[rozmowa o książce] Roksana Samagalska: Aktorstwo uczy pokory, podobnie jak pisanie


Roksana Samagalska – aktorka, lektorka, autorka książki "Zupełnie przypadkiem". Absolwentka Akademii Teatralnej, którą możecie kojarzyć z ról w serialach takich jak "Na wspólnej", "Pierwsza miłość", "Ojciec Mateusz" czy "M jak miłość". Swoje zawodowe życie traktuje jak krętą ścieżkę, po której stąpając, realizuje pasje i marzenia. Pisze od zawsze, choć głównie do szuflady. Jej praca magisterska o twórczości i życiu Józefa Szajny została na prośbę artysty umieszczona w Instytucie Sztuki. Kocha podróże, fotografię i swoją zwariowaną rodzinę, a portalowi Kulturalne Rozmowy zdecydowała się opowiedzieć o swoim debiucie literackim oraz o drugiej szansie i wielu innych sprawach. Zapraszam – będzie ciekawie.

Roksana Samagalska "Zupełnie przypadkiem" wywiad

Na początek, Roksano, chciałam Cię powitać na moim portalu i poprosić o przedstawienie się tym, którzy Cię jeszcze nie kojarzą.

Roksana Samagalska: Cześć Sylwia. Dziękuję Ci za zaproszenie. Z przyjemnością witam Was wszystkich. Z zawodu jestem aktorką. Skończyłam Akademię Teatralną w Warszawie i na początku mojej drogi zawodowej wydawało mi się, że to właśnie z aktorstwem będę miała najbardziej płomienny romans w moim życiu (śmiech). Szybko jednak okazało się, że moje serce ma inne zdanie na temat młodzieńczych marzeń. Dziś staram się, aby w moim życiu panował balans. Oczywiście aktorstwo zawsze będzie wysoko na mojej liście, ale przede wszystkim jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki wspaniałych dzieciaków i z ich uśmiechów czerpię energię do życia. Każdego ranka budzę się i uśmiecham, bo wiem, że to, co najważniejsze mam obok i dbam o ten mój skarb, jakim jest rodzina.

Skłamałabym, mówiąc, że zawód aktorki nie daje mi satysfakcji. Daje i to ogromną. Najlepszą nagrodą jest, kiedy ludzie, którzy oglądali mnie w serialach takich jak "Pierwsza miłość", "Na wspólnej" czy "Ojciec Mateusz", mówili, że uwierzyli mojej bohaterce, że była prawdziwa. I tę prawdę właśnie chcę pokazywać w moich książkach. Jest tyle pięknych stanów emocjonalnych, które można opisać, tyle historii, które czekają tuż za rogiem. Trzeba tylko się odważyć i po nie sięgnąć.

Jesteś aktorką, lektorką, właścicielką agencji reklamowej i marki odzieżowej, a teraz zaczęłaś przygodę z pisaniem. Która z tych aktywności sprawia Ci największą frajdę, najwięcej Cię uczy?

Każda z tych aktywności jest satysfakcjonująca. Mam taki charakter, że często wymyślam nowe pomysły na zawodowe życie i nie spocznę, puki ich nie zrealizuję (śmiech).

Do każdej z tych ról się przygotowywałam, uczyłam i starałam się, aby to, co proponuję, było na dany moment najlepsze, jakie byłam w stanie dać. Aktorstwo uczy pokory, podobnie jak pisanie. Tworzymy jakąś kreację, nasze dziecko i oddajemy je w ręce widzów, czytelników, słuchaczy z nadzieją i wiarą, że im się spodoba, że ich poruszy, że kreacja aktorska czy książka zostanie z nimi i będą ją dobrze wspominać. Tak samo jest, kiedy pracuję jako lektorka, czytając książki innych autorów, staram się stworzyć kreację, oddać głosem klimat książki, opowiedzieć historię, która zapadnie w pamięć, przenieść słuchacza w świat wykreowany przez autora i sprawić, że słuchacz zaangażuje się w historię.

Spotykamy się, aby porozmawiać o Twoim debiucie literackim, czyli książce pt. "Zupełnie przypadkiem". Co Cię skłoniło do rozpoczęcia przygody z pisaniem?

Pisałam od zawsze, ale pierwszy raz nie do szuflady (śmiech). Już jako nastolatka tworzyłam opowiadania, ale nigdy nie miałam odwagi, żeby komuś pokazać moje historie. Pierwszy raz pomyślałam, że chyba robię to całkiem nieźle, kiedy sam Józef Szajna poprosił o umieszczenie mojej pracy magisterskiej na temat jego twórczości w Instytucie Sztuki. Było to dla mnie nie lada wyróżnienie, ale dopiero w pandemii zaczęłam naprawdę dużo pisać.

Najpierw były to krótkie formy, ale pozwoliły mi się rozkręcić i w 2023 roku postanowiłam napisać historię, której nie schowam na żadnym twardym dysku czy w żadnej szufladzie (śmiech). Udało się. Tak właściwie nie ma jednego momentu, który byłby takim przełomem, w którym wiedziałam, że chcę to robić. Słowa, które zapisuję, wypływają z serca, piszę obrazowo. To tak jakby malować słowami to, co widzisz. Myślę, że to przez mój zawód. Muszę najpierw zobaczyć scenę, wczuć się w jej uczestników, sprawdzić, czy dialogi są naturalne, czy gdybym grała taką rolę, to powiedziałabym takie słowa i co bym wtedy poczuła, a dopiero potem mogę znaleźć odpowiednie słowa, które oddają emocje, które czuję.

Jak to się stało, że w Twojej głowie narodziła się historia Igi? To była inspiracja prawdziwymi wydarzeniami czy jednak wszystko jest wynikiem Twojej wyobraźni?

Cała historia jest wymyślona, choć są pewne drobiazgi dobrze mi znane, przeżyte przeze mnie czy moich znajomych. Pamiętam dzień, w którym zaczęłam pisać "Zupełnie przypadkiem". Siedziałam przed oknem z pięknym widokiem na pole golfowe na Warmii we wrześniowy, niedzielny poranek i obrazy same pojawiały się w mojej wyobraźni. I tak scena po scenie tworzyła się historia współczesnej kobiety, takiej jak Ty czy ja. Historia, która mogłaby się przydarzyć, pełna zawiłych relacji między ludźmi, bo w prawdziwym życiu nie zawsze jest przecież prosto i dokładnie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Każda z nas ma jakieś kompleksy, swoje małe demony, które wychodzą z szafy w najmniej odpowiednim momencie, tak samo, jak Iga czy jej przyjaciółki.

Roksana Samagalska "Zupełnie przypadkiem" wywiad

Kim więc jest główna bohaterka, Iga? O czym nam, czytelnikom, mówi poprzez opisaną historię?

Iga to zwyczajna kobieta, która ma mocne i słabe strony. Jak każda z nas ma swoje kompleksy, z którymi walczy. Jest romantyczką, wierzy w miłość, w szczęśliwe zakończenia, w walkę o uczucia, chce być szczęśliwa. Chce kochać i być kochana. Pragnie mieć przyjaciółki, które poszłyby za nią w ogień, i czuć, że zrobi dla nich to samo. Czasem zbyt mocno chowa się w skorupie i skupia się tylko na tym, co ją boli, czego się wstydzi, co według niej nie jest wystarczająco dobre. Która z nas nie miała takich myśli?

Chciałam pokazać czytelnikom, że nawet jeśli takie myśli nas dopadają, to nie możemy się poddawać, lecz musimy do samego końca walczyć o siebie i swoje szczęście tak jak Iga. Zależało mi na tym, aby ukazać różnorodność naszych emocji, to jak one są zmienne. Nie jesteśmy przecież zaprogramowanymi robotami, które jak raz coś postanowią, to wbrew wszystkiemu będą do końca realizować swoje założenia. Wiem po sobie, ile razy dokonywałam jakiegoś wyboru, by potem zwątpić w swoją decyzję, znów się w niej utwierdzić i tak dalej. Chciałam pokazać człowieka, z całym wachlarzem emocji i uczuć.

Jakbyś opisała wątek przyjaźni zawarty w książce, ponieważ – według mnie – takie relacje w obecnych czasach chyba trochę odeszły w zapomnienie?

Ja mam takie przyjaźnie. Bardzo o nie dbam i staram się doceniać takie osoby, które sprawiają, że czuję się ważna, kochana. Podtrzymuje takie przyjaźnie, ponieważ to jedna z cenniejszych rzeczy, jaka może nam się w życiu przydarzyć. Oczywiście w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu na przyjaźń nie ma czasu. Ja się jednak z tym nie zgadzam. Dla mnie relacje z ludźmi są czymś najważniejszym, dużo ważniejszym niż wymarzona praca, modne ciuchy czy nowy samochód. Kiedy pisałam "Zupełnie przypadkiem", były dwie osoby, które czytały ją na etapie powstawania. Kiedy pokazujesz coś, co nie jest skończone, pełne błędów i przed poprawkami, to mogłaby być ogromna presja i stres, a jednak kiedy tym kimś jest twój przyjaciel czy przyjaciółka, to wiesz, że chce twojego dobra, dokładnie tak jak w drugą stronę i nie masz w sobie lęku.

Czym jest przyjaźń dla Roksany Samagalskiej? Jakie warunki trzeba spełnić, aby Twoja przyjaźń przetrwała lata?

Dla mnie przyjaźń oznacza zaufanie, szczerość, akceptacje. I to ostatnie jest chyba najważniejsze. Ktoś, kto akceptuje wszystkie Twoje wady i zalety, zna Twoje decyzje i akceptuje je, nawet jeśli się z nimi nie zawsze zgadza. Wcale nie musisz spotykać się pięć razy w tygodniu, wystarczy, że masz świadomość, że gdybyś w środku nocy zadzwoniła, że potrzebujesz tej drugiej osoby, to ona wsiada w samochód i jedzie, bez zastanowienia. Czasem nie trzeba słów, wystarczy obecność. Przyjaciel to osoba, przy której nie musisz nic udawać, nie musisz wkładać żadnej maski, nie musisz się kreować. Możesz być sobą i ja na szczęście mam takie osoby, i za to bardzo im dziękuję.

Dużo w "Zupełnie przypadkiem" mówisz o lojalności, emocjach oraz związkach. A jakie uczucia Tobie grają w sercu?

Przede wszystkim miłość, do mojego męża, który wspiera mnie jak nikt inny, do moich dzieciaków, które mam nadzieję, wyrosną na szczęśliwych ludzi. Dużo pozytywnych emocji. Bezgraniczna przyjaźń z moją pierwszą recenzentką, która popychała mnie do pisania historii Igi. Kiedyś było we mnie dużo żalu, gdyż straciłam wcześnie rodziców albo dlatego, że jako aktorka nie gram tyle, ile bym mogła i chciała. Z tymi uczuciami musiałam sobie poradzić. Stawiłam temu czoła i znalazłam swój spokój, swoją harmonię. Nauczyłam się pokory i tutaj bardzo pomocna okazała się gra w golfa.

Mężczyźni w tej historii odgrywają znaczącą rolę, a nie dominują jak to jest w tradycyjnych romansach. Skąd pomysł na wątek damsko-męski, który nie ocieka seksem, a jednocześnie jest bardzo intymny i uczuciowy?

Wydaje mi się, że związek, który sprzyja rozwojowi obu stron, musi właśnie taki być. Każda ze stron powinna mieć przestrzeń, by się spokojnie rozwijać. Nikt nie może dominować, ponieważ wtedy to nie jest partnerstwo. Partnerstwo polega na rozmowie, wspólnym ustalaniu planu na życie. Nie można kogoś tłamsić, trzeba wspierać i dodawać skrzydeł. W ostatnich latach mamy na rynku bardzo dużo filmów i książek, gdzie jest cała masa scen ociekających seksem. Nie jestem ich fanką. Wolę, kiedy moja wyobraźnia ma przestrzeń. Poza tym nie potrafię pisać takich scen, wolę intymność. Takie sceny w moim wykonaniu byłyby wymuszone, dlatego nie znajdziesz ich w "Zupełnie przypadkiem". Znajdziesz za to intymność, która dla mnie osobiście tworzy między ludźmi znacznie mocniejszą więź.

Roksana Samagalska "Zupełnie przypadkiem" wywiad

Kim są męscy bohaterowie z Twojej książki?

Myślę, że każdy mężczyzna może się utożsamić z moimi męskimi bohaterami. Chciałam, aby nie byli jednowymiarowi, dobrzy czy źli, tylko żeby targały nimi emocje i sprzeczne żądze. Narzeczony Igi jest takim trochę typem maczo, któremu wszystko w życiu się udaje, wszystko przychodzi łatwo. To może być złudne i dlatego mojemu bohaterowi pomyliły się wartości, a że nie może sobie z nimi poradzić, zaczyna oszukiwać i zatajać ważne kwestie. Nie zdaje sobie sprawy, do czego jego zachowanie może doprowadzić i co tak naprawdę oznacza to dla niego. Dopiero zimny prysznic sprawia, że zaczyna się zastanawiać nad sobą i swoim postępowaniem. Na szczęście dla niego on również przechodzi metamorfozę.

Alek wyznaje zupełnie inne wartości. Jest romantykiem, który szuka swojej księżniczki, którą będzie się mógł opiekować. Każdy z nich ma swoją historię, swoją przeszłość, która ma wpływ na ich zachowania i wybory.

Co to znaczy "dać sobie drugą szansę"? Czy Ciebie kiedykolwiek spotkało coś takiego, że musiałaś na nowo się poskładać?

Dla każdego z nas będzie to oznaczało coś zupełnie innego i wcale nie musi mieć związku z relacjami damsko-męskimi. Czasem w przyjaźni dochodzi do jakichś nieporozumień i tylko nowe rozdanie, właśnie druga szansa może zadziałać. Miałam w moim życiu kilka takich momentów, że musiałam przewartościować swoje marzenia i wybory i zacząć od nowa. Na szczęście nie były to rzeczy fundamentalne jak związek i dlatego udało mi się znaleźć swój drogowskaz. Są jednak takie momenty w życiu, kiedy spada na ciebie tak wiele różnych rzeczy, że masz wrażenie, iż świat rozsypał się na kawałki i nie masz pojęcia, jak poskładać go do kupy. Najważniejsze jest w takiej sytuacji wsparcie, i to też chciałam pokazać czytelnikowi. Często ktoś w naszym otoczeniu ma słabsze momenty i nawet jeśli nie mówi o tym głośno, potrzebuje naszego wsparcia, naszej pomocnej dłoni. Nie odwracajmy się wtedy, tylko bądźmy, ponieważ sama nasza obecność jest ważna.

Gdzie jest granica tej "drugiej szansy", której absolutnie byś nie przekroczyła?

To bardzo trudne pytanie, bo kiedy nie dzieją się takie rzeczy w naszym życiu najłatwiej powiedzieć, że nie wybaczyłabym jakichś konkretnej rzeczy. Nauczyłam się już, żeby nie decydować, zanim nie znajdę się w konkretnej sytuacji. Na zimno, bez emocji można wiele powiedzieć i zawyrokować. Jednak kiedy dochodzą uczucia i emocje, jest zupełnie inaczej. Coś, co mogłoby się wydawać nie do przejścia, może się okazać ostatnią szansą. Wyznaję zasadę, że warto walczyć o szczęście, robić to, co podpowiada serce. Słuchać swojej intuicji. Oczywiście może się zdarzyć, że ona zawiedzie, ale jeśli na horyzoncie widnieje szczęście, to trzeba walczyć do samego końca.

Czy zgadzasz się z tezą, Ze drugi początek jest często lepszy od tego pierwszego?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy od sytuacji oraz tego, co się nawarstwiło pomiędzy ludźmi i od nich samych, ich charakterów, temperamentów, dojrzałości, ale też tego, czy potrafią przepracować pewne tematy i iść dalej. Patrząc na związki, wydaje mi się, że najtrafniejsze jest stwierdzenie, że niezależnie czy to pierwszy, czy drugi początek, to jeśli to jest prawdziwa miłość – przetrwa wszystko. Jeśli ludzie naprawdę się kochają i dobro tej drugiej osoby jest na pierwszym miejscu, ponieważ uszczęśliwiając ukochaną osobę, uszczęśliwiają siebie, wtedy znajdą drogę, znajdą odpowiednie słowa, sytuacje i spojrzą razem w tym samym kierunku.

Czasem w życiu niestety sama miłość nie jest wystarczająca, bo wydarzyło się za dużo. To są bardzo bolesne sytuacje. Najważniejsze, aby wtedy ochronić siebie.
Czasem, kiedy uświadamiamy sobie, co straciliśmy, może to spowodować, że będziemy bardziej się starać i doceniać drugiego człowieka.

Z czego Twoim zdaniem to wynika?

Każdy z nas jest inny. Mamy różne usposobienie, zostaliśmy wychowani w różnych domach. To, co dla jednego jest ok, dla drugiego będzie granicą nie do przekroczenia. Staram się nie oceniać, każdy z nas musi działać w życiu w zgodzie z własnym sercem i sumieniem.

Kiedy warto to zrobić? I czy facetowi w ogóle warto na nowo zaufać?

Myślę, że jeśli nie są to fundamentalne kwestie, kiedy jest szansa poskładać związek, kiedy ludzie mają wspólną historię, to warto walczyć, ale tylko jeśli będziemy potrafili faktycznie odciąć wszystko grubą kreską i zacząć od nowa. Znam takie związki, którym niestety się nie udało, bo jedna ze stron, pomimo najszczerszych chęci, nie była w stanie zapomnieć i cały czas wracała do tego, co było złe. Ile ludzi, tyle historii. I każdy z nas musi opowiedzieć swoją.

Iga – kobieta sukcesu zawodowo, a prywatnie w kompletnej rozsypce. Jakiej rady byś jej udzieliła, gdybyś mogła spotkać taką Igę w realu?

Pewnie przede wszystkim powiedziałabym jej, żeby zaufała sobie, swojej intuicji. Iga jest mądrą dziewczyną, trochę niepewną siebie w życiu prywatnym, trochę zakompleksioną, ale, pomimo iż nie zawsze umie sobie radzić, w życiu ma ugruntowany dekalog wartości i tego powinna się trzymać. Iga kochana moja przyjaciółko, z którą spędziłam już blisko rok i zdaje mi się, że znam Cię jak nikt inny, jesteś piękna. To, co masz w sercu i głowie, jest w stu procentach wystarczające. Jesteś cudowną kobietą, bądź z siebie dumna i walcz o szczęście, bo ci się należy. Bo na nie zasługujesz. Pamiętaj, to twoje życie - przeżyj je, najpiękniej jak potrafisz.

Roksana Samagalska "Zupełnie przypadkiem" wywiad

Kobieta przechodzi na oczach czytelnika olbrzymią metamorfozę. Dzieje się to za sprawą terapeutki. Czy powieść miała właśnie temu służyć? Żeby zachęci osoby będące na zakręcie życiowym do takiego oczyszczenia i próby spojrzenia na siebie cudzymi oczami?

Od czasów pandemii jeszcze mocniej widzę wśród moich znajomych problemy, z którymi czasami trudno sobie poradzić samemu. Pomoc terapeuty powinna być czymś normalnym jak pójście do ortopedy ze złamaną ręką. Niestety nie mamy tego w nawyku i wydaje nam się to zbędne, bo przecież sami sobie poradzimy. Pamiętam, jak sama dokładnie tak myślałam po śmierci mojej mamy. Tylko że proszenie o pomoc to nic złego, nic wstydliwego. Czasem jest to bardzo oczyszczające. Dzięki temu możemy spojrzeć na dany temat z trochę innej perspektywy.

Czasem strach przed porażką bywa większy niż chęć zmiany. Często odczuwać takie emocje?

Nie, mam inne usposobienie. Oczywiście najtrudniejsze jest wyjście ze strefy komfortu, ale jeśli raz się to zrobi, każdy kolejny jest znacznie łatwiejszy. Pamiętam moje pierwsze egzaminy do szkoły teatralnej, wszyscy mówili, że się dostanę, że jestem świetna. Niestety, zamiast miejsca na studiach aktorskich dostałam wiadro zimnej wody. To był szok. Po tygodniu wylewania łez w poduszkę wiedziałam już, że muszę się lepiej przygotować, żeby w kolejnym roku dostać się na ukochaną uczelnię. Nie bałam się, że znów się nie dostanę, bo wiedziałam, że nawet jeśli tak się stanie, to spróbuję po raz kolejny i po raz kolejny, aż do skutku.

Czy się boję? Oczywiście. Na przykład, oddając moją powieść do Wydawcy, któremu serdecznie dziękuję za pomoc na każdym etapie powstawania książki czy oddając gotową książkę w ręce czytelników. Drżałam ze strachu i ekscytacji, czytając pierwsze opinie (śmiech). Wiem też, że gdybym stchórzyła, to dziś nie uśmiechałabym się, widząc, że mój audiobook jest na 2 miejscu w bestsellerach miesiąca Empik w kategorii audiobooków obyczajowych. Dlatego wiem, że warto wychodzić ze strefy komfortu i walczyć o to, w co się wierzy, niezależnie o jaką sferę życia chodzi.

Do kogo skierowałaś swoją książkę: do kobiet czy mężczyzn? A może płeć nie ma dla Ciebie znaczenia? Kto na niej skorzysta najwięcej w Twojej ocenie?

W większości będą ją czytać kobiety. Oczywiście panów również zapraszam. Choć mój mąż, jako pierwszy męski recenzent wysłuchał ją kilka razy (śmiech). Zawsze bardzo cenię jego opinie i tym razem też postanowiłam z niej skorzystać. Ktoś mi kiedyś powiedział, że pisząc książkę, warto zadać sobie pytanie, czy ja sama chciałabym taką książkę przeczytać. I tak starałam się ją pisać, żeby każda kobieta, taka jak Ty czy ja mogła w niej znaleźć coś dla siebie. Czytam opinie, że dobrze się ją czyta nad basenem z drinkiem z palemką (śmiech). A tak na poważnie, to mam nadzieję, że po jej przeczytaniu, damy sobie samym możliwość do popełniania błędów, ale też uwierzymy, że poukładamy wszystko, co tylko będziemy chciały, ponieważ jesteśmy cudownymi osobami i damy radę.

Z tego co wiem, to jesteś w trakcie pisania drugiej powieści. Możesz opowiedzieć o tym coś więcej?

Tak to prawda, pracuję nad kolejną książką, a pomysł na następną już się urodził i pali się do przelania na papier. Znów będzie o kobietach, relacjach i obiecuję porządną dawkę emocji. Moje bohaterki to aktorki, przyjaciółki, które zabiorą czytelnika w podróż po swoim życiu od momentu egzaminów do szkoły teatralnej, aż do… no właśnie tutaj historia się tworzy. Będzie trochę romansów i złamanych serc. Moje przyjaciółki będą musiały zmierzyć się z trudnym światem show-biznesu, z realizacją marzeń. Jak to w życiu pewnie nie wszystko pójdzie gładko. Jak sobie poradzą i czy ich przyjaźń przetrwa? Mam nadzieję, że zechcecie się dowiedzieć.

Ja z pewnością tak. Czekam z ogromną ciekawością na Twoje kolejne książki. Dziękuję za poświęcony mi czas, a Was, moi Czytelnicy, zachęcam do wysłuchania albo przeczytania tej wspaniałej książki.

Rozmawiała


Zapraszam do przeczytania recenzji powieści pt. "Zupełnie przypadkiem". (kliknij w okładkę)

Roksana Samagalska "Zupełnie przypadkiem" recenzja

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje