[recenzja książki] Peggy Brown: "Taniec z Elvisem"


Niezwykle kontrowersyjna opowieść o bliskości dwojga ludzi, którzy nigdy nie powinni się spotkać. Na kartach tej historii poznajemy Julitę – rozwiedzioną matkę dwójki dzieci oraz księdza Błażeja. Spotykają się oni w miejscu publicznym, czyli w szkole, w której oboje pracują. Fabuła osadzona została w dobrze znanych przez autorkę realiach, czyli w Wielkiej Brytanii. Pewnie dlatego, że Peggy Brown od dawna mieszka w tym kraju i tamte strony są jej bliższe niż Polska. Bohaterami są też Polacy, którzy podobnie jak ona, przebywają na emigracji.

Peggy Brown "Taniec z Elvisem" recenzja

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że kobieta poszukuje towarzystwa tego mężczyzny w koloratce niemal obsesyjnie. Myśli o nim niemal bez przerwy. Dąży do spotkania i wcale się z tym nie kryje. Nie ma wyrzutów sumienia. Nie potrafi powstrzymać swoich chorych żądz. Ta obsesja zatruwa jej umysł i ciało, ale Julita zdaje się nie zwracać na to uwagi. Przecież zakazany owoc smakuje najlepiej. Warto więc spróbować romansu z osobą duchowną, bo skoro najbliżsi do tego namawiają, to czemu nie?

Podobnie zachowuje się Błażej, któremu nawet koloratka nie przeszkadzają w zrealizowaniu swojego grzesznego planu. Zrzuca sutannę, kiedy tylko ma na to ochotę i wcale nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia. Dochodzi do tego alkoholizm, który mąci mu w głowie tak, że mężczyzna nie potrafi już trzeźwo myśleć.

Między tym dwojgiem dochodzi do perwersyjnego w wyrazie romansu. Oboje zatracają się w swojej namiętności, zapominając o zdrowym rozsądku oraz święceniach kapłańskich. "Taniec z Elvisem" jest więc typowym erotykiem, ale zawiera również wątek psychologiczny, ponieważ sytuacja została opowiedziana z perspektywy dwóch osób – Julity oraz Błażeja. Kochankowie nie potrafią bez siebie żyć, ale wiedzą, że ich relacja jest nieetyczna. Żadne z nich, mimo tej wiedzy, nie zamierza przerwać tej absurdalnej sytuacji. Julita świadomie pozwoliła się Błażejowi zaprosić do tańca, a ten niczym chochoł wiruje tylko w sobie znanym rytmie. Ten chocholi taniec ma w sobie coś tragicznego, przepowiadającego nadejście katastrofy. Możemy odnieść wrażenie, że oboje kochankowie znajdują się jakby w letargu. Nie umieją się obudzić. Dobrowolnie podążają tym rytmem, nie zważając na konsekwencje.

Pod sutanną pobożności bowiem skrywa się marzenie o miłości, pokusie oraz namiętności. Autorka idealnie pokazała, że pozory mylą, a każdy z nas – niezależnie od pełnionej funkcji – ma te same pragnienia. Udowadnia, że takie relacje istnieją gdzieś obok nas, a my zwyczajnie zdajemy się ich nie zauważać, albo po prostu nie chcemy wiedzieć. Wolimy zamieść pod dywan, okryć aurą tajemniczości, nadać temu status tabu.

Peggy Brown potrafi nie tylko zaskakiwać, ale też obnażyć człowieka z tajemnic, nawet jeśli jest księdzem, czyli osobą cieszącą się zaufaniem publicznym. Tutaj ten obraz został odwrócony, odczarowany, a bogobojność oraz modlitwa praktycznie nie istnieje. Nie pomagają żadne zakazy kościelne, złożone śluby czy przykazania. Autorka pokazuje, że człowiekiem rządzi tylko natura, a nie hierarchowie kościelni i koloratka. Nic nie powstrzyma nas przed pożądaniem, nałogami czy innymi żądzami. To silniejsze niż wszystko inne. Silniejsze, bo dyktowane prawem natury – jedynym, które słucha człowiek.

Ta pokusa najczęściej wiedzie do grzechu, dając chwilowe złudzenie szczęścia, zapomnienia. To właśnie temu ulegli kochankowie. W mojej ocenie są to więc postaci tragiczne. Ich romans nie miał prawa się wydarzyć, nie ma prawa ujrzeć światła dziennego, nie zyska społecznej akceptacji. Oboje żyją jak amoku, zamroczeni, pozbawieni hamulców. Przed tym, co za chwilę się wydarzy, nic ich nie powstrzyma. Co gorsza – oni na to czekają. Wypełniają pustkę, oczekując niemożliwego, czyli poczucia prawdziwej, spełnionej miłości.

Należy jednak zadać sobie pytanie: czy kochankowie nie mają prawa jej oczekiwać? Czy grzechem jest pragnienie miłości, czy sam akt? Czy w ogóle to, co ich łączy, można nazwać miłością? Czytając "Taniec z Elvisem", zadałam sobie to pytanie kilkakrotnie. Nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi, ale może inni będą umieli rozstrzygnąć ten spór.

Recenzowała



Zapraszam także do przeczytania wywiadu z Autorką o Jej poprzedniej książce. (kliknij w zdjęcie)

Peggy Brown "Lakier do paznokci" wywiad

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje