[rozmowa o książce] Agnieszka Kraśkiewicz: Nic, co jest coś warte, nie jest łatwe
Agnieszka Kraśkiewicz jest autorką lubiącą czytać. Na pewno też wie, jak powinna wyglądać treść dobrej powieści obyczajowej. Jak sama mówi, uwielbia czytać i na książki wydaje sporo pieniędzy. Zadebiutowała dość kontrowersyjną w przekazie powieścią pt. "Piękny", ale to "Lila", o której będziemy rozmawiać, jako pierwsza wyszła spod jej pióra. Zapraszam na bardzo ciekawy wywiad z autorką, a już niebawem, jak sama zapowiedziała, możemy się spodziewać jej kolejnej książki. Ja już czekam.
Jako autorkę poznałam Panią całkiem niedawno, więc prosiłabym o kilka słów o sobie. Kim jest Agnieszka, co lubi, a czego wybitnie nie znosi?
Agnieszka Kraśkiewicz: Jestem zapracowaną mamą. Pisanie to moje hobby. Co lubię? Lubię wino. Uwielbiam czytać. Kocham spać. (śmiech)
Czego nie znoszę? Zawsze odpowiem to samo – prasowania.
Skąd pomysł na pisanie wziął się w Pani życiu? Czegoś Pani w nim brakowało? Czy jednak to zwykła potrzeba chwili?
Już odpowiadałam na to pytanie, więc pozwoli Pani, że zacytuję swoje słowa.
Nie była to potrzeba chwili. Zawdzięczam to mojej przyjaciółce.
W sytuacjach kryzysowych lub w chwilach osamotnienia, człowiek zwiększa częstotliwość spotkań z przyjaciółmi. Potrzebuje wsparcia i kontaktu. Ja na poprawę humoru sobie i moim bliższym znajomym, wysyłałam masę wiadomości. Z radami, z komentarzami, ze śmiesznymi dialogami.Któregoś razu moja najbliższa przyjaciółka wspomniała mi, że się marnuje. Z moim podejściem do życia, powinnam coś napisać i uszczęśliwiać innych ludzi swoim poczuciem humoru. Usłyszałam, zapamiętałam, ale nic z tym nie zrobiłam. Dopiero rok później, po powrocie z pracy usiadłam na łóżku. Wzięłam telefon w rękę i zaczęłam pisać. I tu zaskoczę chyba wszystkich. Piękny w znacznej mierze powstał na telefonie. O pisaniu książki przyznałam się właśnie jej jako pierwszej, po napisaniu trzech pierwszych rozdziałów. Powiedziała "Aga, dobre". Dalej już poszło.
"Lila" to kolejna powieść, która całkiem niedawno wyszła spod Pani ręki. Co Pani czuje, teraz gdy debiut ma już za sobą?
Gdy skończę książkę, staram się do niej nie wracać, skupiając swoją uwagę na kolejnym pomyśle. Jednak, gdy już wyszedł debiut, to uspokoiłam się. Emocje opadły. Udało się tego dokonać/stało się. Pora robić to dalej, skoro nie wyszło tak źle – takie były moje myśli po opublikowaniu "Pięknego".
Pisanie daje mi sporo radości i satysfakcji, więc robię to dalej w miarę możliwości czasowych.
Lila wdaje się w romans z członkiem mafii. Skąd u Pani taka znajomość tego środowiska? Czy robiła Pani wcześniej jakiś research? A może jednak kogoś Pani zna i nie musiała daleko szukać?
W dzisiejszych księgarniach znajdzie się dość sporo publikacji o tej tematyce. Zarówno fikcji, jak i tych prawdziwych zwierzeń. W moich powieściach niewiele poświęciłam miejsca wątkowi mafijnemu, a wszystko to, co napisałam zdecydowanie pochodzi z mojej wyobraźni.
Ile z Lilii jest w Pani?
Raczej niewiele. Staram się nie utożsamiać postaci kobiet z moją osobą. Może się zdarzyć, że niektóre cechy są mi bliskie, ale Ja to zdecydowanie nie "one".
Lubię kreować postacie w taki sposób, aby każda z nich była inna. Nie chcę powielać charakteru żadnej postaci. Myślę, że jak na razie udaje mi się to. Zarówno Natalia i Lila, jak i Dominik oraz Marco różnią się osobowościowo.
Kim jest Marco?
Mężczyzną idealnym dla Lilii… (śmiech).
Intryguje mnie też wątek Pablo. Przyznam szczerze, że inaczej sobie wyobrażałam jego wkład w fabułę. Jaką on ma rolę?
Mnie też zaintrygował (śmiech).
Właściwie to ta postać miała być tylko poboczna. Jego osoba była totalnie niezaplanowana. Jednakże Paulo tak mi się spodobał, że jego wątek jakoś sam się tak rozwinął. Postanowiłam, że "popracuje nad nim" w kolejnej książce.
Jaka jest miłość tych dwojga bohaterów – Lilii i Marco?
Cierpliwa i nieustająca. Z zakrętami, bo z zakrętami, ale czy to nie spotyka nas wszystkich. Nieważne, czy w świecie fikcyjnym, czy w świecie rzeczywistym, "nic, co jest coś warte, nie jest łatwe".
W odróżnieniu od "Pięknego" tym razem język nie jest wulgarny. Dużo tu normalności i nieprzerysowanych opisów stanów emocjonalnych głównych postaci. Czy to celowy zabieg? Czy jednak obawiała się Pani kolejnej krytyki wulgaryzmów?
Nie obawiałam się krytyki. "Lila" w moim laptopie powstała, zanim "Piękny" zadomowił się na rynku. Tak miało być. Wychowanie dziewczyn było totalnie różne, stad i różnice w zachowaniu. Wiem, że nie wszystkim to odpowiada, jak ekspresyjnie wypowiadała się Natalia, ale świat właśnie taki jest. Nie ma na nim tylko "Lilii", są Natalie, Nikol, Alie i cała gama różnych kobiet.
Skąd pomysł na pierwszoosobową narrację? Losy wszystkich bohaterów poznajemy tylko z jednej perspektyw? Dlaczego tak bardzo ją Pani zawęziła?
Łatwiejsze jest pisanie z perspektywy kobiety, ponieważ będąc nią mam dostęp do naszego świata. Obawiam się pisania z perspektywy mężczyzny, choć nie powiem, że przy Paulu tego nie zmienię. Kusi mnie podjąć to wyzwanie, chociaż trochę.
Gdyby miała Pani opisać Lilę z początku i końca powieści? Co by Pani powiedziała o jej osobowości, która siłą rzeczy chyba jednak ulega przemianie?
Wszyscy, z upływem czasu przechodzimy przemiany. Doświadczenia życiowe zmuszają nas do przemyśleń i uczą nowych zachowań. Sytuacje w życiu, pojawiający się nowi ludzie dookoła nas, powodują, że cały czas dokonują się w nas zmiany.
Lila nie jest wyjątkiem. Z dziewczyny, stabilnej, zrównoważonej, choć kruchej i delikatnej emocjonalnie, przemieniła się w kobietę, która daje tylko tyle, ile chce dać i nic ponadto, co mogłoby ją ponownie zniszczyć emocjonalnie. Jest ostrożna, nie "szasta" zaufaniem. Nie wystawia się na ponowne zranienie do momentu, kiedy jej osoba znowu trafia przed oblicze Marca.
Oboje są inni, gdy spotykają się ponownie. Są dojrzalsi, każdy ze swoim bagażem emocjonalnym. Jedyne co okazało się niezmienne to uczucie, które ich połączyło kilka lat wcześniej. Tylko tyle albo aż tyle pozostało z dawnych "nich".
Porównując obie książki "Pięknego" i "Lilę", którą z nich pisało się łatwiej? Debiut, bo nie było oczekiwań, czy jednak tę drugą historię?
Zdecydowanie debiut pisało się trudniej. Chociaż dopiero teraz, pisząc trzecią, natrafiłam na poważne dylematy, więc jak na razie to trzecią pisze mi się najciężej.
Jaka powinna być idealna powieść romantyczna według Pani?
Idealna to ta, która zawsze kończy się dobrze. Nie czytam tych, które kończą się źle. W życiu zdarza się wystarczająco wiele smutnych zakończeń, żeby katować się nimi nawet w książkach.
Zdarza się, że zakupię książkę (niekoniecznie typowy romans), która przestaje mnie interesować po przeczytaniu kilku rozdziałów. Jest dla mnie zbyt ciężka, żeby przez nią przebrnąć, ale – mimo to – i tak muszę zerknąć na ostatnie strony, żeby się upewnić, że kończy się dobrze. Oczywiście wiem, że się tak kończy, ale takie mam małe "zboczenie", że muszę "mieć to na papierze" (śmiech).
Jakie powieści czyta Pani?
Jakie książki lubię? Opowieści historyczne. Literaturę dla kobiet. Szczególnie upodobałam sobie ostatnio książki z MC. Dużo się śmieje, jak je czytam. Tam kobiety dopiero pokazują swój charakterek. (śmiech)
Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas i czekam na Pani kolejną książkę.
Rozmawiała
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz