[recenzja książki] Krzysztof Jaźwiec: Esencja alkoholizmu. Deficyt bliskości


Czytałam w życiu wiele książek poruszających wiele ciekawych tematów, ale jeszcze nigdy nie miałam w ręku historii alkoholika. Aż dotąd… Krzysztof Jaźwiec napisał bowiem coś, co dosłownie nie pozwala się oderwać do ostatniej strony. Chodzi o jego publikację pt. "Esencja alkoholizmu. Deficyt bliskości".

Krzysztof Jaźwiec Esencja alkoholizmu. Deficyt bliskości recenzja

To, co w niej zawiera autor, jest istnym koszmarem, który serwował sobie i swojej rodzinie przez piętnaście lat. Aż trudno uwierzyć, że ktoś potrafi pić tak długo i potem dumnie powiedzieć o sobie: "jestem trzeźwym alkoholikiem". Ogromne gratulacje!

Książka Jaźwieca zaprasza nas, czytelników, do świata dotąd niedostępnego zwykłym śmiertelnikom traktującym alkohol jedynie jako przyjemny dodatek do rodzinnych imprez. Autor swojej własnej biografii zagląda nie tylko do kieliszka i to, co w nim znajduje, bywa szokujące, upokarzające oraz uświadamiające.

Jednak podczas czytania zastanawiałam się, czy książka aby na pewno opisuje tylko chorobę alkoholową. Dlaczego? Odpowiedź jest niezwykle prosta, podobnie jak przekaz płynący z tej historii. "Esencja alkoholizmu" to również opowieść o trudnym dorastaniu pozbawionym miłości oraz innych potrzebnych człowiekowi emocjach w drodze do osiągnięcia dojrzałości, których niestety w rodzinnym domu zabrakło.

Historia opowiedziana przez samego autora to momentami bezwzględna w ocenie opowieść o samotności oraz błędach rodzicielskich, o braku akceptacji w środowisku, w którym obowiązywał jedynie system kar. Na pochwały i nagrody nikt nie znalazł miejsca, ponieważ nikt ich zwyczajnie nie znał. Dlatego śmiem twierdzić, że książka stanowi też opowieść o czasach, kiedy nasi rodzice byli jeszcze dziećmi łaknącymi bliskości rodziców, której z oczywistych względów nie dostali. Następstwa są potem odczuwalne przez całe życie.

Oczywiście, choroba alkoholowa jest w tej książce na pierwszym miejscu, ale jak to mówią: nie ma skutku bez przyczyny. Cło płacimy dzięki właśnie takiemu wychowaniu, jakie odebrał bohater książki. Sam niczego nie ukrywa, zdradza najmniejsze detale, nawet te, które najbardziej go pogrążają w oczach rodziny i czytelnika. Przeprowadza go bowiem przez kolejne etapy zdrowienia. Mówi bez skrępowania o doraźnych próbach walki z piciem, o sukcesach i porażkach, o kłamstwach wobec siebie. Jednak mimo wszystko miał również na swoim koncie wiele sukcesów jako dobrze się zapowiadający inżynier.

Autor pozwala zajrzeć czytelnikowi do wnętrza, a wszystko po to, aby od podstaw poznał on chorobę oraz jej destrukcyjne działania nie tylko na samego chorego, ale też na najbliższych – współuzależnionych. Jak się dowiadujemy, ofiar jest więcej i one również wymagają uwagi, leczenia oraz opieki ze strony najbliższych. Poznajemy w kolejnych rozdziałach nie tylko fragmenty z życia Krzysztofa, ale też sposoby funkcjonowania jego psychiki w poszczególnych etapach samej choroby, a potem podczas leczenia pełnego nieoczekiwanych, ale spodziewanych zwrotów akcji.

Po rękach dostaje się również mediom, które alkoholików widzą jedynie w bezdomnych i samotnych ludziach, którzy nadmiernie zwracają na siebie uwagę głośnym zachowaniem, aby ostatecznie umrzeć na ulicy. Wtedy jednak na jakikolwiek ratunek jest już za późno. Interwencję powinno się zacząć już na etapie szkoły, kiedy młody człowiek uczy się świata, jego mechanizmów, a potem stara się poznać dobro i zło. O nałogach wszelkiego typu jednak się nie rozmawia, zarówno w rodzinie czy w szkole. To sprawa, której należy się wstydzić. Lepiej milczeć i nie poznawać wroga. O przyczynach alkoholizmu też lepiej nie mówić, ponieważ zwyczajnie to temat tabu. Oficjalnie więc tego problemu nie ma. Panuje zmowa milczenia. A jeśli nie istnieje, to również bagatelizują go najbliżsi, media i politycy. Najczęściej spłyca się go do jednego zdania w wiadomościach. Tymczasem alkoholizm to ogromne zagrożenie dla otoczenia, ponieważ wpływa na samoocenę dotkniętego chorobą, na funkcjonowanie nie tylko samego pijącego, ale też na jego rodzinę, znajomych. Daje sygnały, nieśmiało się ujawnia. Trzeba się więc nauczyć je rozpoznawać i żadne ustawy czy miesiące trzeźwości nie pomogą. Konieczna jest zdecydowana interwencja w środowisku, gdzie problem już zagościł na dobre, aby zapobiec jego eskalacji. Nie od dziś wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć, gdy najczęściej już jest za późno.

Mężczyzna pokonał niełatwą drogę ku wyzdrowieniu, a raczej niepiciu czy tworzeniu siebie na nowo już bez alkoholu jako towarzyszu codziennych zmagań z życiem. Dał tym samym do zrozumienia, że można pokonać tę okrutną i wyniszczającą chorobę. Ta książka może zatem być odczytywana jako świadectwo osoby doświadczającej czegoś na kształt oczyszczenia, kiedy niemal na siłę wyrwał się ze szponów nałogu. Potem, korzystając ze swojej wiedzy, sam stał się mentorem dla innych uzależnionych i postanowił towarzyszyć im w trudnej drodze ku nowemu życiu bez alkoholu. Mnie ta opowieść ujęła niezwykłą wnikliwością oraz sposobem, w jaki przekazuje temat. Czyni to tak, że każdy jest w stanie zrozumieć problem. Pozwala zastanowić się nie tylko nad swoim postępowaniem, ale również nad emocjami, relacjami oraz zachowaniem wobec otoczenia. Edukuje, jak mówić "nie" bez umniejszania sobie oraz towarzyszom na imprezie. Asertywność bowiem w kontakcie z innymi jest kluczowa. Nie można narażać siebie dla dobra innych. Tego właśnie musimy się nauczyć.

Recenzowała



Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje