupie decyzje. Aby zmienić swoje działanie, musisz włączyć refleksje i przyznać, że być może popełniłeś błąd. Do tego potrzebna jest jednak odwaga i szczerość z samym sobą. Niestety, wielu boi się przyjrzeć sobie i swojemu życiu, dlatego wybiera życie w kłamstwie.
Ale nie wszyscy...
To prawda. Są też tacy, którzy są odważni, nieustraszeni i jednak chcą to zrobić. Chcą poznać prawdę na swój temat. Są ludzie, którzy zrozumieli, że tylko prawdziwe relacje mogą ich napełnić. Nie chcą budować związku, w którym grają… Udawaniem można się zmęczyć! Przychodzi taki moment w życiu, gdy mówisz: "Mam tego dosyć. Wybieram prawdę!"
Myślę, że bierze się to z tego, że ludzie obecnie myślą tylko o tym, że zaraz zostaną skrytykowani, bo coś źle zrobili.
Jeżeli nie masz wewnętrznego poczucia pewności siebie rodzącej się w wyniku wewnętrznego rozwoju i nie wiesz, kim jesteś i po co żyjesz oraz nie odpowiedziałeś sobie na kilka kluczowych pytań, to masz kłopot. Gdy twoja wartość jest zależna od opinii innych, stajesz się ich niewolnikiem. To jest jeden z głównych problemów tych, którzy oddali swoją wolność innym ludziom, czyli uzależnili swoje emocje od tego, co myślą o nich inni. Opinia ludzka jest zmienna, pomieszana. Każdy z nas pracuje ze swoimi przeszkadzającymi emocjami, więc jeżeli całe życie oprę na tym, co inni myślą na mój temat, będę żył w lęku. Będę niestabilny. Nie stanę się pewny siebie. Ten mechanizm właśnie na tym polega. Wszyscy boją się krytyki i boją się do tego przyznać, ponieważ są uzależnieni od tej opinii.
Na początku muszę więc zrozumieć, że jestem kimś wartościowym niezależnie od tego, co ktoś inny powie na mój temat. Mogę przecież popełnić błąd. Mogę coś źle powiedzieć, ale nie oznacza to, że jestem słaby, a jedynie zachowałem się w słaby sposób. Każdemu się to przecież zdarza. Jeżeli więc mam silne poczucie tożsamości i tego, kim jestem, zrozumiem, że błędy są czymś normalnym, ludzkim. Na błędach się uczymy i pozwalają nam one zdobyć mądrość. Pomagają nam się rozwinąć. Świadczą o tym, że podejmujemy w swoim życiu próbę.
Jak się ma do tego pozytywny egoizm, który propagujesz na swoich warsztatach. Chodzi mi o tę chęć dogodzenia innym, ale nie krzywdząc przy tym siebie.
Aby móc się z kimś czymś podzielić, czy to z rodziną, czy z bliskimi, muszę najpierw mieć się czym podzielić, prawda? Muszę mieć nadmiar w swoim umyśle na poziomie emocjonalnym i energetycznym. Dzielimy się tym, co posiadamy. Jeżeli jesteśmy sfrustrowani, z niczego nie zadowoleni, narzekamy, cierpimy, mamy w sobie zazdrość czy gniew i inne emocje tego rodzaju, spotykając się z innymi, dzielimy się tymi negatywnymi emocjami z nimi.
Pozytywny egoizm zachęca, byśmy zawsze zaczynali od siebie. Egoizm jest znawstwem siebie. Tak jak finansistka jest znawczynią finansów, tak egoistka jest znawczynią ego, swojej osobowości, czyli siebie. Nie zachęcam innych do egocentryzmu, lecz do znawstwa siebie. Skoro pozytywny z łaciny, (positivus) oznacza ‘ugruntowany’, ty – poprzez taką postawę – znajdujesz w sobie poczucie stabilności w swoim własnym wnętrzu, w swoim umyśle. Pracujesz nad tym, żeby zbudować wewnętrzny nadmiar. Każdy przecież chce przebywać z ludźmi szczęśliwymi. Gdy więc promieniujesz na zewnątrz radością, szczęściem czy spokojem, nikomu nic nie zabierasz, ale dajesz ludziom jeszcze więcej dobrych emocji, prawda? To najlepszy deal, jaki można zrobić.
A co z tą chęcią pomagania za wszelką cenę?
Cóż, to dziwna sytuacja, gdy ktoś głęboko nieszczęśliwy próbuje pomagać innym. Nie da się wyciągnąć kogoś z dołka, gdy samemu się w nim siedzi, prawda? Aby podać pomocną dłoń, musisz być na powierzchni. Altruizm jest cudowny! Pod warunkiem, że jest prawdziwy i szczery oraz wypływa naturalnie z naszego nadmiaru. Chęć pomagania innym może być także próbą ucieczki od siebie samego i swoich emocji. Ważne, by o tym pamiętać.
Ludzie więc dążą za wszelką cenę do pomagania innym.
I to jest bardzo dobra motywacja, by działać dla pożytku innych! Sama ją posiadam. Potrzebujemy w swoim życiu obecności innych ludzi. Uważam, że doświadczenie bliskości, przyjaźni, miłości rodzi wewnętrzny nadmiar. Dzieląc się z innymi, czujemy się potrzebni i budujemy związki.
I znów muszę przyznać Ci rację. Bardzo dziękuję za garść cennych porad i życzę powodzenia w propagowaniu idei pozytywnego egoizmu. Niech skorzysta z niej jak najwięcej kobiet.
Rozmawiała
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Bardzo interesująca rozmowa. Widać, że Dagmara jest bardzo inteligentną osobą, a jej publikacja mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, można z niego dużo wyciągnąć :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, bardzo cenię Dagmarę byłam na niejednym warsztacie z jej już nieżyjący mężem. Tym bardziej teraz byłam ciekawa co ma do powiedzenia i nie zawiodłam się :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna kobieta! I mówiąc piękna mam na myśli jej piękno wewnętrzne (chociaż i zewnętrznie jest piękna, może piękno naprawdę promieniuje na zewnątrz). Mieć tyle siły, dźwignąć się na nogi po tak ogromnej stracie i wysyłać w świat tyle pozytywnej energii... Po prostu wow. I jestem pod wielkim wrażeniem myślenia Dagmary - akapity o wolności umysłu, konsumpcjonizmie czy pomaganiu, to także fundamenty mojego myślenia. Sama długo rzucałam się w pomaganie innym - i teraz, gdy się otrząsnęłam, trudno tym ludziom zrozumieć, że wcale nie muszę być na ich każde zawołanie.
OdpowiedzUsuńMocno dala mi do myslenia ta rozmowa: Trudniej sterować kimś, kto jest stabilny, ma silny umysł i poczucie szczęścia. Takiej osobie nie sprzedasz najnowszych garnków, ani nie wmówisz, że bez najmodniejszych ubrań i botoksu będzie nikim… Ona wie, że jest kimś. Zna swoją wartość, a jej umysł nie skacze jak wściekła małpa…
OdpowiedzUsuńZ checia bym poszla na tego typu warsztaty ale u mnie w uk nie maa
OdpowiedzUsuńChyba dawno nie czytałam tak ciekawego wywiadu. Okładka książki kojarzyła się z magią, a tu proszę - chodzi o pozytywny egoizm i siłę umysłu. Pani Dagmara to bardzo mądra i niezwykła kobieta, podziwiam ją za jej siłę i poczucie własnej wartości.
OdpowiedzUsuń