[recenzja książki] Iwona Fedmann: Marcel. Na skraju mroku


Marcel Karczewski przejmuje władzę po swoim zmarłym kuzynie, Felixie. Wprowadza swoje zasady, które często bywają wątpliwe etycznie. Nikomu nie pozwoli odebrać sobie tego, co mu się należy. Nie ma skrupułów, więc nie daruje nawet najbliższym. Jednak los znów zagrał mu na nosie. U jego drzwi pojawia się dawno niewidziana kobieta Vigo – Zara. Po odbyciu wyroku, z mocno nadwątlonym zdrowiem, będzie się starała odebrać swoją należność. Czy jej się to uda? Czy Marcel okaże się wobec niej tak samo konsekwentny i brutalny, jak wobec pozostałych? Odpowiedź raczej nikogo nie zaskoczy, ale fabuła już tak.

Iwona Feldmann Marcel. Na skraju mroku recenzja

Iwona Feldmann ponownie wprowadza czytelników do półświatka, gdzie niepodzielnie rządzą pieniądze, nielegalne walki i powszechny jest handel żywym towarem. To doskonale zaplanowana fabuła, w której nie ma miejsca na nudę. Autorka zadbała, aby bohaterowie byli skomplikowani, niebanalni oraz tajemniczy. Zaprasza wszystkich do świata mafii, brutalnych rozgrywek oraz bezwzględnego okrucieństwa. Tutaj nikomu nie można ufać. Nie ma przyjaciół, a niebezpieczeństwo czai się dosłownie wszędzie.

W tym całym owładniętym złem świecie jest jednak miejsce na coś pozytywnego – miłość, której w tej historii nie brakuje. Feldmann zadbała o całą paletę emocji w tym wątku. Bywa niegrzecznie, kontrowersyjnie, ale to wciąż ludzkie odruchy. Na szczęście… bo inaczej byłoby nudno. Ileż bowiem można czytać o zabijaniu, zemście i cierpieniu w imię dawno ustalonych zasad. Mrok czai się wszędzie. Każdy tutaj balansuje na jego skraju. Jednak dla tych dwojga wciąż jest nadzieja. Mimo że wcale nie chcą przeniknąć do swoich światów, to przyciąga ich ku sobie tajemnicza siła.

Książka bogata jest w ogromne emocje, w grę pozorów oraz w walkę z samym sobą. Karolina boi się o przyszłość, a Marcel nie chce stracić twarzy. Czy to przeciąganie liny kiedyś się skończy? Po której stronie staną oboje, aby zaznać szczęścia? Czy w tym zepsutym świecie najdzie się miejsce na miłość? Między tym dwojgiem ludzi rozgrywka trwa do samego końca. Żadne z nich nie chce się poddać, ale też nie chce oddać nikomu zwycięstwa.

Miłość w „Marcelu” ma znaczenie wybawcze. I, mimo że zakończenie można przewidzieć, pokazuje, iż w każdym człowieku, nawet w okrutnym gangsterze może tlić się iskierka dobra, człowieczeństwa i szczęścia. Jak każdym z nas, Marcelem również targają wątpliwości. Trwają one przez całą opowieść. Każdy ma w sobie pierwiastek dobra, mimo że wykonuje rzeczy wątpliwe etycznie. Wszyscy też mają prawo do szczęścia i do życia w zgodzie ze sobą.

Autorka udowadnia na kartach powieści, że los i tak zadecyduje za nas. Nie unikniemy przeznaczenia, nawet jeśli bardzo będziemy się starać, aby tak było.

Recenzowała



Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje