[recenzja książki] Piotr Krasoń: Kronika umierania. Zamarzanie

"Kronika umierania. Zamarzanie" Piotra Krasonia to opowieść samego autora oparta na wydarzeniach z jego udziałem. We wspomnieniach porusza on temat zamarznięcia jego ukochanej Gertrudy. Na uwagę zaskakuje tutaj dość szczegółowy i sugestywny opis hipotermii wiążącej się z całym procesem umierania.

Piotr Krasoń Kronika umierania. Zamarzanie recenzja książki

W fabułę książki wpleciono realizm magiczny, dzięki czemu możemy obserwować niezwykle, unikatowe spotkanie kobiety ze śmiercią oraz ze stadem saren. Niemalże równocześnie rozgrywają się zupełnie inne sceny, które momentami mogą przypominać odautorską interpretację Sądu Ostatecznego, czyli cztery części Sali Tronów. Mamy tu zatem liczne nawiązania do Biblii jednak we współczesnym odczuciu, co daje inne, nieco odmienne spojrzenie na wiele tematów dotyczących wyobrażeń religijnych oraz nadludzkości postaci w ujęciu będącej podstawą wiary.

Mamy więc tutaj bogatą analizę duchowości z perspektywy narratora oraz samego autora, który w dialogach prowadzonych z najbliższymi wspomina kobietę, co stanowi pretekst do rozmowy o Bogu. Rozważana jest m.in. obecność Boga tak bardzo nieobecnego w naszej świadomości materialnej. Znamienne są liczne nawiązania do filozofii najważniejszych myślicieli: Romana Ingardena, Martina Heideggera, Edyty Stein czy Emmanuela Levinasa. Te duchy niedalekiej przeszłości stanowią trzon opowieści i nadają jej osobliwy charakter. Autor w sposób bardzo przystępny i zrozumiały dla laika przedstawia nam główne nurty ww. postaci. Nie ma tutaj zbyt dużo dialogów czy cytacji, ale za to odnajdziemy tu liczne parafrazy.

Autor bardzo dosłownie próbuje w tym wszystkim, co go spotkało odnaleźć Boga, sens życia, ale też cierpienia czy śmierci. Mamy tutaj dość ryzykowne tezy na temat odwiecznych prawd głoszonych jak mantrę ludziom. Dlaczego więc autor nagle poczuł jakieś wątpliwości? Jako pobożny chrześcijanin powinien przecież brać wszystko na wiarę. Czy można bowiem pozbyć się poczucia winy za śmierć bliskiej osoby? Nie lepiej oddać je zmarłej ukochanej? Takie to dygresje, dylematy moralne targają głównym bohaterem, a wszystko zamyka się w ciekawie uformowanej pętli czasowej z wieloma retrospektywnymi przeżyciami.

Odrobinę realizmu odczuwamy we wspomnieniach z Tatr, gdzie autor próbuje rozliczyć się z miłości do Gertrudy oraz tłumaczy swoje dylematy moralne dotyczące śmierci ukochanej. Ostatecznie pada jednak stwierdzenie, że warto żyć choćby dla pięknych widoków, jakie może oglądać na co dzień. Dlatego należy stwierdzić, że książka dość ciekawie balansuje między metafizyką a brutalną, prawdziwą rzeczywistością, z którą każdy musi się zmierzyć.

"Kronika umierania" to próba pogodzenia się ze stratę na swój, dość nietuzinkowy sposób. Nakazuje najpierw starać się pojąć całą istotę śmierci, aby potem móc pozwolić sobie na poradzenie sobie z traumami. Nie jest ona łatwa w odbiorze, ale zmusza do refleksji i pomaga zrozumieć, co jest w życiu ważne. Pokazuje, że nie warto bać się pomagać i lepiej wezwać pomoc, niż się wahać. Gdyby przyszło to łatwiej, Gertruda być może by nie zamarzła. Nakazuje wysnuć wniosek, że życie jest cenne niezależnie od okoliczności oraz przeszłych wydarzeń.

Oprócz wnikliwego obrazowo opisanego procesu umierania, możemy też liczyć na rozważania filozoficzno-duchowe dotyczące istnienia Boga, czy tego chcemy czy nie. Ten byt niematerialny zwyczajnie wpisany jest w naszą ludzką egzystencję. Pomaga nam w przeżywaniu żałoby, nawet jeśli tego nie czujemy.

Zamarzanie możemy tutaj rozumieć nie tylko dosłownie, jako akt hibernacji i zatrzymanie procesów życiowych poprzez wychłodzenie. To nic innego jak nieuchronność śmierci, od której nie mamy odwrotu. Przecież wszyscy kiedyś umrzemy, podobnie jak się rodzimy. Zamarzanie to też metafora powolnego wygasania życia i wycofywania się ze świata. Użycie zimna jako motywu przewodniego dodatkowo wzmacnia poczucie osamotnienia i alienacji, które towarzyszą bohaterom książki. Zjawisko "zamarzania" należy odczytać również jako powolne zamieranie ducha, w którym człowiek stopniowo traci kontakt z rzeczywistością i własną tożsamością.

Z jednej strony mamy tu podejście naturalistyczne – opisy fizjologicznych aspektów śmierci są bezlitosne i niemal kliniczne objawy wszystkich etapów zgonu. Krasoń nie unika opisów cierpienia, wycieńczenia ciała, ale jednocześnie nadaje im wymiar uniwersalny, starając się uchwycić, jak ciało i duch jednocześnie "zamarzają", wycofując się z życia. Zimno i zamarzanie, które pojawiają się w książce, można również interpretować jako symbole egzystencjalnej pustki i bezradności wobec absurdu życia.

Z drugiej strony autor wskazuje na poszukiwanie transcendencji i próby zrozumienia, co czeka "po drugiej stronie". To właśnie napięcie między fizyczną agonią a duchową tęsknotą za sensem sprawia, że książka jest tak poruszająca.

Krasoń zmusza do refleksji nad tym, co oznacza umieranie – zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. To lektura, która nie tylko analizuje sam moment śmierci, ale również cały proces egzystencji jako stopniowego wycofywania się z życia.

Książka jest godna uwagi zwłaszcza dla tych, którzy poszukują literatury wymagającej i refleksyjnej, zmuszającej do zatrzymania się nad najważniejszymi pytaniami o życie, śmierć i sens istnienia. Piotr Krasoń, poprzez subtelną, choć bezwzględną narrację, stawia czytelnika wobec nieuchronnej konfrontacji z własną śmiertelnością.

Recenzowała


Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje