[recenzja książki] Natasza Socha: "Kolęda na cztery ręce"
To moje kolejne spotkanie z książką Nataszy Sochy, a zarazem pierwsza w tym roku historia świąteczna, więc sezon uważam za otwarty.
"Kolęda na cztery ręce" to opowieść inna niż wszystkie, w której czytelnik nie znajdzie opisów świątecznych tradycji czy przepisu na pyszne pierniczki na choinkę. W zamian za to zatraci się w pełną refleksji historię dwóch kobiet w różnych pokoleń. Ktoś powie, że porozumienie między nimi nie jest możliwe, ponieważ dzielą ich dekady przeżyć. I miałby rację, ponieważ gdyby nie pewien splot wydarzeń Paulina i Maria faktycznie nigdy by się nie spotkały. W rzeczywistości jednak łączy je więcej niż im się wydaje. Co wyniknie z tej komicznej sytuacji? Tego niestety zdradzić nie mogę. Przeczytajcie i sprawdźcie sami.
Dla mnie to była niezwykła podróż w czasie, gdzie poznałam nie tylko dwie niezwykłe kobiety, ale też odrobinę historii Polski i tutaj ogromne gratulacje należą się Autorce, która w sposób lekki wprowadziła czytelnika do świata, o którym wielu już nie ma pojęcia. Został zapomniany albo nieodkryty przez współczesnych młodych odbiorców literatury.
Książka Natasz Sochy zapowiada nam jednak nie tylko podróż w czasie, ale też odwieczny konflikt pokoleń oraz próbę zrozumienia wartości cenionych przez naszych dziadków. Będą tu liczne wspomnienia, historia miłosna bez szczęśliwego zakończenia, złe decyzje mające wpływ na przyszłość oraz walka z samotnością, uprzedzeniami czy własnymi ograniczeniami, które, jak to zwykle bywa, najczęściej rodzą się w naszych głowach.
Niewiele jest na rynku wydawniczym powieści, które z takim oddaniem, warstwą emocjonalną oraz prostotą traktowały o sprawach poważnych, czasami wręcz dylematach moralnych. Z każdego wypowiedzianego słowa bije bowiem żal, tęsknota, niepewność oraz smutek, co jednak nie przytłacza, wręcz przeciwnie – zachęca do dalszej lektury. Chęć poznania prawdy sprawia, że czytający jak najszybciej pragnie poznać finał tej historii. Od książki nie sposób się więc oderwać.
Morał płynący z "Kolędy" nakazuje doceniać chwile, ponieważ potem może już być za późno. Życie to nieustanna walka z decyzjami, która często kończy się porażką, jeśli źle zarządzimy i nie zaczniemy słuchać głosu serca. Każdy nieprzemyślany gest może bowiem mocno zaważyć na przyszłości. Żyjmy więc tak, aby potem niczego nie żałować.
Ciepło płynące z Marii, czyli beneficjentki fundacji, w której Paulina odbywa zasłużoną karę za przewinienia, powoli zmienia podejście młodej kobiety do starszych ludzi oraz do korzeni. Próbuje ona bowiem zrozumieć swoich dziadków, zaczyna pytać, analizować, interesować się czymś, co dotąd nie stanowiło dla niej większej wartości. To dobra lekcja nie tylko dla niej, ale też dla nas wszystkich. Musimy bowiem zrozumieć, że bez przeszłości nie ma przyszłości. To ona buduje naszą tożsamość, pozwala zrozumieć motywy postępowania, nadaje sens wszystkiemu. Szanujmy więc nie tylko historię, ale też przodków, co do których często mamy wręcz zimny stosunek. To oni przekazują pokoleniom tradycje, dają możliwość poznania nowego, często nieznanego świata. Idźmy do przodu z tą wiedzą, ale nie zapominajmy o sobie. Każdy od każdego powinien się czegoś uczyć.
Recenzowała
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz