[rozmowa o książce] Natasza Socha: "Zaczarowane" to opowieść o uwierzeniu w siebie i sile kobiecej przyjaźni


Natasza Socha  dziennikarka, felietonistka, pisarka, a także malarka i ilustratorka. Autorka ponad 40 książek, w których porusza tematy z życia wzięte. Pisze głównie o kobietach oraz dla nich. Swoje historie pilnie konsultuje z ekspertami, aby były one wiarygodne oraz prawdziwe. Taka też jest powieść "Zaczarowane", czyli najnowsza książka, w której pisarka opowiedziała perypetie czterech kobiet – ofiar oszusta matrymonialnego. Czytelnik znajdzie tu wszystko – miłość, samotność, zdradę oraz rozpacz pokrzywdzonych kochanek. Więcej dowiecie się, czytając tę historię, a tymczasem zapraszam do lektury wywiadu.

Natasza Socha: „Zaczarowane” wywiad

Napisałaś ponad 40 książek i nie specjalizujesz się tylko w jednym gatunku. Skąd taka różnorodność twórcza ?

Natasza Socha: Głównie piszę książki obyczajowe o kobietach i dla kobiet, z tym że poruszam różną tematykę – miłość, zdradę, małżeństwo, menopauzę, późne macierzyństwo, chorobę dziecka, oszustwa matrymonialne. Napisałam też kilka książek dla dzieci – serię o Czarodziejce Zuli. To była miła odskocznia od problemów, które poruszam w książkach dla dorosłych.

Jaki jest klucz do sukcesu literackiego w Polsce? O co chodzi w naszej literaturze? Czego w niej szuka współczesny czytelnik?

Często szuka łatwych opowieści, przy których może się zrelaksować. Stąd się wzięło właśnie zamiłowanie do romansów. Czasem szuka jednak lustra, w którym zobaczy siebie i swoje problemy. Dzięki książkom udaje mu się je rozwiązać lub przynajmniej zrozumieć. I już wie, że nie jest z tym sam.

Nie będę zbyt oryginalna, ale jestem bardzo ciekawa, co Cię w ogóle skłoniło do pisania?

Jestem dziennikarką, więc niejako pisanie mam we krwi. Pomysł na "Macochę", moją pierwszą książkę, wziął się trochę z własnych doświadczeń – a potem machina ruszyła.

Jak wygląda Twoje otoczenie podczas tworzenia? Co lubisz mieć przy sobie, a co Ci przeszkadza, kiedy zaczynasz pisać? Jak powstaje książka?

Nie mam żadnych rytuałów ani specjalnego miejsca. Mam swój maleńki pokoik i biurko. Myślę też, że każdy pisarz pracuje inaczej. Najpierw rodzi się pomysł. Potem do tego pomysłu doklejamy kolejne, aż powstaje jakaś historia. Jak ją jednak napiszemy, zależy od stylu naszej pracy. Mnie często wpadają pewne myśli do głowy, które rozwijam i zapisuję bez zastanawiania się, czy ten fragment pasuje do poprzedniego. To coś w rodzaju puzzli. Oczywiście całości towarzyszy myśl przewodnia, ale to nie znaczy, że wszystkie wątki piszę po kolei. Dopiero później dopasowuję je do książkowej układanki i cieszę się, kiedy z tych fragmentów zaczyna powstawać konkretny obraz.

Co pozwala Ci na swobodne pisanie?

Muszę mieć po prostu spokój, dlatego lubię, kiedy jestem sama w domu i mogę skupić się tylko na pisaniu.

Od ponad roku świat ogarnia pandemia. Zauważyłam, że w tym czasie powstało więcej niż zwykle powieści. Czy dla Ciebie ten czas również okazał się okresem "płodności" literackiej? Czy jednak pisanie było zawsze czymś zwyczajnym, codziennością i nie odczuwasz większej presji związanej z izolacją?

Izolacja aż tak mnie nie dotknęła. Rzadko kiedy spotykam się z ludźmi. Zazwyczaj siedzę w domu i piszę. I tak było również podczas pandemii. Nie pisałam więcej lub mniej – chyba podobnie jak zawsze.

Gdybyś mogła zamienić się na jeden dzień w jakąś postać literacką swoją lub nie albo znaleźć się w jednej z książek, co lub kogo byś wybrała i dlaczego?

Wybrałabym się do krainy "Władcy Pierścieni" lub "Wiedźmina". Uwielbiam fantasy, smoki, elfy i wszystkie te cudowne magiczne postaci. Chętnie spotkałabym je w prawdziwym świecie.

Natasza Socha: „Zaczarowane” wywiad

Czy przywiązujesz się do bohaterów swoich książek? Które postaci uznajesz za swoje ulubione?

Z każdym się w jakimś sensie zaprzyjaźniam. Tworząc postać, wyobrażam ją sobie i nadaję je zazwyczaj takie cechy, jakie sama lubię albo posiadam. Łącznie z przeklinaniem. Lubię Joachima z "Pokoju kołysanek", ciotkę Rebekę z "Dwunastu niedokończonych snów", Julię z "Zamrożonej".

Czy, pisząc książkę, zachowujesz się jak artystka, która nie pozwala nawet zerknąć na zarys swojej pracy, dopóki jej nie skończy? Czy jednak chętnie podsuwasz część tekstu bliskim, aby wysłuchać ich sugestii?

Nie, nikt wcześniej nie czyta moich książek z wyjątkiem redaktorki prowadzącej.

Kim są zazwyczaj bohaterowie Twoich powieści?

Zwykłymi ludźmi, których możemy każdego dnia spotkać na ulicy. Kumulacją wielu kobiet z ich problemami i rozterkami. Z ich marzeniami i nadziejami na lepsze życie.

Spotykamy się, aby porozmawiać o powieści szczególnej, ponieważ jej fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. "Zaczarowane" – po co w ogóle pisze się takie historie?

Aby uzmysłowić kobietom, że na świecie jest bardzo mało książąt na białym koniu, a nawet białych koni jest niewiele. Że każda osoba poznana w sieci niekoniecznie musi być tą, za którą się podaje. Że internet to teatr. Że można w nim zakładać różne maski i bawić się emocjami innych ludzi. I że czasem warto być przewrażliwionym i nadmiernie ostrożnym niż skoczyć do wody, nie badając gruntu.

Czy okładka ma jakieś znaczenie dla fabuły? Jakoś się do niej odnosi?

Okładka zazwyczaj ma się podobać i przyciągać wzrok. Moim zdaniem nie pasuje do książki o tej tematyce, ale czasem nie mamy wpływu na wybór zdjęcia.

Jaki przyświecał Ci cel, kiedy pisałaś tę książkę? Dlaczego w ogóle ona powstała i skąd wzięłaś pomysł oraz materiały?

Materiały zbierałam kilka miesięcy. Dwa razy spotkałam się z jedną z moich bohaterek, z inną rozmawiałam przez telefon. Do jednej z nich dotarłam dzięki znajomej, a później już sama bohaterka zaproponowała mi jeszcze dwie dziewczyny, które spotkało coś podobnego. Jedna z nich się wycofała. Stwierdziła, że powrót do tych wspomnień to dla niej zbyt bolesne doświadczenie, ale pozostałe dwie opowiedziały mi o tym, jak dały się podejść i oszukać. Jak dały się klasycznie zaczarować kompletnie obcemu facetowi. I oddały mu oszczędności życia. Ta książka to mieszanka fikcji z autentycznymi wydarzeniami.

Skąd pochodzą te wszystkie kobiety, czyli zaczarowane? Czy da się je w jakiś sposób scharakteryzować? Co mają ze sobą wspólnego?

Myślę, że są wszędzie. Ta książka jest historią nie tylko o oszustwie, ale i o samotności w związkach, która doprowadziła do takich, a nie innych wydarzeń. O tym, że kobiety wypłukane z komplementów wyjątkowo łatwo jest zdobyć. I o tym, że mamy prawo być słabe i popełniać błędy. Takich kobiet są setki, tysiące — w każdym miejscu na ziemi.

Czyli miłość tych kobiet albo raczej jej brak tak je zaślepiły, że musiały ulec? Czy te ich reakcje to odpowiedź na samotność w XXI w.?

Na samotność, niezrozumienie, milczenie w związkach, brak akceptacji, obojętność, ciszę.

Natasza Socha: „Zaczarowane” wywiad

Czy przed przystąpieniem do pisania zrobiłaś jakieś badania, aby poznać portret psychologiczny Doriana i poznać motywy jego działania? Co o nim wiadomo? Czym się kierowałaś, budując tę postać?

Tak, większość moich książek konsultuję z psychologami i socjologami, żeby dobrze zrozumieć swojego bohatera, pokazać go jak najdokładniej i prawdziwie oddać charakter. Dorian jest wypadkową wielu facetów, którym wydaje się, że oszustwo nie jest niczym złym, a jeśli ktoś się nabiera, to sam jest sobie winien.

Jaki on jest w oczach kobiet i Twoich jako pisarki? Czy Dorian ma coś na obronę swojego postępowania?

Jest przede wszystkim narcyzem i egomanem, który nie szanuje uczuć drugiej strony. I który nie rozumie, że odebranie godności i poczucia własnej wartości jest czymś o wiele gorszym niż zabranie komuś pieniędzy.

Czy z książki dowiemy się, czym właściwie jest miłość i o co chodzi w relacjach międzyludzkich?

Na pewno dowiemy się, czym miłość NIE jest.

Jak w Twojej ocenie powinniśmy traktować tę książkę, jako przestrogę czy raczej jako próbę zrozumienia siebie oraz drugiego człowieka?

Jedno i drugie. Kiedyś dostałam e-maila od czytelnika, który napisał mi, że moje książki powinni czytać faceci, żeby uniknąć błędów popełnianych w związkach. Żeby wiedzieć, na co zwrócić uwagę, czego unikać i jak – choć trochę – zrozumieć kobiety. Ta opowieść jest skierowana głównie do pań. Jest czymś w rodzaju ostrzeżenia, przestrogi – że nie każda miłość i nie wszystkie czułe słówka są prawdziwe. To również opowieść o uwierzeniu w siebie i sile kobiecej przyjaźni.

Dziękuję bardzo za ciekawą rozmowę i życzę więcej takich prawdziwych historii.

Rozmawiała


Zapraszam do przeczytania recenzji książek Nataszy. (kliknij w okładki)

Natasza Socha "Dom marionetek" recenzja   Natasza Socha "Wigilia z nieznajomym" recenzja   Natasza Socha "Kolęda na cztery ręce" recenzja

Oraz do przeczytania wywiadu z autorką na temat książek wydanych w ramach serii "Grey Book" (kliknij w zdjęcie)

Natasza Socha "Przerwana kołysanka", seria "Pink Book" wywiad

I recenzji książek z serii "Grey Book". (kliknij w okładki)

Natasza Socha "Piętno", seria "Grey Book", recenzja   Natasza Socha "Echo" recenzja

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.


Komentarze


Wyróżnione recenzje