[rozmowa o książce] Joanna Łopusińska: Wszystko, co piszę wyrasta z tego, kim jestem, czego doświadczam i przeżywam


Joanna Łopusińska – krakowianka, z wykształcenia plastyczka i egiptolożka mieszkająca i pracująca w Wielkiej Brytanii, która jakiś czas temu wydała swoją debiutancką powieść pt. "Śmierć i Małgorzata" znów zaskakuje. Niedługo bowiem (26 stycznia) będzie miała premierę jej najnowsza książka pt. "Zderzacz". To wciągający thriller popularnonaukowy, który, zanim zadebiutował na rynku wydawniczym, już wywołał niemałe zaskoczenie oraz pozytywne opinie. Ze mną autorka rozmawia o procesie twórczym oraz ogromnej pracy, jaką musiała wykonać, abyśmy mogli go teraz przeczytać. Zapraszam.

Joanna Łopusińska "Zderzacz" wywiad

Jak to się stało, że egiptolożka pisze nagle książkę popularnonaukową? Jak dalece pomogła Ci Twoja wiedza wykopaliskowa?

Joanna Łopusińska: Moje studia nijak się mają do tego co robię, zarówno zawodowo, jak i w moim pisarstwie. Studiowałam cywilizacje starożytne świata, a magisterium rzeczywiście napisałam z Egiptologii, jednak nigdy nie byłam na wykopaliskach. Moje studia to była taka archeologia bez kopania!

To, co jednak nieustannie mi się w życiu i pisaniu przydaje, to zajęcia z antropologii kulturowej, które prowadził na moim wydziale doktor Andrzej Szyjewski. Te zajęcia pozwoliły mi zrozumieć sposób powstawania kultur oraz to, jak, jako gatunek, je budujemy, że niezależnie od stopnia ich skomplikowania, złożenia, wszystkie wyrastają ze wspólnego trzonu naszych, jako jednostek i grupy, potrzeb i lęków. Wiedza o tym, jak funkcjonowali ludzie i kultury u zarania naszych dziejów, daje mi dużo dystansu w obserwowaniu tego, co dzieje się w świecie współczesnym.

Opowiedz o samym procesie przygotowawczym oraz działaniach poczynionych, aby w ogóle ta książka, czyli "Zderzacz" mogła powstać, bo z tego, co wiem, nie było to łatwe.

Wszystko, co piszę, wyrasta z tego, kim jestem, czego doświadczam i przeżywam. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, "Zderzacz" wprost wynika z tego, jakie było moje małżeństwo. Jako żona naukowca zajmującego się naukami ścisłymi, przez prawie dwie dekady towarzyszyłam byłemu już mężowi w jego pracy naukowej, zbieraniu materiałów, wykonywaniu testów statystycznych, organizowaniu podróży oraz spotkaniach z naukowcami w Europie i Stanach. Mnóstwo się przy okazji dowiedziałam, mnóstwo usłyszałam i zobaczyłam. Tak też trafiłam do CERN-u, w którym na przestrzeni lat spędziłam kilka tygodni.

Ciężko jest zapanować nad taką partią materiału?

Trudno i nietrudno. Nie zaczynam pisać, dopóki nie mam wszystkiego przemyślanego, dopóki research nie jest zrobiony, a historia nie uleży się we mnie. Zawsze pracuję z planem, choć bardzo długo zajmuje mi jego przygotowanie. Często do niego wracam i go zmieniam.

Czym jest dla Ciebie ta książka?

Moim opus magnum (śmiech). Jak na razie to najlepsze, co napisałam i mam nadzieję, że znajdzie czytelników. To oczywiście powieść gatunkowa, thriller, ale starałam się powiedzieć w nim coś więcej o otaczającym nas świecie, o relacjach panujących między ludźmi, o naszych lękach, marzeniach, etc. To również książka o pięknym odkryciu dokonanym przez mojego byłego męża Krzysztofa Zawiszę, bo trzeba pamiętać, że Reguła przypadku istnieje, została odkryta jakiś czas temu. Wszystko, co napisałam w powieści o przypadku, o ukrytej regule porządkującej wszechświat, a zatem i nasze życie, jest prawdziwe i wprost wynika z tego nowego prawa przyrody.

Jak się czujesz, wiedząc, że napisałaś prawdopodobnie pierwszy polski thriller popularnonaukowy?

Jeśli tak rzeczywiście jest, to wspaniale! Bardzo się bałam, że wątki naukowe, które poruszam w powieści, te historyczne i współczesne, będą dla większości czytelników zbyt trudne, może nieciekawe, ale NIE. Wszystkie opinie, recenzje, które pojawiły się do tej pory, bez wyjątku chwalą przystępność w przedstawianiu tych właśnie treści, więcej (!) podkreślają to, jak ciekawe i zajmujące się okazują!

Joanna Łopusińska "Zderzacz" wywiad

Po co nam w ogóle literatura popularnonaukowa? Dlaczego warto ją czytać?

Żeby lepiej i pełniej rozumieć świat, najprościej rzecz ujmując. Często w percypowaniu rzeczywistości zatrzymujemy się na tym, co podsuwają nam social media, prasa, wiadomości telewizyjne. A to przecież tylko pewien wybór. Świat jest piękniejszy i bardziej złożony niż to, co widzimy na ekranach naszych telefonów.

Oprócz tajemnicy w książce otwarcie wspominasz o "Aniołach i demonach" Dana Browna. W jakim celu?

Nie wiem, czy czytałaś "Anioły i Demony"? Tak czy inaczej, CERN nie wygląda tak, jak opisuje go Brown. To chyba stało się dla mnie impulsem do żarcików czynionych wokół jego powieści. Żarcików zupełnie niegroźnych! Co chcę zaznaczyć. Wiem, że Brown pisał „Anioły” dawno i z innych powodów etc., ale, mimo wszystko, nie był zbyt blisko prawdy, chyba nie chciał być. U mnie było inaczej. Zależało mi na pokazaniu świata nauki takim, jakim jest.

Czytałam książkę, a film uwielbiam. Skąd czerpałaś inspiracje do stworzenia takich intrygujących postaci? Kim one są dla Ciebie?

Jak wspomniałam, to, co piszę, wyrasta z tego, czego doświadczam, jak żyję. Przez wiele lat jako żona naukowca uczestniczyłam w jego życiu naukowym, spotykałam wielu naukowców z najróżniejszych dziedzin. Moi bohaterowie mają trochę ich cech, mają trochę cech innych, bliskich mi ludzi, moich własnych. Są mieszaniną życia, doświadczenia i wyobrażeń.

W książce nie da się nie zauważyć ogromnej wiedzy, jaką musiałaś zdobyć, aby napisać tę historię. Zadbałaś o najmniejszy szczegół. Nie miałaś czasem wrażenia, że tych detali jest za dużo i czytelnik może się pogubić?

Tak, obawiałam się tego, a jednocześnie chciałam być jak najbliżej prawdy i tego, jak ten świat wygląda. Moje obawy, jak wspomniałam wcześniej, okazały się nieuzasadnione, bo czytelnicy, w większości humaniści, chwalą przystępność w przedstawianiu nawet najbardziej skomplikowanych problemów

Czy możemy zawierzyć przypadkowi? Odkryłaś wzór (śmiech)? Co na to odpowie Autorka?

Niczego nie odkryłam (śmiech). Autorem odkrycia jest, jak piszę w posłowiu mój były mąż, Krzysztof Zawisza. Na jego stronie internetowej, które adres podaję w książce, można zapoznać się z tym odkryciem w całości. Jego teoria mówi, że w przyrodzie, w przeróżnych, jak sądzono, zupełnie przypadkowych zjawiskach, zarówno w skali mikro, jak i makro, istnieje porządek. Wszędzie tam, gdzie wydawałoby się, że króluje chaos, losowość i przypadek właśnie, można znaleźć geometryczny, matematyczny porządek. Wydaje się więc, że między przypadkiem a przeznaczeniem należałoby stawiać raczej znak równości, niż szukać ich na końcach przeciwnych sobie wektorów.

W jakim celu użyłaś retrospektywy w opowieści?

Żeby pokazać, dlaczego nasi bohaterowie dziś są w tym miejscu, w którym są, dlaczego podejmują takie, a nie inne decyzje, dlaczego przytrafiają im się takie, a nie inne rzeczy. Zmiana planów czasowych to bardzo częsty zabieg pozwalający na wzbogacenie historii, dodanie głębi bohaterom, przedstawienie ich drogi.

W "Zderzaczu" znalazłaś również miejsce dla wątku LGBT. Skąd pomysł, aby te sceny były częścią książki?

Kiedy zaczynałam pisać, pokazywałam książkę przyjaciołom. Jedna z moich przyjaciółek zaproponowała, żeby Danielle Hauser, inspektor policji kantonalnej, była lesbijką. To był w Polsce bardzo trudny czas, kiedy rządzący w hańbiący dla nich samych, zupełnie oburzający sposób wypowiadali się o ludziach i społecznościach LGBTQ+. Budziło to mój wielki sprzeciw. Moja przyjaciółka poprosiła mnie o wprowadzenie bohaterki lesbijki, żeby pokazać, że osoby nieheteronormatywne są dokładnie takimi samymi ludźmi jak heteronormatywna reszta. Dlatego Danielle oraz jej żona, Sylvie, są całkiem zwyczajne, ludzkie ze wszystkimi swoimi zaletami, ale też śmiesznostkami i słabościami.

Kim był Noah? Jaką pełni funkcję w powieści?

Noah to geniusz. Chciałam pokazać geniusz takim, jak go widzę, znam. To chyba Lem mówił o trzech rodzajach geniuszy, tych uznanych za życia, tych uznanych dopiero po śmierci, i tych, którzy są zbyt wielcy, by zostać uznanymi nawet po śmierci. Wszystkie trzy przypadki znamy z historii. Każdy sam może zdecydować, którym typem był Noah.

Wytłumacz, czym jest "boska cząstka".

Boska cząstka, bozon Higgsa, higgson, do czasu uhonorowania tego odkrycia Noblem z dziedziny fizyki, była hipotetyczną cząstką elementarną, która miała powodować, że inne cząstki elementarne mają masę. Po detekcji higgsonu w Wielkim Zderzaczu Hadronów prawie natychmiast pojawiły się głosy krytyczne kwestionujące jego odkrycie. Te głosy z czasem umilkły… czy słusznie? Przeczytajcie "Zderzacz" i oceńcie sami.

Joanna Łopusińska "Zderzacz" wywiad

W książce podejmujesz temat "boskiej cząstki", nauk ścisłych. Czy z pisarskiego punktu widzenia było to dla Ciebie interesujące? Czy jednak chciałaś napisać coś, czego jeszcze nikt nie napisał w Polsce? Jakie cele Ci przyświecały?

Jak wspomniałam, ta książka wynika z tego, jakie było moje życie przez prawie dwie dekady. Pisałam o świecie nauki, bo tym żyłam, w tym żyłam. Wiedziałam, że ten świat z różnych powodów jest dla większości ludzi niedostępny i chciałam go im pokazać, w jego pięknie, złożoności, z wszystkimi trudnościami czy dylematami. Chciałam też przedstawić w powieści to piękne i zupełnie niesamowite odkrycie mojego byłego męża, podzielić się nim. Pisanie "Zderzacza" było dla mnie szalenie ciekawe.

Czym dla Ciebie jest nauka, literatura popularnonaukowa? Czego w niej szukasz?

Prawdy chyba najbardziej. O świecie w jego istocie.

Komu poleciłabyś swoją nową książkę?

Wszystkim, którzy chcą się dobrze z książką bawić, którzy są ciekawi świata, którzy chcą, żeby książka coś im dała, coś w nich zmieniła.

Za Tobą trudny proces twórczy nad "Zderzaczem". Co teraz? Masz już plany na kolejną historię?

Bardzo powoli myślę o sequelu "Zderzacza". Podkreślę: bardzo powoli (śmiech).

Czy poleciłabyś komuś pisarstwo, czy raczej ostrzegasz przed nim i zalecasz raczej spokojną pracę na etacie?

Sama mam spokojną pracę na etacie (śmiech). Trzeba pamiętać, że w Polsce z pisania nie jest łatwo żyć. Większość piszących pracuje zawodowo, nieliczni żyją ze swoich książek.

Masz rację. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Dziękuję za poświęcony mi czas i życzę kolejnej wciągającej historii.

Rozmawiała


Zapraszam także do przeczytania rozmowy z Autorką o jej debiucie literackim pt. "Śmierć i Małgorzata". (kliknij w zdjęcie)

Joanna Łopusińska "Śmierć i Małgorzata" wywiad

Zapoznajcie się również z recenzją "Śmierci i Małgorzaty" Joanny Łopusińskiej. (kliknij w okładkę)

Joanna Łopusińska "Śmierć i Małgorzata" recenzja

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze

  1. Bardzo przyjemna i interesująca rozmowa, pomyślę o przeczytaniu książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz


Wyróżnione recenzje