[rozmowa o muzyce] Plastic: Muzyka nie ma terminu przydatności do spożycia, a piosenki się nie starzeją


Plastic – duet, który w tym roku osiągnął już status pełnoletniej działalności. Tworzą go Agnieszka Burcan – kompozytorka, autorka tekstów, wokal, klawisze, producent muzyczny oraz Paweł Radziszewski – gitara, bas oraz również producent muzyczny. Razem tworzą muzykę elektroniczną, która porusza swoim głębokim przesłaniem opakowanym w radosne, energetyczne dźwięki. Taki właśnie jest najnowszy album "Space" – pokłosie pandemicznej izolacji dotykającej cały świat. Zapraszam na niezwykle ciekawą rozmowę pełną odniesień do obecnej sytuacji.

zespół Plastic wywiad

Zespół Plastic powstał w 2003 roku. Jaka jest Wasza recepta na przetrwanie na rynku muzycznym? Co Wam daje do tego siłę?

Plastic: Trzeba być wytrwałym, zdeterminowanym, konsekwentnym i kochać to, co się robi – to jest nasza recepta na przetrwanie. Cały czas zajmujemy się muzyką i to jest nasza wielka pasja. Siłę daje nam zwrotna wiadomość od fanów, tych starych i tych zupełnie nowych, którzy właśnie nas odkrywają. Jeżeli kolejna płyta spotyka się z entuzjastyczną reakcją, to czujemy się naładowani pozytywną energią. Bardzo lubimy korespondencję z fanami i spotkania na koncertach. To najbardziej nas nakręca.

Jak zmieniała się Wasza twórczość w ciągu tych lat?

Przeszliśmy długą drogę od "Plastic" do "Space" – te dwie płyty, nasza debiutancka i najnowsza – już czwarta – są do siebie najbardziej podobne. To lustrzane odbicie. Podróż w czasie do naszych korzeni.

Obecnie muzyka, która królowała na klubowych parkietach i która zainspirowała nas do założenia zespołu, przeżywa prawdziwy renesans.

Nasza druga płyta P. O. P. była zupełną zmianą kierunku, wizerunku i brzmienia na bardziej retro i akustycznie.

Nasz trzeci album "Living In The iWorld" to manifest uzależnionych od bytu "zawsze online". "iWorld" był różnorodny i eklektyczny z dużym rozmachem stylistycznym. Tu pojawił się nasz największy hit "I Want U", który zdefiniował nasz styl dla publiczności i to z nim nadal jesteśmy najczęściej kojarzeni.

"Space" to podsumowanie podróży i poszukiwań. Na tej płycie wróciliśmy do początków, ale jesteśmy bardziej dojrzali i mamy więcej do powiedzenia.

Nazywa się Was polskim prekursorem nowego nurtu muzyki elektronicznej. Co to dla Was oznacza?

Zaczynaliśmy dość dawno – to już 18 lat i nareszcie możemy świętować, jak na dorosły zespół przystało. Oznacza to, że w jakimś sensie z kilkoma podobnymi do nas zespołami torowaliśmy drogę dla tych następnych, którzy przyszli później.

Skąd się wzięła nazwa duetu? Czy ma ona jakieś szczególne znaczenie?

Nazwa powstała w czasie, gdy nie budziła dzisiejszych pejoratywnych skojarzeń. Ktoś kiedyś powiedział, że nie jesteśmy plastikowi, tylko plastyczni, zmieniamy się i korzystamy z różnych palet barw – brzmień, stylów i gatunków. To ciekawa interpretacja nazwy. Staramy się też zwracać uwagę na ochronę tego, co najcenniejsze na naszej planecie. Stąd okładka płyty... Jedyny dobry plastic to my (śmiech).

zespół Plastic wywiad

Spotykamy się w niezwykłym dla Was czasie, ponieważ jakiś czas temu miała miejsce premiera płyty "Space", której motywem przewodnim jest podróż. Czym więc były dla Was te wszystkie miejsca, które było Wam dane odwiedzić jeszcze przed pandemią? Czego Was nauczyły?

Ruszyliśmy w podróż za morza i oceany zainspirowani książką "Ostatnia okazja by ujrzeć" Douglasa Adamsa i Marka Carwardine’a – przewodnikiem po świecie ginących gatunków zwierząt.

Być może już ostatnia okazja, by ujrzeć koncerty wielkich gwiazd, które nie odwiedzały nas, gdy były u szczytu kariery, a Polska pozostawała niedostępna za żelazną kurtyną lub z innych powodów nie była jeszcze uwzględniana w światowych trasach. Te gwiazdy już odchodzą jak ginące gatunki. Chcieliśmy się od nich uczyć i podziwiać ich gasnący blask. W Filadelfii zobaczyliśmy Arethę Franklin na jej ostatnim biletowanym koncercie. W Madison Square Garden obejrzeliśmy koncert zespołu "The Eagles", który ma wielki szacunek dla swojej publiczności. To była także lekcja pokory, bo stare gwiazdy wiele potrafią i mają jeszcze sporo klasy.

Byliśmy też świadkami narodzin zupełnie nowych gwiazd, np. "Troye Sivan", który w "Radio City Music Hall" mówił o tym, jak ważna to chwila w jego karierze.

Przywieźliśmy z tych podróży mnóstwo inspiracji i pamiątkowych dźwięków. Słuchamy ich, tak jak inni oglądają wakacyjne fotografie, i postanowiliśmy się nimi podzielić.

Na płycie znalazły się dźwiękowe atmosfery miejsc, które odwiedziliśmy.

Słychać wplecione w muzykę cykady z Minneapolis ("I Can Go On"), gdzie zwiedziliśmy dom Prince'a – to była dla nas ważna "pielgrzymka" – zobaczyliśmy marzenie większości muzyków, warsztat pracy mistrza – jednego z najbardziej tajemniczych i niezależnych inspirujących artystów.

Odgłosy ulicy w Santa Monica, na której Artur Włodkowski jako "uliczny grajek" gra nasze "Tears On My Party Night" w "Tears On My Party Reprise".

Dźwiękowy kolaż kilku ulubionych lotnisk w intro do "Waiting For A Plane" i najstarszego w świecie metra w Londynie, którym jechaliśmy na koncert Tears For Fears i ELO w "New Love".

Teledyski do singli z płyty też są związane z podróżami – powstały w miastach, w których wtedy byliśmy.

W Los Angeles mieszka i tworzy ich reżyser – Dawid Krępski, z którym współpracujemy od lat.

"Out Of Control" – to nocny spacer po Nowym Jorku. W "U Gonna Lovet It" – widać Los Angeles przed pandemią, a w “Dream Dancing – I Hear The music” spacerujemy po wyludnionym LA już w trakcie pandemii. "Waiting for a plane" – cały w podróży podniebnej – ziemia widziana z lotu ptaka – tu widać także Warszawę, gdzie nagraliśmy album.

I wreszcie w "Gonna Get U" – w tym utworze poszliśmy na całość i podróżujemy w kosmosie.

Podróże te były pełne muzycznych emocji i dzięki pocztówkom dźwiękowym na albumie możemy przeżywać je wiele razy.

Skoro już o pandemii wspomniałam, to nie mogę nie zapytać, co się u Was działo w tym okresie izolacji, bez koncertów, bez kontaktu z fanami i muzyką na żywo? Jaką lekcję wyniesiecie z tego czasu?

Podczas pandemii staraliśmy się podnosić na duchu naszych fanów i nas samych. Czas izolacji pokazał, że muzyka jest nam wszystkim bardzo potrzebna. To był rok w kapciach i przed telewizorem. To, co się w tym okresie wydarzyło, najlepiej ilustruje krótki film na YouTube Rokdown Lockdown  @plasticspace – never give up!

Bardzo tęskniliśmy za graniem i za publicznością. Kiedy wszystko, co planowaliśmy, stanęło pod znakiem zapytania, czekając na rozwój wydarzeń przed wydaniem nowego albumu, stworzyliśmy cykl "Plastic'owe Festiwale Online" – nasz sposób na złapanie dystansu do stresującej rzeczywistości z Covid-19.

Pierwsza była "Plasticoachella" – małe spełnienie marzeń dotyczących występu na jednym z najważniejszych festiwali na świecie (Coachella). Nasza wersja online odbyła się dokładnie w terminie festiwalu – dwa kolejne weekendy kwietnia, ze scenografią nawiązującą do kultowego kalifornijskiego festiwalu.

Koncert na Orange Warsaw Festival w 2009 roku był jednym z ważniejszych naszych występów – na tej samej scenie z idolami – Calvinem Harrisem i MGMT. Chcielibyśmy jeszcze tam kiedyś zagrać, dlatego pojawił się „Plastic Pomarańcz Festiwal” w naszym studiu całym w pomarańczach.

W czasie lockdownu wydawaliśmy kolejne single, "myliśmy ręce" z naszą piosenką "U Gonna Love It" w tle.

Razem z 80 innymi artystami wzięliśmy też udział w projekcie "Stay Together" – kampanii na rzecz odpowiedzialności i uważności społecznej w czasach pandemii COVID-19.

Staraliśmy się czymś zająć i nie poddawać się zmartwieniom, wypełnialiśmy ten czas oczekiwania z właściwym dla nas optymizmem.

Jak odbieracie Waszą muzykę sprzed i z czasów pandemii? Czy odczuwacie jakąś różnicę w interpretacji?

Rok w pandemii sprawił, że na nasze piosenki, które powstały przed jej nastaniem patrzymy teraz nieco inaczej. W reakcji na nastroje zmieniliśmy kolejność singli i wybór piosenek, które promowały album. Pierwszy singiel na wiosnę 2020 miał być tanecznym wesołym utworem, ale wybraliśmy "Waiting For A Plane", ponieważ stał się aktualny i ważny:

Piosenka opowiada o naszej autentycznej pasji, jaką są podróże samolotem i o otoczce niecodzienności, która się z tym wiąże – "It’s still a big thing…". "Waiting For A Plane" ukazał się w czasie oczekiwania na powrót tego, co kiedyś było na wyciągnięcie ręki, a co w czasach pandemii stało się symbolem utraconej wolności i normalności.

"Out Of Control" też nabiera innego, głębszego znaczenia, gdy przez cały rok osobista wolność zespołu jest ograniczana. To mocny singiel z tej płyty. Jest ekspresyjny i wyrzuca nasze emocje "na zewnątrz". Dobrze teraz opisuje chęć wydostania się z izolacji i gniew, który towarzyszy długiemu pozbawieniu nas kontaktu ze światem zewnętrznym.

"I Don’t Wanna Know" też wydaje się inaczej opisywać, co przeżyliśmy w związku z natłokiem informacji płynących do nas z internetowych źródeł, które stały się często jedyną formą komunikacji, informacji pełnych niekontrolowanych w zamknięciu emocji.

"Tears On My Party Night" też już nie jest tylko smuteczkiem. Domowe imprezy z nostalgiczną łezką to w czasach pandemii zupełnie inny problem z izolacyjną depresją w tle.

I w końcu "Without U" – utwór o stracie. Strach o najbliższych stał się w tym czasie w pewnym momencie naprawdę dominujący. Przestaliśmy się martwić o bzdury i myśleliśmy o rzeczach ważnych.

zespół Plastic wywiad

"Space" – przestrzeń czy kosmos? Jak powinniśmy rozumieć tytuł?

Wyznajemy zasadę, że w pewnym momencie oddajemy nasze dzieło odbiorcom i już od nich zależy, jak je zinterpretują i co na niej odnajdą.

Space to przestrzeń do poruszania wielu tematów. To także kosmos, który uwielbiamy. Lubimy też filmy science fiction, co widać w takich klipach jak "Gonna Get U" i "Superstar".

A co oznacza meduza z okładki?

Okładkę albumu zdobi wizerunek hydromeduzy w granatowej głębi – dzięki uprzejmości NOAA Office of Ocean Exploration and Research. Jednocześnie klimat samego zdjęcia i to jak bardzo niedostępny jest ten rejon (rów Mariański), kojarzy się nam z kosmosem i tytułem SPACE.

Sama hydromeduza wygląda trochę jak UFO (Jeden z naszych fanów nazwał ją MedUFO), a głębia jest ciemna i daleka jak kosmos. Oby to miejsce pozostało tak piękne i nietknięte. Mamy nadzieję przy okazji przyczynić się do wywołania kolejnej dyskusji o ochronie głębin przed niszczącą ludzką ingerencją.

Utwory są bardzo radosne. Czy to celowy zabieg utrzymany w kontrze do obecnych czasów? Skąd pomysł na ten właśnie klimat muzyczny?

Taką muzykę gramy konsekwentnie od początku. Nawet jeśli śpiewamy o rzeczach poważnych czy smutnych, to równoważy to pozytywna elektroniczna energia. Po prostu jesteśmy pozytywnie zakręceni. Chodzi nam w skrócie o to, żeby naszą muzyką poprawić komuś dzień. Warto się starać dla tego efektu.

Na płycie słychać wpływ światowej klasy DJ, muzyki klubowej. Sami też, jak mówicie, chętnie remiksujecie utwory innych artystów albo inni remiksują Wasze. Co Was inspiruje?

Remiksy to świetny sposób na nawiązywanie nowych muzycznych przyjaźni. Lubimy, gdy nasi przyjaciele remiksują nasze utwory, ponieważ jest to ciekawe doświadczenie usłyszeć własny utwór innym uchem.

Sami także lubimy remiksować utwory innych artystów, bo to świetna zabawa, przyjemność i w jakimś sensie zaszczyt. Niedługo ukażą się kolejne remiksy dla naszych przyjaciół, a potem kolejne remiksy naszego "Dream Dancing (I Hear The Music)" przygotowane przez DJ’ji i producentów niezależnej sceny polskiej i zagranicznej.

Aby powstała ta płyta, użyliście wiele instrumentów muzycznych, których nigdy nie połączyłabym z muzyką klubową. Co Wam daje te niespotykane spotkanie przeszłości z teraźniejszością?

Lubimy niezwykłe połączenia i niespodzianki w muzyce. Najciekawsze połączenie na "Space" to pewnie wstęp do "U Gonna Love It". Powstał z powodu ogromnego zamiłowania siostrzeńca Agi do epoki baroku i J.S. Bacha – taka prywatna dedykacja, ale też mrugnięcie okiem z nawiązaniem do znanego utworu "Zacznij od Bacha".

Muzyka nie ma terminu przydatności do spożycia, a piosenki się nie starzeją.

Lubimy różne okresy z historii muzyki i ciężko nam pozostać w jednej szufladce. Podoba nam się, że w erze serwisów streamingowych ludzie słuchają bardzo różnorodnej muzyki i nie zamykają się tylko w jednym gatunku muzycznym czy na jednej epoce.

"Space" porusza najbardziej aktualne tematy, o których nie mówi się na co dzień. Robicie to jako artyści czy ludzie? Co jest dla Was jako artystów oraz zwyczajnych ludzi najważniejsze?

Żyjemy muzyką i ona jest zawsze na pierwszym miejscu, ale interesujemy się wieloma rzeczami. Pawła szczególnie interesują zaćmienia słońca, Aga uwielbia Formułę 1. Oboje lubimy snurklowanie i podróże, zwłaszcza samolotem. Często lubimy te same książki, filmy, wystawy w muzeach i mamy wspólnych przyjaciół, ale mamy też zupełnie odmienne zdania i upodobania, więc czasem śmiejemy się, że rozmowa z nami to rozmowa z dwugłowym smokiem, którego głowy wzajemnie się podgryzają.

Obserwujemy to, co się dzieje wokół i na pewno można to odczytać z naszych tekstów. W treści na "Space" tylko trochę o miłości, reszta w skrócie o tym: że życie może być zabawne – nie bierzmy go zbyt serio – warto zachować zdrowy dystans do rzeczywistości; że w związkach potrzebujemy też wolności osobistej i nie chcemy być nadmiernie kontrolowani; że często w życiu ważniejsza jest determinacja i wytrwałość; że jak Cię ktoś nie zechciał, to sobie jakoś poradzisz i że są chwile, gdy nie chcemy czytać tego, co inni mają akurat koniecznie i bezrefleksyjnie do napisania w Internecie, bo to już zbyt wiele…

Skąd czerpiecie energię do tworzenia w tych trudnym dla świata okresie?

Ostatnio bardzo często odbieramy telefony z reklamą paneli słonecznych (śmiech), ale na razie energię czerpiemy z pozytywnego feedbacku od naszych fanów. To bardzo ważne, że ktoś na naszą muzykę czeka, rozumie nas i po prostu lubi. Trzeba też przyznać, że twórczość jako taka wynika z potrzeby tworzenia. Aga pisze piosenki, ponieważ to jest coś, co się dzieje naturalnie. Piosenki "wiszą" w powietrzu i wystarczy po nie sięgnąć. Poza tym, jak coś już człowiekowi chodzi po głowie, musi się natychmiast wydostać, inaczej się człowiek udusi (śmiech).

Dzisiejsze czasy nie pozwalają muzykom na skupianie się na jednym tylko gatunku muzycznym. Czy w Waszym przypadku jest to fascynacja różnymi gatunkami muzyki? A może jest to jeszcze coś innego?

Nowi fani w reakcji na nowe single na Instagramie zaczęli nam zwracać uwagę, że nie jesteśmy podobni do tego, co znają. To prawda, ponieważ ciężko nas porównać do czegoś konkretnie, co często sprawia kłopot, gdy koniecznie trzeba to sklasyfikować. Poza tym sami nie trzymamy się jednego stylu, gatunku i epoki i uważamy, że eklektyzm to najbardziej charakterystyczna cecha wszelkiej sztuki w XXI wieku. Lubimy łączyć elektronikę z żywym, organicznym brzmieniem instrumentów i używamy różnorodnych środków – starych analogów oraz nowoczesnych instrumentów i narzędzi.

Podglądamy innych artystów na koncertach, również takich, którzy grają coś z zupełnie "innej bajki". Podczas takich właśnie wydarzeń wpadamy na jakiś pomysł zupełnie niepodobny do tego, co słychać ze sceny. To dla nas po prostu bodziec do działania. Staramy się być otwarci na różne dźwięki.

zespół Plastic wywiad

Co lubicie w swojej pracy? I dlaczego?

Nasza praca daje dużo satysfakcji. Jest ciekawa i stanowi równocześnie nasze hobby. Z takiej pracy się nie wychodzi, to jednocześnie jej zaleta i wada.

Ostatnio obserwujemy u nas nowe ciekawe zjawisko towarzyskie: rozmowy o pluginach z przyjaciółmi. Doskonale wypełnia każdą porę dnia i temat jest nie do wyczerpania (śmiech).

Gdyby nie muzyka to...?

Muzyka! Nie ma planu B, ale chyba nadajemy się też na kosmitów.

Jest szansa usłyszeć, że Was usłyszymy on-line w najbliższym czasie?

Już teraz można usłyszeć nasze koncerty w stacjach radiowych, zaczęliśmy od Radia357. Kolejne to Radio Opole, a we wrześniu zagramy w Radiu Lublin. 25 lipca gościmy na Chillout Festiwal w Biłgoraju i – jeśli będzie to możliwe – jesienią zagramy też w klubach. Szczegóły i daty na Facebooku i Instagramie @plasticspace.

Czy jako duet muzyczny obieracie sobie jakieś cele na kolejne miesiące?

W obecnej sytuacji dla wszystkich artystów najbliższe miesiące to nadal walka o przetrwanie. Produkujemy teraz utwory dla innych artystów i tworzymy muzykę do filmów oraz programów radiowych czy TV. Chcielibyśmy zagrać jak najwięcej koncertów, ale oczywiście tak, by wszyscy czuli się na nich bezpiecznie – to jest priorytet. Będą kolejne single i remiksy z płyty SPACE. Będą też pewnie i nowe projekty.

Czekamy więc na więcej i niech wreszcie ta pandemia pozwoli nam wszystkim normalnie żyć. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Rozmawiała


Fot.: Jacek Narkielun

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje