[rozmowa o książce] Krzysztof K.A.S.A. Kasowski: Ta książka nie jest też dla mnie formą terapii, raczej zabawy


Krzysztof K.A.S.A. Kasowski w tym roku obchodzi 25-lecie pracy artystycznej. Jest muzykiem, kompozytorem, podróżnikiem oraz pisarzem. Sam o sobie mówi, że jest outsiderem i – mimo braku medialności na poziomie celebryckim – nadal utrzymuje się z muzyki, a to ogromny sukces. Ostatnio znów dał się poznać jako autor książek za sprawą "Wielkiego Comebacku", gdzie trochę prześmiewczo, a trochę na serio odkrywa kulisy polskiego show-biznesu, o czym właśnie rozmawiamy. Zapraszam na wywiad.

Krzysztof kasowski "Wielki Comeback" wywiad

Od momentu solowego debiutu, czyli 1996 roku minęło już 25 lat. Jak Pan wspomina swoje początki? Czy jest coś, co chciałby Pan zmienić? Zacząć od nowa? A może wszystko przebiegło idealnie i nic by Pan nie zmienił w swoim zawodowym życiu?

Krzysztof K.A.S.A. Kasowski: Początki były wielką przygodą. Nie wiedziałem, jak długo uda mi się utrzymać z muzyki. Nie miałem żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o kontrakty, zasady działania firm płytowych. Wokół mnie nie było nikogo starszego, bardziej doświadczonego, kto mógłby coś mi doradzić, więc popełniałem masę błędów. Mimo tego, nic bym nie zmienił. Kontrakt z dużą firmą płytową dał mi spore możliwości promocji. Jednak już od ponad dwudziestu lat jestem zupełnie niezależny.

Jaka jest recepta na utrzymanie się na rynku muzycznym tak długo?

Nie wiem, czy jeszcze utrzymuję się na rynku muzycznym, ale ważne, że wciąż utrzymuję się z muzyki, mimo tego, że teraz gram niewiele koncertów: kilkanaście, maksimum kilkadziesiąt rocznie. Recepty na sukces więc nie znam, ponieważ są tacy, którzy sobie radzą lepiej.

Krzysztof Kasowski okazał się raczej outsiderem chodzącym własnymi ścieżkami.

Wielu kojarzy Pana z utworem "Maczo". Kiedy i dlaczego on w ogóle powstał?

Powstał jak większość moich piosenek, dla żartu. Miałem kolegę w zespole, któremu chyba zazdrościłem powodzenia u dziewcząt i dlatego napisałem taki utwór.

Muzyka to dla mnie…

…język, który jakoś tam poznałem i potrafię coś tam w nim "opowiedzieć".

Moja największa wada to?

Upór.

Gdybym miał zmienić coś we współczesnej muzyce, to…

sugerowałbym stosować mniej elektroniki.

Sława jest dla mnie?

Raczej była – zdecydowanie przereklamowana na dłuższą metę.

Spotykamy się, aby porozmawiać o Pana najnowszej powieści pt. "Wielki Comeback". Znów pisze Pan o show-biznesie i ponownie nie kryje Pan ciemnej strony życia artystów. Czym ta książka jest dla Pana?

Książka "Kontrakt" była raczej o ciemnej stronie, "Wielki Comeback" ma więcej luzu, humoru i lekkości, choć nie można nie natknąć się na ciemną stronę, będąc w tym światku, ona zawsze – prędzej czy później – się ujawni. W nas czy na zewnątrz. Ta książka nie jest też dla mnie formą terapii, raczej zabawy.

Jak narodziła się ta historia? Dlaczego zdecydował się Pan na jej napisanie i wydanie?

Historia narodziła się przypadkiem. Już nie pamiętam, jak. Trwało to kilka lat, zanim pomysł się skrystalizował. Zabawne jest to, że akcja z wyciekiem filmiku z urodzin, którą zamieściłem w książce – potem zdarzyła się naprawdę i to w dodatku z udziałem mojego kolegi, mam na myśli Piaska. A zdecydowałem się na wydanie książki, ponieważ ją napisałem. Tak samo, jak z muzyką. Jeżeli nagram jakiś utwór, to go publikuję.

Dlaczego nie chciał Pan nie używać prawdziwej nazwy zespołu, o którym Pan pisze?

No cóż, wszyscy pewnie domyślamy się, o jaki boy's band chodzi, ale to normalny zabieg w tego rodzaju książce. Nie jest to przecież ich biografia, ponieważ, jak dotąd, się nie reaktywowali.

Kim tak naprawdę jest Patryk jako osoba i artysta zarazem?

Jest zupełnie inny niż ja, i to też było bardzo ciekawym doświadczeniem w pisaniu. Do tej pory pisałem zawsze o sobie i swoich przeżyciach.

Mam wrażenie, że muzyka to jedynie tło, a książka ma zupełnie inne zadanie. O czym tak naprawdę chce Pan opowiedzieć poprzez tę historię?

O dwóch rzeczach. W latach dziewięćdziesiątych jeszcze nie było tyle wyrachowania w show-biznesie. Menadżerowie czy firmy płytowe nie miały aż tak dużego wpływu na artystów. Muzycy się przyjaźnili, lubili, wspierali, nawet jeśli byli konkurencją. Wydaje mi się, że teraz tak nie jest.

A druga rzecz, to współczesne czasy i potęga Internetu. Opowiada o tym, jak wszystko nagle może się zmienić, jak szybko można wznieść się i upaść, jak dziwne rzeczy czy osoby stają się popularne. Jest to też książka o przyjaźni i pięknych wspomnieniach.

Nie ma Pan obaw, że obecnie młodzież może nie zrozumieć tej książki? Wiele faktów sprzed 20-30 lat jest im zupełnie obcych. Nie wiedzą, co to VHS i kasety magnetofonowe…

Nie wiem, czy współczesna młodzież w ogóle czyta książki, prawdę mówiąc, nie interesuje mnie to. Niech przeczyta ten, kto będzie miał na to ochotę i wtedy na pewno wszystko zrozumie.

Jakie życie wiedli artyści w latach 90.?

Przede wszystkim bez smartfonów, czyli również bez aparatów fotograficznych, co miało też negatywne strony, ponieważ nie mam zdjęć artystów, z którymi grałem.

Pana ulubione wspomnienie z początków kariery.

Tu mogę kontynuować odpowiedź, zagrałem pięć koncertów Backstreet Boys, dwa z Kelly Familly jeden z N’Sync, czyli z Justinem Timberlakem, do tego DJ Bobo, Peter Andree, Fun Factory, Vengaboys… Nie mam żadnych zdjęć z nimi, może też dlatego, że wówczas – choć trudno w to uwierzyć – nie byli moimi idolami. Słuchałem zupełnie innej muzyki.

Ile w tej książce jest o Panu?

Kilkanaście procent. Jestem bohaterem drugiego planu. A jeśli chodzi o oddanie mojej osobowości, to ta historia jest bliska prawdy o mnie.

Czy "Wielki Comeback" nie jest ponowną próbą rozliczenia się z przeszłością i pokazaniem „brudnej” strony show-bizensu? Czy w ogóle jest to możliwe?

Cały czas upieram się, że niewiele tam jest mrocznej strony, raczej dużo tej fajniejszej, tak myślę. Do tego stopnia, że uważam, że to dobry materiał na komedię muzyczną.

O co chodził w show-biznesie 20-30 lat temu, a o co chodzi w nim teraz? Ale tak naprawdę…

Cały czas o to samo. O sławę, władzę i pieniądze. Albo krótko: o EGO.

Dziękuję za poświęcony mi czas, a Was – Moi Czytelnicy – zachęcam do przeczytania książki "Wielki Comeback".

Rozmawiała


Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje