[recenzja książki] Krystyna Mirek "Świąteczny sekret”
Uwielbiam książki pióra Krystyny Mirek, dlatego zdecydowałam się przeczytać kolejną – świąteczną, która jak się potem okazało nie była nią do końca. Ale od początku.
Tym razem autorka zastanawia się, czy przeznaczenie może ulec zmianie, jeśli tego bardzo chcemy. Jak zwalczyć rodzinne wady, które nie pozwalają być szczęśliwym? Czy możliwe jest przeżycie świąt bez konfliktów? Jak można zakochiwać się tylko w jednym typie mężczyzn i wytrwać w związku wiele lat? Tego rodzina Zosi właśnie nie potrafi. Od pokoleń kobiety nie potrafiły prawidłowo lokować swoich uczuć. Czy młodej kobiecie, maturzystce wkraczającej w życie uda się zmienić zdarzeń bieg?
Jedno jest pewne, dziewczyna nie ma ochoty skończyć jak jej babcia, matka oraz starsza siostra, które zgorzkniały po utracie ukochanego. Mimo najszczerszych zapewnień, że nie szuka miłości, nie potrafi uciec od tego, co nieuniknione. Stara się, ale przeznaczenia nie oszuka. Prędzej czy później i tak ją dopadnie. Bowiem na swojej drodze spotyka pewnego przystojnego, urokliwego, ale bardzo niegrzecznego bruneta. Nie potrafi z nim być, ale też nie umie o nim zapomnieć. Sytuacja staje się niewygodna. Tym bardziej, że Zosia wcale nie pragnie tej miłości, a z tyłu głowy wciąż pamięta o ciążącej na kobiety w tej rodzinie klątwie. Musi za wszelką cenę zapanować nad emocjami, żeby przedwcześnie nie ulec pokusie. Czy jej się to uda? Jakie sekrety przyjdzie jej poznać w opuszczonym domku po babci? Czy zdoła zmienić historię i osiągnąć szczęście? Tego dowiecie się, sięgając po książkę Krystyny Mirek. Jedno jest pewne. Nie będziecie się nudzić. Ta historia wciągnie od samego początku.
Jest tutaj wszystko: miłość, przeznaczenie, toksyczne relacje z matką, przeszłość, podejmowanie ryzyka, pokonywaniu własnych słabości, a wszystko to opakowane w klimat Bożego Narodzenia. Jednak święta to jedynie punkt odniesienia do opowiedzenia czegoś więcej, czegoś wartościowego, prawdziwego i pełnego uczuć. Ta z pozoru niewinna powieść obyczajowa przenosi czytelników do małomiasteczkowego środowiska, w którym życie płynie swoim rytmem. Relacje rodzinne nabierają innego, głębszego sensu, a górę biorą uczucia, odpowiedzialność, walka o marzenia oraz płynące z nich rozczarowanie. Z tego właśnie składa się życie. Z drugiej strony trzeba też przyznać, że w tej historii cząstkę siebie może znaleźć każdy z nas. Przecież nieraz mamy ochotę zostawić wszystko i rozpocząć życie od nowa, z daleka od dotychczasowych problemów. Dlatego tak dobrze rozumiem Zosię. Próbuje zmienić swój los, a być może podążą za tym inne zmiany na lepsze.
Książkę czyta się jednym tchem, ale nie brakuje momentów budzących niechęć, lecz nie wynika to z błędów pisarskich, lecz zachowania niektórych bohaterów powieści. Szczególnie irytująca jest matka, która zaraża swoją frustracją oraz negatywnym nastawieniem wobec wszystkiego i wszystkich nawet własną córkę, która odstraszona postanawia uciec.
Wiele wątków tej powieści zostało też zwyczajnie urwanych, co nie do końca zaspokaja uwagę czytelnika. Szkoda, bo chętnie dowiedziałabym się, o dalszych losach bohaterów, a tak pozostaje niedosyt. Kto wie? Może autorka kiedyś dopisze ciąg dalszy. Kilka szczegółów bardzo zaskakuje, ale sam tytuł powieści wymyślony chyba pod wpływem świąt, ponieważ tę historię można czytać przez cały rok, niekoniecznie tylko przed Bożym Narodzeniem.
Recenzowała
Zapraszam także do przeczytania wywiadu z autorką o książce pt. "Pierwsza miłość". (kliknij w zdjęcie)
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz